Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2016, 22:58   #82
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Eeee... - Młot starał się nie gapić na błyszczące, nagie ciało Vis i skupić się na medpaku. Tyle opcji, tyle możliwości, skąd ma do jasnej cholery wiedzieć o co chodzi? Pewnie była instrukcja, ale instrukcje są dla pedałów, prawdziwy mężczyzna wyrzuca instrukcję do kosza. Bix natomiast bardzo się starał być mężczyzną. Prawdziwym, nie jakimś pierdolonym klonem z probówki którym był w rzeczywistości - Dobra, chyba ogarniam, to chyba to coś będzie - i wziął coś, co z całą pewnością było opatrunkiem na oparzenia oraz syropem na kaszel.
- Co będzie? - zainteresowała się Vis, wybita ze swoich planów i kolejnych fragmentów programu, który zamierzała dołączyć do standardowego działania swe projektu. Z pewnym zdziwieniem zauważyła, że pani kapitan i ta druga, wyszły. Fakt ów przyjęła jednak z zadowoleniem. Im mniej osób wokół niej, tym zwykle było lepiej. Widząc, ze Młoteczek przygotowuje się do opatrzenia reszty jej obrażeń, sięgnęła w dół swojego ciała, żeby rozwiązać tasiemki utrzymujące na miejscu ostatnią cześć garderoby jaką miała na sobie.
- Powinno być gdzieś opisane - poinformowała go, unosząc nieco pośladki żeby łatwiej móc wysunąć materiał spod siebie.
- Dajemy jak leci - Bix był całkiem ucieszony, że mógł się bezkarnie pogapić na kobiece ciałko, złapał za nanitospreje i zaaplikował na ranę. Czytać całe szczęście umiał, a nawet gdyby nie - rosnące z roku na rok zdebilenie galaktycznego społeczeństwa wymusiło znaki obrazkowe w większości znanych światów. - Damy jeszcze tego, chyba przeciwbólowy. Lepiej Ci, V? - i już po chwili Vis poczuła wielkie, chropowate łapy Bixa wmasowujące chłodny żel w stłuczone miejsca.
Namiot stanął mu ponownie, wyraźnie oznaczając gotowość Młotka do wszelakiej aktywności.
Czy lepiej… Z pewnością było lepiej, a przynajmniej chłodniej. Biorąc pod uwagę środki przeciwbólowe i drinki, mogła Młoteczkowi odpowiedzieć całkiem swobodnie.
- Cuuudnie - jęknęła, układając się wygodniej. Ogon, jak to miał niekiedy w zwyczaju, działał kierowany własnym życiem, owijając się wokół masywnej ręki Bix’a niczym ciekawski wąż.
- Wciąż się dziwię, jakim cudem przy mechanicznej robocie nie ucięło Ci go jeszcze - Bix odwinął delikatnie ogon i przejechał wzdłuż niego palcami, przyglądając się czy i na nim nie ma otarć.
- Czego? - zapytała zdziwiona, zaraz jednak odpowiedź sama wyświetliła się w jej głowie, wraz z przyjemnymi doznaniami, na które odpowiedziała lekkim uniesieniem tyłka w górę i cichym pomrukiem.
- Żartujesz? To najlepszy pomocnik jakiego można sobie wymarzyć. Nie ucięło mi obu rąk to dlaczego miałoby trzecią? - zapytała, zdziwiona nieco, jednak jej myśli zaraz odpłynęły z powrotem do miejsca, w którym znajdowała się dłoń Bix’a. Cóż poradzić, ogon był integralną częścią jej ciała i to nawet dość czułą. Możliwe, ze miało to coś wspólnego z jego umiejscowieniem…
- Czekaj chwilę... - Młot odwrócił się plecami i sięgnął do slipów by jakoś ułożyć korzeń w wygodnej pozycji. Umiarkowanie wygodnej, bo spęczniałe do granic możliwości cholerstwo stanowczo chciało wyrwać się na żer - Powiedz mi jeszcze że na Twojej planecie też chłopów nie ma, bo ogonki wam wystarczają, to uwierzę we wszystko.
Roześmiała się w odpowiedzi.
[i]- Darak aż tak nudny nie jest -[/] odpowiedziała i nie zwracając uwagi na obrażenia, obróciła się na bok, tak żeby mieć lepszy widok na Młoteczka. - Ogony są przydatne - wyjaśniła mu, wzrokiem lądując dokładnie tam, gdzie były ciekawe widoki. - Nie są jednak niezastąpione. Powinieneś sobie ulżyć - zwróciła mu uwagę. - To niezdrowe tak się wstrzymywać, wiesz?
- Bab tu nie ma - odparł Bix - A pornole zostały na okręcie. A to głupio tak z zawora bez baby lub pornola spuścić.
- Jak to nie ma bab? - zapytała zdziwiona, bo gdy ostatnim razem rozglądała się wokoło, to widziała same kobiety. - Nie jesteś czasem zbyt wybredny? Taka pani kapitan, albo Becka, albo ja, albo te wszystkie dziewczyny biegające na plaży… Coś z nami nie tak?
Przejechała wzrokiem po swoim ciele. No wszystko było jak trzeba, a przynajmniej ona żadnych odstraszających zmian nie zauważyła. Jej piersi były tak gdzie powinny być, fakt, trochę śliskie od olejku, ale jak sama sprawdziła przejeżdżając po nich palcami, było to bardziej przyjemne niż nie.
- Kurcze, Vis, litości. Ja nie zamoczyłem od kiedy z Magellana mnie zabrali a ty mi się jeszcze wypinasz - Bix wyciągnął chciwie rękę ku niej i zaraz zabrał - Myślałem że lecimy na fajną planetkę, poużywam se jak zajedziemy, więc oszczędzałem siły. A tu banda półchłopów poprzebieranych za baby. Mam ciupciać coś co ma kutasa? A Mama mówiła mi że we własnej załodze się nie pierdoli, bo więcej z tego kłopotów niż korzyści. To kurde se tylko patrzę, bo super laski jesteście... i jak się nie powstrzymałem i spróbowałem Pani Kap... - I Bix złapał się za usta, aż chlasnęło - - ...Ups? Nic nie mówiłem!
- Próbowałeś pani kapitan? Przyjemna jest? - Vis oczywiście chciała wiedzieć, jednak zaraz ta chęć została zastąpiona innym tematem. - Dlaczego nie? To w końcu normalna funkcja organizmu, proces znany od początków i nawet przyjemny. Dlaczego Mama miałaby go odradzać? To nielogiczne i źle wpływa na pracę podzespołów. No, gdyby faktycznie były tu normalne kobiety, to pewnie mógłbyś się tej dziwnej zasady trzymać, ale skoro ich nie ma… Nie żebym te tutaj uważała za nienormalne. To musi być niezwykle wydatny system, zarówno reprodukcyjny jak i ekonomiczny. Na dobrą sprawę jednak, to od tyłu one wszystkie wyglądają przecież tak samo. No i światło można zgasić - dodała, wyszczerzając się do Młoteczka.
- Jak masz okazję to korzystaj - poradziła mu, zachęcająco machając ogonem. Dla niej seks był tylko tym czym był, procesem mającym na celu rozładowanie napięcia, reprodukcję. Był jak jedzenie i picie. Naturalny, nie wymagający marnowania zbędnego czasu na przemyślenia czy powinno się czy nie. W ogóle kto by sobie tym głowę zawracał gdy tyle było ciekawszych rzeczy. Komputery chociażby, roboty, narzędzia…
- Tylko liznąłem, V, Ciiii! Jak się dowie, że wygadałem, to mnie przez śluzę wyrzuci! - przerażony Bix wyglądał całkiem zabawnie. Tyle że już chyba cała krew mu z mózgu odpłynęła bo ręce same zaczęły pchać się w okolice podogonia. Bix subtelny nie był nigdy, więc po prostu wpakował kiełbasowaty, chropowaty paluch prosto w szparkę, po czym dokładnie, jak to mechanik sprawdził luzy i naoliwienie, oraz czy gwint dopasuje się do jego śruby.
- A zmieścisz się w tej śluzie? - Biorąc pod uwagę, gdzie znajdował się obecnie palec Młoteczka, pytanie to mogło zabrzmieć co najmniej dwuznacznie. Sama wis straciła zainteresowanie rozmową dość szybko, nawet jak na nią, unosząc nieco nogę by ułatwić Bix’owi dostęp. Jej długi, rozdwojony języczek wysunął się na zewnątrz, zwilżając wargi, które nagle zrobiły się ciut suchsze niż przed momentem. Jej wzrok wylądował na slipach Młoteczka, zaś w głowie pojawiły się pewne wątpliwości co do kompatybilności. Jakby nie spojrzeć, była raczej drobną osóbką, a Bix to był kawał faceta. Martwienie się takimi drobnostkami nie leżało jednak w jej zwyczaju.
- Nie będę wiedział dopóki nie spróbuję, nie - Młotek szybko pozbył się slipów, niemal przewracając się na ziemię, z apteczki wyciągnął saszetkę z czymś oznaczonym jako maść na cholera wie co, ale to nie było ważne, grunt że była śliska. Zużył od razu dwie, rozprowadził po kutasie, tak że wyglądał jak tłusta kiełbacha prosto z piekarnika. Złapał Vis za bioderka, przycelował i po bixowemu zaczął łupać raz za razem, niezmordowanie. Bez polotu, bez finezji, pozwalając by rozmiary i jego wytrzymałość zrobiła swoje.
- Uhh, jak mi tego brakowało! Uhhh Ahhh! - Młotowi już zupełnie krew z mózgu odpłynęla, zupełnie nie przejmował się konsekwencjami, po prostu pierdolił i korzystał, dokładnie tak, jak powiedziała mu Vis.
- Mmmmhmmm - skomentowała wielce wymownie. No bo co tu więcej było do gadania? Kompatybilność okazała się wystarczająca by proces nie sprawiał zbytniego bólu, a nawet był przyjemny. Fakt, Vis podejrzewała, ze co nieco mają z tym wspólnego drinki, te przeciwbólowe środki i to coś, co Młoteczek na siebie nałożył zanim się w nią wpakował, jednak myślenie o tym odłożyła na później. Czuła wyraźnie, że jej serce i oddech przyspieszają, a i ciało reagowało poprawnie, stopniowo zwiększając stopień przyjemności płynący z czynności wykonywanych przez Bix’a. Odchyliła głowę pojękując coraz głośniej, zostawiając Młoteczkowi swobodę działania.
W końcu zwierzęca furia Bixa przeszła w apogeum. Aż dziw, że drobna inżynierka przeżyła to bez urazów. Młotek, trzymając Vis w żelaznym imadle swoich dłoni zdemolował chyba pół pokoju. W końcu skończyli pod ścianą, gdzie olbrzym opróżnił swoje mosznowe śliwy prosto w dziewczynę i ciężko zadyszał. Złapał za spocone ciało Vis, delikatnie położył na nieźle rozchybotanym łózku, po czym klapnął na podłodze i i sięgnął po cygaro.
- Chwilka przerwy, co? - zapytał z nadzieją.
Vis uznała, że najlepiej zrobi, nie ruszając się z miejsca, w którym położył ją Bix. Miała niejasne wrażenie, że przydałby się jej teraz pełny scan medyczny ale po kiego się kłopotać. Było jej dziwnie dobrze biorąc pod uwagę atrakcje, które zaserwował jej wielkolud. Ułożyła się więc na boku, podkuliła nogi i oplotła je ogonem. Na jej, nieco ciemniejszej niż gdy przebywała na słońcu, skórze perlił się pot. Kilka jego kropel, które wisiały na górnej wardze, zlizała językiem.
- Przerwa - potwierdziła. - Lepiej? - zapytała zaraz, wyraźnie i żywo ciekawa. Po troszku także chciała usłyszeć potwierdzenie jej racji, w kwestii bezsensowności załogowego celibatu, o którym wspomniał przed. Ot, dla czystej przyjemności powiedzenia “a nie mówiłam”.
- Lepiej... wszystko w porządku? - zapytał Młotek bezwstydnie podziwiając to, co przed chwilą zbałamucił, wypuścił chmurę dymu z ust... i nagle się zerwał - O kurna, kapitan zara wróci! Gdzie moje gacie?
- W… - porządku, chciała powiedzieć ale wybuch Młoteczka wytrącił ją z tego planu. - Gdzieś tam - machnęła dłonią, obejmując gestem, na dobra sprawę, cały pokój. Sama nie miała zamiaru kłopotać się czymś takim jak ubieranie, czy przykrywanie. No bo po co? Wyjście na widok publiczny jeszcze miało jakieś wyjaśnienie, ale w zaciszu domowym? A że nie ich dom, to jakoś nieszczególnie Vis ruszało.
- Wstydzić się przecież nie masz czego - dorzuciła zgodnie z prawdą, obdarzając Młoteczka wesołym uśmiechem.
- Nie wstydzę się, ale łeb mi urwie jak zobaczy co robiłem zamiast leczyć. Albo i co gorszego niż łeb. O tu są! - Bix upakowywał wciąż cieknący interes w czarne slipy z białym "jolly rogerem" - Nie mogę zawieść zaufania kapitan! ... Przynajmniej nie tak, by się dowiedziała
- Nie widzę jakbyś niby miał zwieść jej zaufanie - Vis pokręciła głową, kompletnie nie nadążając za rozumowaniem Młoteczka. - Przecież nie zrobiłeś niczego niewłaściwego, co by miało wpłynąć źle ani na statek, ani na załogę. Nie złamałeś żadnej zasady, a przynajmniej żadnej która mi do głowy przychodzi. Co ty się jej tak w ogóle boisz? - Wypaliła w końcu z pytaniem, które nurtowało ją od paru sekund. - Jeszcze bym zrozumiał gdybyś wziął siłą, ale… no kurczę, przecież nie wziąłeś. A teraz to tak może przestaniesz panikować i przyniesiesz coś do picia? Chyba obojgu się nam przyda, co nie?
Przekręciła się na brzuch i zaczęła machać radośnie ogonem, zerkając na niego spod na wpół przymkniętych powiek.
- Zaraz wracam z piciem - Bix wyszedł, zanim Vis zacznie naciskać na jego lęk przed Leeną. Kurna tak miał, że bał się tego, co rządzi. Psych powiedział mu kiedyś, że ma to zapisane w genach, zakodowane w procesie dzięki któremu go sklonowali, ale co on tam wiedział, durny jajogłowy... przechodząc obok współzałogantów pomachał im głupkowato się uśmiechając. Podszedł do plażowego baru i do słodkiej dziewuszki... tfu, babochłopa powiedział sucho - Duże piwo. I coś fikuśnego z palemką
Piwo to dobry pomysł, po odpowiedniej jego ilości w głowie zrobi się jaśniej i od razu będzie łatwiej zrozumieć o co chodzi z tym seksem między załogą i jak to ugryźć.
Vis z kolei skorzystała z ciszy i spokoju, a przede wszystkim z samotności. Tak to już bowiem było, że najlepiej jej się myślało gdy nikt jej nad głową nie wisiał. Jak nic, musiała nieco popracować nad rozmiarem swojego projektu. Standardowy wydał się jej nagle ciut niewystarczający, która to myśl przywitała z błogim uśmiechem. Czekając na Młoteczka robiła listę zakupów, które trzeba było zrobić. W końcu, skoro mieli ten cały status vipów to trzeba go było porządnie wykorzystać. Może nawet dałoby się Bix’a namówić na to, żeby jej towarzyszył…
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline