04-09-2016, 13:59
|
#109 |
| - Co jest Dahr? Gdzie masz towarzyszy, hm? Ha ha ha! - Szczerze się roześmiał i powoli podszedł do Sveina, będąc bez ustanku czujny niczym lis. Nagle z parteru doszedł ich odgłos walki - szczęk mieczy, krzyki, szarpanina i bolesne jęki. Mężczyźnie zrzedła rozbawiana mina, patrzył się przez chwilę tępo w ścianę, w milczeniu nasłuchując. Wreszcie spojrzał na Sveina. - O co tutaj kurwa chodzi? Z kim oni walczą? Przecież tam nikogo nie było. - pociągnął nosem, zastanowił się nad czymś sekundę, a szelmowski uśmiech ponownie wrócił na swoje miejsce. - Proponuję jebać tych dezerterów przyjacielu. Zepnijmy tyłki i przeszukajmy te mroczne pokoje, zanim do reszty oszaleję z tym pokracznym towarzystwem. Zanim oni przypomną sobie cel naszej wizyty, ja padnę tutaj ze starości.
Poprosił Sveina aby ten go osłaniał. Tankred wyjął łom i postanowił bez zbędnej gadaniny przeszperać pokoje na piętrze - nie będzie niczego szabrował, kradł, ani tym bardziej przyglądał się czemukolwiek dłużej niż kilka sekund. Interesuje go wyłącznie ten jeden wartościowy trup oraz miejsca, skrzynie i pojemniki gdzie takowy alchemik mógłby się zmieścić. Jeśli natknie się na coś żywego - pozostawi, a raczej postara się odwrócić wzrok. Zawiódł się trochę na sobie. Był pewien, że wiele widział już w swoim życiu, a srebrny wisior wzmocni tylko jego silną wolę. Myśląc tak, przed wejściem do pierwszego pokoju ścisnął medalion i wyszeptał krótką, sigmarowską modlitwę. Jak na swój cynizm i wyrachowanie był dość bogobojnym człowiekiem. - Albo znajdę złoto, albo śmierć. - kończąc modlitwę zaczął szeptać jakby do siebie. - Ale tego grobowca z pustym workiem nie opuszczę.
Sigmar Młotodzierżca był raczej na drugim miejscu w osobistym panteonie Tankreda. Pieniądz znajdował się na pierwszym. |
| |