Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 18:44   #66
Sakal
 
Reputacja: 1 Sakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znanySakal wkrótce będzie znany
Pesara:
W celu udania się do rzeczoznawcy elfka opuściła karczmę i jej ścieżka nie skrzyżowała się już nigdy ze ścieżką pozostałej trójki.

Krzysztof:
Powoli szedł na dół, uważnie lustrując otoczenie. Nie stać go było na śniadanie, więc musiał posilić się smażonym mięsem niedźwiedzia, którego zabił dwa dni temu. Nie było to śniadanie przedniej jakości, ale zawsze jakieś. Powoli wyszedł z karczmy, po czym udał się do tablicy ogłoszeń. Zerknął jeszcze raz na zlecenia, z oczywistych względów nie było już zlecania na wilki. Postanowił zaakceptować zlecenie na utopce, ale najpierw potrzebuje dwóch rzeczy: pancerza i kompana. Po pancerz udał się się do myśliwego, aby odebrać płaszcz, po towarzysza udał się do gospody. Podróżnik wyglądał na idealną osobę do walki z tymi bestiami, tak więc przysiadł się do stolika, po czym zwrócił się do niego.
- Witaj wędrowcze, wyglądasz na zaprawionego w bojach wojownika, tak więc czy chciałbyś razem ze mną stawić czoła tym potworom z jezior w zamian za połowę nagrody?
Młodzieniec przerwał rozmowę pary, siedzącą przy stoliku czym bardzo zdenerwował kobietę, jednocześnie skazując się na pewien poważny problem. Mianowicie karczmarz podszedł do niego i sapnął:
- Czynszu to mi pan nie płaci, ale nową kurtkę to sobie sprawiasz, tak?
***
Myśliwy też postanowił się zgłosić.
- Ja też się zgłaszam - powiedział energicznym głosem.
- O ty, a więc tak ze mną pogrywasz… - warknął karczmarz, po czym naburmuszony podszedł do szefa straży. - Proszę pana, ten oto klient… - Tu wskazał na łucznika. - Nie wyraża żadnej chęci zapłaty za dzisiejszy nocleg. Mało tego nawet nie raczył burknąć słowa wyjaśnienia.
- Ach tak… - mruknął strażnik. - A więc to mu pan mówił. - Zatarł ręce, a następnie poprawił ciężki pas na spodniach w taki sposób, aby wszyscy mogli zobaczyć jego ciężki miecz. - No, tłumacz się przed wszystkimi, dlaczego zwlekasz z zapłatą, gówniarzu?
- Mam umowę trzydniową, czyli czas do wieczora - odparł łowca. - Jeśli chodzi o futro i pieniądze, to te pierwsze mam - odparł podnająć karczmarzowi należność - jeśli o to pierwsze to zamówiłem je wczoraj dzisiaj odebrałem. Proszę wybaczyć za zwłokę w odpowiedzi zamyśliłem się i nie usłyszałem pana - odparł ze skruchą łowca.
- No przecież widzę, że masz futro. - warknął karczmarz. - Ślepy nie jestem.
- Zdaje pan sobie sprawę z tego, że jawne sugerowanie, iż ktoś jest ułomny to obrażanie go, a to podchodzi pod paragraf trzynasty, prawda? - rzekł chłodno kapitan.
Tymczasem przy stoliku podróżnik oparł się o blat i rzekł do kompanki:
- Będą z nim problemy, mówię ci. W każdym razie… - Wstał, przeciągając się. - Też się mogę zapisać na te całe ganianie po lesie, ale to później. Teraz jestem już zajęty czymś innym. Wolę o tym nie gadać w takich miejscach… - Rozejrzał się bacznie dookoła.
- To bardzo interesujące - odparła gładko. - Przydałaby ci się pomoc? Tylko musiałabym znaleźć w jakiś sposób parasolkę.
Spojrzał na nią uważnie, po czym pomyślał o tej propozycji przez dłuższą chwilę.
- W sumie to czemu nie? - odparł, przeciągając się. - Wyruszam za niedługo, więc znajdź sobie tę parasolkę, o której mówiłaś. Będę czekał przy bramie - mówiąc to, wyszedł z karczmy.
- Wybacz, przejęzyczyłem się - odrzekł łowca - Przepraszam za nerwy, to...
- Młody, za późno na "przepraszam" - warknął kapitan, zakuwając myśliwego w kajdany. - Za naruszanie porządku publicznego zostaje pan aresztowany.

Monia i Repente:
Dwójka podróżników wychodząc z budynku, nieomal wpadli na zgrabną niewiastę, nerwowo przeskakującą z nogi na nogę.
 
Sakal jest offline