Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2016, 18:54   #109
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Marta nie wróciła przed świtem, nie posłała też nikogo z wieśćmi. A raczej posłała, lecz dojechał już w blasku słońca, by dopiero po kolejnym zmierzchu z pełną rewerencją powitać wkraczającego w kolejną pełną wyzwań noc porucznika husarskiego. I to pod samymi drzwiami Zachowej alkowy, gdzie umilał sobie czas oczekiwania przekabacaniem Gezy do swojego zmyślnego planu, by – jeśli w polityce jaśniepaństwu nie pójdzie – przytulić się gdzie u Tzimisce i na rabunek na lacką stronę skakać, by się potem z łupami pod diablim chwostem schować przed pogonią.
- Wielce pan porucznik tego wieczora oczy rwie! - Popielski po wschodniemu się skłonił głęboko, pióro kołpaka, którym zamiótł zamaszyście. kurz wzburzyło przed stopami Węgra. W aksamitnych oczach błyszczało ostro coś, co Milos widywał na ogół u ogarów łowami podnieconych, lub u towarzyszy pancernych tuż przed bitwą. Nawet nozdrza ghula drgały, jakby woń krwi wyczuł. Na pewno zaś w doskonałym był nastroju i spieszyło mu się niezwykle, bo aż nogami przebierał. - Wielce, bardziej wręcz niż zazwyczaj nawet... - Popielski wyszczerzył wiatrołomy zębów. - Lecz chyba jednak zbyt mało wystawna owa przyodziewa na tak ważne circumstancyje jako dzisiejsze?
Węgier brwi zmarszczył, koszulę cienką wygładził na piersi.
- Powiedz ty mości Popielski, gdzieś ty połowę zębów stracił? Nie czasem za to swoje gadulstwo ktoś cię pięścią nagrodził?
- Poniekąd. - Ghul wyprostował się z godnością, czarnymi oczyskami błysnął. - Jak mi plecy wysmagali i paznokcie wyrwali, tom szaraczków małopolskich nazwał odpowiednio. Więc mnie jeszcze obili, nim łeb w sznur wsadzili. Akuratnie całą kompaniję moją zdążyli obwiesić, jak Martuś zjechała. I straszliwie się wzruszyła nad moją durnotą - zaśmiał się, ale chyba tylko po to, by chwacką maskę na gębie utrzymać. - Bom zbieżał już, a zawróciłem, by z druhami na szafot jeden iść. A ją akuratnie jakowyś wampierz do wiatru wystawił… ot, dawne dzieje. Martuś ci przekazać kazała, żeś o rocznicy zaślubin zapomniał, ale nic to. Ona ją uczci odpowiednio, tańcując, pijąc i obijając gęby smoleńskich szlachetków.
- Czy to zaowalowane zaprosenie na tą uroczystość co to o niej zapomniałem?
- Z tego co mnie wiadomo, to nie nosi Marta woali - Popielski uniósł palec wskazujący, pokiwał nim i po nosie się podrapał. - Przerżnęła zakład z Szarlatanem i teraz wycisnąć dla siebie coś próbuje. Tak myślę. Toć jak zjedziesz, to ci rada będzie. Jako zawsze. A jak nie, to sobie poradzi - jak zawsze - uśmiechnął się rozczulająco. - Ale jak poruczeń nie masz, to ja bym już pojechał, mości poruczniku. Bo ja chętnie szlachetków spiję i obiję. Znaczy, zapoznam się.
- Powiedz tylko gdzie Marta utknęła i ile koniem trza tam jechać - Zach się widać zastanawiał czy plany swoje rzucić ot tak i gnać za kobietą.
- Pod Miszą utknęła, jak Boga kocham - oznajmił Popielski z powagą i drogę wyłuszczył.
Zach wysłuchał i o nic więcej nie pytał. Gdy ghul zniknął mu z oczu poczuł błogą ulgę.

*

Zach skinął skrzypkowi na powitanie. Ludzi swoich przy stołach rozlokował, piwa beczułkę zamówił. Wypatrzył czterech ludzi Marcinych, gestem im się kazał przysiąść. Popielskiego nie było, jako Zachowej lubej. I to ponoć on o rocznicy zapomniał?
Gdy cygan skończył tyradę na smyczkach Węgier zaprosił go gestem na ławę obok siebie.
- Gangrelka tu była - zagadnął nalewając mu piwa na dno kubka, dla zachowania pozorów. - Nie wiedziałeś jej aby?
- Zabawne… ale nie… czyżby chciała się z długu wymigać?- spytał retorycznie Wiatr przysiadając się.
- Nie. Nie Marta - odparł z pełnym przekonaniem Węgier. - Poza tym specjalnie po mnie słała a teraz jej nie ma, nie podoba mi się to. Kiedyś ją ostatni raz widział? I jej ghula, Popielskiego?
- Wczorajszej nocy. - odparł Wiatr spokojnym tonem, nieco zamyślonym.
- Zauważyłeś w którą stronę szła przed świtem?
- Niby czemu miałbym? Jam zajęty mą sztuką… nie spozieraniem na innych Spokrewnionych. - wzruszył ramionami wampir wyraźnie zdziwiony pytaniem Milosa.
- Myślałem, że po to się uprawia sztukę. Dla publiczności.
- Prawda li to… ale jedna kobieta… to nie cała publiczność.- Wiatr wskazał szerokim gestem dłoni resztę zgromadzonych ludzi w karczmie.- Nie można poświęcać jedynie jednej osobie uwagi, gdy gra się dla tłumu. Nie można się skupiać zwłaszcza na tych co przybytek opuszczają.-
- Jak się widzi perłę w błocie, to trudno błotu uwagę poświęcać - skonstatował Zach. - A i ponoć dłużna ci coś? Pomóż mi jej szukać a wtedy dług ci odda, a i ja drugi u ciebie zaciągnę.
- Takie spojrzenie na świat… zgasło we mnie wraz z ostatnim tchnieniem. Choć… piękno kobiece i świata sztuki nadal dostrzegam, to perły jedynie melodii potrafię teraz szukać i cenić.- westchnął melancholijnie Wiatr i zamyślił się. - Hmm… nie aż tak mi zależy na długu twoim czy jej, żeby przerywać koncert, acz... zaproponuj zakład. Jeśli go przegram, pomogę.-
- Nie mam czasu na zastanawianie się jak ci umilić wieczór zakładem. I przede wszystkim, czy w ogóle byłbyś pomocny. Kim w ogóle jesteś? Torreadorem czy Ravnosem? Jeśli zmienisz zdanie i jednak sumienie cię tknie, będziemy się organizować na zewnątrz. Jeśli w rzyci masz Martusi mojej los i pomóc nie chcesz za prośbą, to i ja w rzyci mam los twój od dziś dzień.
Wiatr wzruszył ramionami w odpowiedzi i tylko uśmiechnął się pobłażliwie.- Jestem Wiatr. Wiatr nie dba o nikogo i nikt nie dba Wiatr. Jestem wolny i samotny… i całkowicie niezależny.
Wskazał na Gezę, gwizdnął na ludzi Marty i gestem nakazał, że się mają karnie ustawiać na zewnątrz. Czasu nie będzie tracił na grajka i jego fanaberie tym bardziej, że kluczowych profitów w samych poszukiwaniach w nim nie widział.
 
liliel jest offline