Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 14:13   #11
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Pierwsze, trudne kroki i pochopne decyzje.

Chwilę po ocknięciu, Pech wydawało się, że miała bardzo zły sen. Teraz leżała pośród trawy i półprzymkniętymi oczami wpatrywała się w spokojne niebo. Przetarła oczy, wycierając je z wysuszonych grudek, które mogły świadczyć o drzemce. Przewróciła głowę w bok, by ujrzeć skuloną kobietę. Spojrzała w drugą stronę, gdzie dwie osoby pochylały się nad trzecią. Dopiero później zaczęły docierać do niej pierwsze dźwięki, a wraz z nimi poczuła również ból barku, który był jednak niczym w porównaniu do narastającego, coraz wyraźniejszego lamentu.

Raptownie usiadła, chcąc przyjrzeć się dokładnie sytuacji. Gdyby nie siniak na ręce, pomyślałaby, że wciąż śni. Dookoła dział się chaos, ktoś leżał zakrwawiony na ziemi, jakiś rosły facet zaczął wykrzykiwać komendy, do tego w jednym miejscu chyba nigdy nie widziała tylu nie-ludzi lub po prostu ich proporcja sprawiała wrażenie natłoku.

Pech ścisnęła mocno swoją sakwę i podniosła się z ziemi, chwiejąc się przy tym nieznacznie. Czuła jakby odebrało jej siłę w nogach; tak samo jak większość, nie wiedziała co się dzieje. Nieprzyjemne uczucie podchodziło pod samo gardło i dusiło niczym oszalała zjawa.

Zaczęła przypominać sobie co działo się, zanim trafiła do tego obcego miejsca z równie obcymi osobami. Łzy powoli spłynęły po jej policzkach, gdy uświadomiła sobie, jaki los mógł spotkać jej macochę. Pomyślała, że wolałaby spłonąć w jej ramionach, niżeli znaleźć się tutaj i nie wiedzieć jak powrócić lub czy jest to w ogóle możliwe.

Stojąc praktycznie na samym środku pobojowiska, mijana przez kilka krzątających się osób, rozkleiła się zupełnie, dodając własną nutę do serenady płaczu i bezradności jaka nawiedzała okolicę. Dziewczyna płakała, jednak nikt zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Wszyscy byli zajęci własnymi sprawami. W starym świecie z pewnością prędko znalazła by się osoba, której serce ukułby płacz niewiasty, jednak teraz wszyscy pogrążeni byli we własnej tragedii. Każdy tego dnia stracił dorobek swojego życia. Swoich przyjaciół, krewnych.

- Prze-przepraszam - niespodziewanie dziewczyna usłyszała za swoimi plecami czyiś głos, aż podskoczyła, a po plecach przeszły ją nieprzyjemne ciarki. Odwróciła głowę, by dostrzec za sobą młodzieńca, najpewniej niewiele starszego od siebie. Spoglądał na nią spod zmierzwionych, brązowych włosów. Jego nietypowy strój od razu rzucił się dziewczynie w oczy. Jego dosyć brudna tunika nie wyglądała nadzwyczajnie, jednak krótka peleryna zdobiona była jaskrawego koloru naszyciem herbu, którego pochodzenia nie znała. Przy jego pasie wisiał natomiast długi miecz, ze zdobioną złotem rękojeścią. Zdawało jej się, że z broni emanowała jakaś dziwna energia.

- Czy nic ci nie…
- Esurze z Drystar, za gwałt i kradzież jesteś zatrzymany!
Oboje odwrócili się zaskoczeni nagłym krzykiem. Byli wystarczająco blisko by dojrzeć jak wojownik wykrzykujący chwile wcześniej rozkazy, teraz otrzymał niespodziewane uderzenie w brzuch od chłopaka z poparzeniem na policzku. Jednak to był najwyraźniej szczyt tego, co młodzik mógł uczynić w walce z lepiej zbudowanym i najwyraźniej bardziej doświadczonym przeciwnikiem. Szybko został obezwładniony, a teraz mógł tylko próbować się wyrwać z uścisku mężczyzny, rzucając na prawo i lewo obelgi.

Pech ponownie przetarła oczy. Musiałby być już czerwone od wylewania żalu. Zaciągnęła mokrym nosem i spojrzała jeszcze raz na młodzieńca, który przed chwilą ją zaczepił. Chciała coś powiedzieć, ale trema podchodziła jej do gardła i blokowała jakiekolwiek próby komunikacji. Nie spuszczając z niego wzroku przez chwilę - co nie było gestem spowodowanym uprzejmością - zaczęła stawiać kroki w stronę bójki, taszcząc za sobą po ziemi worek w którym pobrzękiwało kilka przedmiotów.

Macocha zawsze powtarzała, żeby się nie popisywać publicznie. Im mniej osób wiedziało o tym, że potrafi rzucać magię, tym mniej będzie miała kłopotu. Porady tej nie przestrzegała pieczołowicie, często wspomagając się zaklęciami w trakcie podróży, a gdy ktoś pytał, odpowiadała, że jest wędrowną uczennicą magii, co pozwalało trzymać więcej osób na dystans, niż mogło by się wydawać. Blisko awanturników, nabrała do dłoni garść piasku i puściwszy worek, zaczęła inkantować zaklęcie. Piasek zatlił się białymi refleksami, a gdy była już obok domniemanego gwałciciela, dmuchnęła pyłem w jego twarz po czym wypowiedziała krótką, magiczną formułę w niepospolitym języku, nawet dla kogoś obeznanego w sztukach magicznych.

~ Zamknij oczy i zaśnij ~ rozległ się spokojny, acz lekko zachrypnięty przez niedawny płacz głos.

Niedługo po tym zdała sobie sprawę, że mogło to nie być najlepsze rozwiązanie. To nie był szlak ani zaludnione miejsce, a na bijatykę spoglądała większość zgromadzonych. Przepadła szansa na spokojną egzystencję, gdzie nikt nie naciska na używanie jej magicznego talentu. Najbardziej jednak bała się tego, że mogą być tutaj inni użytkownicy magii.

Stała naprzeciw wojownika i rzezimieszka, obracając nerwowo oczami, by rozejrzeć się dookoła. Pobladła ze strachu, a w gardle ponownie pojawiło się nieprzyjemne uczucie.
 

Ostatnio edytowane przez kinkubus : 05-09-2016 o 12:44.
kinkubus jest offline