Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 11:17   #43
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
2 Miesiąc 212 roku AL
17 dzień miesiąca, przed północą
Ziemie zachodnie
Reaver’s Rest


Nie ukrywał, że z kilku istotnych powodów pokładziny jego szwagra i jego żony niespecjalnie go fascynowały. Samo obserwowanie tego, jak się kochają nie budziło w nim emocji takich, jak wzbudziło w sporej części mniej lub bardziej pijanych mężczyzn, tłumnie zebranych przed sypialnią nowożeńców. Tak się składało, że był najbliższym członkiem rodziny, który obserwował Seathana i Mildrith, choć to akurat zaszczytem dla niego wielkim nie było. Jutro miał być turniej, trzeba też przed snem powysyłać ludzi, którzy upewnili się, że wszystko w zamku i okolicach jest w porządku. Myślał o tym ze zniżeniem i niesmakiem, naprawdę chciałby choć raz położyć się wcześniej. Z drugiej strony, lubił mieć pełen ogląd na sytuację. Zazdrościł Seathanowi, ale nie małżeństwa, nie tytułu dziedzica, ale tego, że może wysłużyć się innymi i ma się z tym faktem dobrze. A przynajmniej tak sądził Haigh. Musiał porozmawiać z dziedzicem i dowiedziec się o nim czegoś więcej. Alerie miała swoje podejście do brata i było ono dobre, ale jakie on będzie je miał po poważnej rozmowie? Westchnął i dopił wino z pozostawionego na stole kielicha.

Zabrawszy ze sobą żonę, powoli ramię w ramię ruszyli do wyjścia z sali. Jeden ze zbrojnych posłusznie streścił mu zajście pomiędzy Snowem a Kenningiem. Przygryzł wargę, niezadowolony. Niepotrzebnie sadzał dziedzica Kayce w tamtym miejscu, ale teraz było za późno na debatowanie nad tym. Zresztą, zawsze ktoś był niezadowolony z miejsca. Lord Simon udał się już chyba na spoczynek, więc wyśle do niego kogoś, kto dziś lub jutro rano poinformuje go o sytuacji.

- Vaenor! - zawołał opuszczającego salę barda. - Chodź z nami, chyba i tak zmierzałeś do naszej wieży. - Zagarnął młodszego mężczyznę barczystym ramieniem.

Bard przez chwilę, nic nie mówił. Z dłoni, wypadła mu jedna z butelek. Już nie odróżniał smaku, poszczególnych trunków. Wyglądał, kiepsko - kiedy zazwyczaj, dba o wygląd. Teraz, był spocony, włosy miał na twarzy, coś mruczał czy nucił pod nosem. Na zawołanie zarządcy, nie zareagował, dopiero kiedy go chwycił, niemal podskoczył
- Horto...Eee..mój Pa..Panie! - Pochylił się, od niechcenia - Dzisiaj… żadnych! Występów… Popił z drugiej butelki. Niemal zaginając się, pod chwytem towarzysza
- Snow...Snow… Rycerz Pan, Snow..Snow, jaśnie, Pan - śpiewał do siebie.

- Jesteś pijany - Horton słownie potwierdził oczywistość. Pokręcił głową, choć prawdę mówiąc nie był tym faktem głęboko przejęty. - Chodź - wskazał na wyjście z sali i podał żonie ramię. - Może poczekaj do jutra z rozmową z ser Addenem - dodał. Lepiej, żeby bard przedstawił propozycję, będąc w nieco lepszej kondycji.

Vaenor zatrzymał się
- Powiem...bratu...Nie dobrze, jeśli...d.dz.dzisiaj ktoś pójdzie - zgarnął włosy z czoła, dopiero uświadomił sobie, że nie są sami
- O… Witaj, moja Pani. Powiedział bez przekonania
- Co Ty tutaj ro..robisz mój Panie? T-twoje miejsce, jjjest chyba gdzieś indziej, prawda? Dziedzic, może… nie dać...r..ra.. coś go wyraźnie rozbawiło - Mogę.. wyobrazić, go sobie…

Hortonowi chwilę zajęło przyswojenie słów barda i złożenie ich w spójną całość.
- [i]Seathan dał radę, albo jest lepszym aktorem od ciebie[/i - Horton uśmiechnął się pod nosem. - Kiedy dojdziemy do wieży, powiem twojemu bratu, że chcesz z nim porozmawiać. Lepiej, żebyś nie wpadł na Snowa. - Odwrócił się do Alerie. - Kochanie, mogłabyś nie wspominać Mildreth o planie zaproszenia twojej siostry i ser Addena na przejażdżkę? Wolałbym, żeby nie wynalazła Eleanor innego zajęcia.

Alerie popatrzyła na niego zwężając lekko oczy, wyraźny znak, że coś jej się nie spodobało - Hortonie, wiesz doskonale, że nie lubię żadnych gierek. Mam nadzieję, że nic takiego nie planujesz? -*

- To nie są gierki kochanie - objął żonę ramieniem. - Wiesz, że Mildreth najchętniej sama dysponowałaby twoją siostrą. To był pomysł Vaenora - wskazał palcem na pijanego barda. Vaenora trudno było posądzić o konstruowanie intryg politycznych. Zawsze uchodził za zupełnie inny rodzaj człowieka. - Bardzo dobry zresztą pomysł. Odpocznie od zamku, porozmawia z ser Addenem. Sam zresztą chętnie wykorzystam okazję, żeby trochę podyskutować ze Snowem, nie miałem na to za dużo czasu przed weselem. No i - zerknął na pustoszejącą szybko salę, a szczególnie na miejsce dziedzica Kayce. - Im mniejszy kontakt ze sobą mają Kenning i Snow, tym będzie bezpieczniej.

Ruszyli do swojej wieży. Trochę odpoczynku przed turniejem się przyda, ale najpierw musi poinstruować ludzi ze służby, którzy na pewno już czekali na niego na miejscu. Westchnął i ruszył niespiesznym krokiem z żoną u boku.
 
Fyrskar jest offline