Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 00:11   #19
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Aeriel odpowiedział tym samym skinięciem na odejście K’ylora. Ten drow miał kurewnie wielki potencjał, Pierwszy Syn wyczuł to i doświadczył tego. Pochylił głowę i zwrócił się do Matki Opiekunki: - Opiekunko, zechciej wysłuchać mych słów. W naszym garnizonie stacjonuje czterystu drowich żołnierzy, osobiście przeze mnie wyszkolonych. Kazałem im być przygotowanym jeszcze przed wczorajszą ceremonią. - uśmiechnął się pod nosem. Podniósł powoli głowę z bestialskim uśmiechem i demonicznym ogniu płonącym w oczach. - Matko, jesteśmy gotowi do walki. - nie ośmielił się spojrzeć Opiekunce w oczy, zatrzymał go na jej kolanach.
Opiekunka pokiwała głową klepiąc jednocześnie dłonią w poręcz fotela.
- Bardzo dobrze synu… aczkolwiek ostatnia noc przyniosła nam pewne… “straty” niemal setka naszych żołnierzy nie dożyła końca rytuału. Widzisz ich dusze były mi potrzebne do walki gdzie indziej… Myślisz, że dom Beanth powinien być taki pusty?... kiedy kawałek sufitu spada im na głowy? - Uniosła brew w retorycznym zapytaniu. - Ty i twój oddział mieliście być dobrze widocznym agresorem, rozpoznanym.
- Matko, zostaliśmy rozpoznani jako Aleanviirowie, którzy skumali się z czcicielami syna Lolth, Vhearuna.
- mówiąc to, skłonił mocniej głowę, jakby gotowy na karę. - Potrzebuję dziesięciu cykli by zebrać rekrutów do naszej armii, a kolejnych trzydziestu by ich odpowiednio wyszkolić. - zawiesił na chwilę głos, jakby chciał zapytać, czy dusze niewolników by nie wystarczyły… Jednak ugryzł się w język. - Opiekunko… - przeszedł na bardziej formalny ton wypowiedzi. - Czy mamy się spodziewać nagłego ataku? Bądź może sami przystąpimy niedługo do takowego? - zapytał nieśmiało Aeriel.
Oleare westchnęła ciężko gdy padło na głos imię heretyckiego bóstwa. Nastała chwila krępującej, gęstej ciszy. Duagloth odchrząknął i wbił wzrok w sufit. Ostatecznie Opiekunka jednak postanowiła nie ciągnąć tematu, możliwe, że nie miała zwyczajnie siły na ruganie syna.
- Synu, ataku zawsze trzeba się spodziewać, szczególnie wtedy, gdy tak jak teraz jest on nie na rękę. Baenthci zapewne właśnie przedstawiają Radzie swoją skargę na Ósmy dom. Zagłada Aleanviirów niedługo się rozpocznie. Ja zgłoszę pretensje do wywyższenia nas do rangi Ósmego domu, moje petycja zostanie oczywiście odrzucona. Baenthci wskoczą na miejsce przed nami. Przestaniemy być dla nich celem, oni sami są zaś osłabieni przez naszą intrygę. Poniżej nas zaś znajduje się próżnia, miną dekady, zanim któryś z tych domów będzie w stanie rzucić nam wyzwanie. Życzę sobie byś spróbował zwerbować jakiś użytecznych ludzi Aleanviirów, którzy będą starać się przeżyć zagładę ich domu. Chcę przede wszystkim kobiet Aerielu, chcę mieć większy odsetek kobiet w armii, to zwiększy nasz prestiż.
Aeriel zacisnął mimowolnie zęby, słysząc o przyjęciu kobiet do armii. Nie dał tego po sobie poznać, ale ów pomysł najzwyczajniej w świecie mu się nie podobał. Ale cóż, wola Opiekunki jest rzeczą najważniejszą… Podniósł lekko głowę i przemówił:
- Opiekunko, jeśli mógłbym coś zasugerować… Aleanviirowie mają trzech dobrze wyszkolonych czarodziei. Może warto byłoby ich pozyskać do naszej armii? - zawiesił na chwilę głos. - Magia Duaglotha jest przydatna, ale poza nim, jedynie Phandel, syn Aurory, i ja dysponujemy magią ofensywną. Lorash… nie nadaje się do walki. - te słowa powiedział z niemałą satysfakcją. - Zgodnie z Twoją wolą, Opiekunko, rozpuszczę wici, by zebrać jak największą liczbę drowów, które cenią własne życie. - uśmiechnął się żarłocznie. - Oczywiście, rozumiem, że nasz skarbiec wygląda na tyle dobrze, by utrzymać większą armię? - spojrzał gdzieś w przestrzeń pomiędzy Orloarą a Plugawym. - I odpowiednio ją dozbroić i przeszkolić, oczywista.
Kiedy Aeriel wspomniał o magach, Opiekunka uniosła głowę i zerknęła za siebie na Duaglotha. Patron pokiwał głową.
- Taa… - odparła - słuszna sugestia chłopcze. A co do pieniędzy, staraj się nie wydawać więcej niż to potrzebne.
- Jak zwykle. - odparł Pierwszy Syn. - Matko, dobrze wiesz, jak dbam o morale w naszych oddziałach. Ten system sprawdza się od długiego czasu. - zawiesił na chwilę głos. - Jeśli to wszystko, Opiekunko, pójdę zająć się tym tematem. - pochylił głowę, mówiąc te słowa.
Opiekunka pozwoliła sobie na płytki uśmiech.
- Nikt nie kwestionuje twoich kompetencji synu, póki potrafisz się z nich wywiązać. A póki się wywiązujesz, masz moje zaufanie w tej materii. - Kobieta machnęła ręką, dając do zrozumienia, że audiencja dobiegła końca.

Pierwszy Syn opuścił prywatne sanktuarium Opiekunki i udał się do swych kwater, z prostym planem: zdjąć zbroję, wziąć kąpiel i wykorzystać jedną z niewolnic do iście zwierzęcych praktyk, na które miał ochotę. Och, oczywiście pozostawała sprawa, którą zleciła mu Matka, lecz ona nie zajmie mu dużo czasu. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i raźniej pomaszerował do swych kwater.
 
__________________
Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia!
Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu...

Ostatnio edytowane przez Corrick : 05-09-2016 o 21:17.
Corrick jest offline