Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 08:00   #26
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
I rzeczywiście, mało co potrafiło tak zaprzątnąć uwagę Jahleeda, by nie zauważał ludzi na swojej drodze. Taką rzeczą były, oczywiście, znikające błyskawicznie pieniądze, wydawane na zdobywanie kolejnych informacji. Póki sam nie przeanalizował zdobytych informacji, wolał nie przekazywać ich towarzyszom - sam najlepiej znał Omegę i wiedział jak nikt, że pochopnie wysnute wnioski niejednego już wysłały na tamten świat z kulą Błękitnych Słońc w mózgu (lub jego odpowiedniku u Hanarów).

Ale czy to właśnie nadmiar informacji i odpływ (co prawda, nieswojej) gotówki, czy siła wspomnień i lęk przed wykryciem przed dawnych wrogów... Dość rzec, że zdębiały niewymiernie i przerażony możliwymi konsekwencjami spotkania, Jahleed zabełkotał tylko:

Jahleed Von: Ja ... yyy ... dostałem ... mocnego ... kosza? - zakończył niepewnie.

Starając się odzyskać rezon dodał uniżenie:

Jahleed Von: Czy pozwolą panowie, że prześlę rekompensatę na panów omni-klucze? No chyba, że jesteście panowie zainteresowani pracą...

Dwóch batariańskich ochroniarzy - to by było coś! Może jeszcze jakiś groźny rysunek na pancerzu... I wszystkie tancerki Arii będą jego!

"A potem będę mógł je nakarmić...", zachichotał w otchłani swojego małego, przewrotnego umysłu.

Wszyscy trzej batarianie popatrzyli po sobie zaskoczeni. Widać było jak na dłoni, że nie spodziewali się takiego obrotu spraw.
Batarianin: No… a ile możesz dać, mały?
Jahleed Von: Cóż … to zależy od panów kwalifikacji … Bo rozumiem, że nie jesteście tu … panowie … od niedawna? I rozumiem, … że zdarzyło się panom pracować dla … jednej z większych grup? … Podkreślam … to jedynie pytania pomocnicze … nie chciałbym panów obrazić zbyt niską stawką … Pozwolicie panowie, że będę notował…?
Jahleed sięga do omniklucza.
Nowi potencjalni pracownicy byli wyraźnie zmieszani.
Batarianin: Ehm.. ja byłem kiedyś w Błękitnych Słońcach, Ghork też, tylko Catche nigdy...
Catche: Pieprz się. Mam takie same kwalifikacje jak ty. Mnie przynajmniej nie wypierdolili za złodziejstwo.
Batarianin: A ja przynajmniej nie rucham żon kumpli!
Catche: Powtórz to, śmieciu!
Batarianin: Wszyscy wiedzą, że gdy my byliśmy na Illium ty zabawiałeś się z żona Ghorka. No, przyznaj, Ghork. Cała Omega o tym wie.
Ghork podrapał się nerwowo po karku.
Catche: Nic nie mów! Obaj wiemy, że to nieprawda. Co, wydaje ci się, że jak mnie oczernisz to kurdupel mnie nie zatrudni, he?
Batarianin: Tak. To byłby na pewno najgorszy interes jego życia. Poza tym mniej najemników, więcej kredytów na głowę.
Catche: Już ja wiem jak zwiększyć wynagrodzenie na głowę.
Po czym nim jego dyskutant zdołał zareagować, Catche wyciagnął pistolet i wymierzył w jego głowę. Czarna jucha prysnęła wprost na kombinezon Jahleeda, a ciało osunęło się z krótkim jękiem na podłogę.

Żaden z batarian nie wydawał się zbyt przejęty tym incydentem.

Catche:To co, szefie? Ile dajesz i kiedy zaczynamy?
Jahleed Von: … No cóż, widzę, że robota … pali się Panom w rękach … To dobrze, nawet bardzo … Mój zleceniodawca będzie bardziej niż ... zadowolony. Powiedzmy zatem … jutro o dziewiętnastej czasu miejscowego? … Pod barem Overmind? … A co do stawki … Umówmy się na 600 kredytów na głowę, hm? … W najbliższym czasie mogę mieć nieco … problemów w slumsach. … Ale omówmy to jutro przy jednym mocniejszym, co?
Jahleed zauważył, że gdy wypowiedział liczbę kredytów, wszystkie sześć par obecnych tu batariańskich oczu zapłonęło z podniecenia.
Catche: Ta, dobra. Będziemy. I lepiej, żebyś ty też był.
Jahleed Von ... Doskonale, panowie! ... Zatem do zobaczenia!

Gdyby ktoś spojrzał teraz pod pancerz volusa, zauważyłby, że beczułkowate ciało karła wprost ociekało kwaśnym, amoniakalnym potem. Nie wspominając już o systemie zarządzania ekskrementami, sygnalizującym krytyczne przeciążenie. Jednak tym, co naprawdę przysparzało Jahleedowi bólu głowy była perpsektywa proszenia Barrusa o zastrzyk gotówki. "Do cholery, najwyżej znowu posiedzę w izolatce - a z batarianami nasz kapitan sobie poradzi.... Chyba.", przeszło Vonowi przez myśl, gdy zmierzał ku statkowi. W międzyczasie starał się jednak ustalić miejsce pobytu Liri i Quina - wolałby jednak najpierw spotkać się z nimi niż z surowym i (ponoć) charyzmatycznym dowódcą.
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 18-09-2016 o 13:47.
Goel jest offline