Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 15:13   #111
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Zeszła na dół, próbując przedrzeć się przez kuchnię do drzwi, gdy nagle na jej drodze stanął stary znajomy. Była tak zaskoczona, że zdołała jedynie otworzyć szeroko usta, co musiało w tym momencie strasznie głupio wyglądać. Jednak to nie był ten sam Bruckschmeiher, którego znała - jego całkowicie czarne oczy wzbudzały w kobiecie strach i niepokój.

No i potem się zaczęło.

Kirstin walczyła, choć na pewno nie z własnej woli. Jej ciało zupełnie nie słuchało się umysłu, a porywaczka zadawała ciosy swoim sztyletem na lewo i prawo, jakby jakaś plugawa moc przejęła nad nią kontrolę, co niewątpliwie miało właśnie miejsce. Wokół wszyscy wymieniali ciosy, jak w karczemnej bójce, a Kirstin czuła wzbierającą w niej furię i agresję, której nie mogła i - co najciekawsze - nawet nie chciała kontrolować. Jedyne, co chciała, to zajebać tę głupią sukę, która gadała o sobie, jakby miała jakąś niewidzialną bliźniaczkę! O tak, chciała widzieć martwe truchło Edyty pod swoimi stopami!

Nim się obejrzała, dostała po twarzy, ale ostatecznie zagłębiła ostrze sztyletu w ciele Edyty, na co aż wydała z siebie dzikie westchnięcie satysfakcji. I po chwili... wszystko odpłynęło z niej jak fala, gdy Dmytko skrócił Bruckschmeihera o głowę. Widząc to, skrzywiła się paskudnie. Czuła piekący ból na prawym policzku, jednak zmysły w chwilę wróciły. Znów decydowała o sobie, a agresja i furia oddały pola otępieniu i dezorientacji. Czuła się wyzuta ze wszystkich sił i dysząc ciężko chwyciła klamkę najbliższych drzwi, by się podnieść. Te się jednak otworzyły i ujrzała przed sobą twarze znajomych porywaczy.

- Fajnie... że wpadliście... - powiedziała, wciąż oddychając głęboko. - Niektórym... może się przydać... pomoc. Chyba są... ranni...
Miała sucho w ustach, a ocierając pot z czoła klapnęła plecami o ścianę, przyglądając się pobojowisku. Zatrzymała na dłużej wzrok na rannej Edycie.
- Wybaczcie, nie chciałam was zranić. To nie byłam ja...
Oparła tył głowy o zimną ścianę. Musiała odpocząć, a gdy już to zrobi, spróbuje pomóc opatrzyć rannych. Nie znała się na tym, ale przecież zatamować krwawienie jakąś ścierką każdy umiał.
 
Layla jest offline