Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2016, 19:58   #306
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Oswobodzony Kurt ruszył w poszukiwaniu broni. Przyglądającym się temu z boku mogło wydawać się to śmieszne bowiem kultysta doskakiwał by pochwycić upragnioną sztukę oręża i równie szybko odskakiwał, gdy jakiś żołnierz zamierzał się na niego mieczem. Czas mijał, padały kolejne trupy po każdej ze stron a dziwny taniec Kurta trwał. Udało mu się pochwycić broń dopiero gdy mutantom udało się zepchnąć żołnierzy nieco z bok.

Markus z niezmiennym szczęściem ciskał magicznymi pociskami, ale Tzeentch nie byłby Tzeentchem gdyby nie zrobił czarnoksiężnikowi jakiegoś psikusa. Po piątym rzuconym zaklęciu Markus poczuł jak magiczna energia wypala mu oczy. Nie, nie oślepł całkowicie. Tzeentch nie był aż tak okrutny wobec swego wyznawcy. Po prostu wszystko co znajdowało się dalej niż na wyciągnięcie ręki okryła mgła. Można jedynie sobie wyobrażać panikę jaka ogarnęła maga. "Czy odzyskam wzrok, czy kiedykolwiek dane mi będzie cieszyć się pięknem krajobrazu?" Odpowiedzi nie znał a "niedogodność" uniemożliwiła mu całkowicie dalszą walkę.

Odpowiedź latającego demona na ranę była iście piorunująca. Z żołnierza o mało co dusza nie uszła. Spadł on ze spłoszonego konia i sfajdał się w gacie. Na leżącego i bezbronnego posypały się ciosy czyniąc go niezdolnym do dalszej walki.

Maxymylian również wystraszony, ale tym razem przez Sforowego włączył się wreszcie do walki. Jakimś cudem kmiotkowi udało się skutecznie zaatakować ostatniego żołnierza awangardy. Widać uznał, że tym spełnił swój obowiązek bo dalsza część walki w jego wykonaniu to było unikanie ciosów.

Zażarta walka trwała za to na tyłach rozgorzała również nieoczekiwanie przy wozie. Z karocy wyskoczył jegomość, którego sam wygląd stanowił koszmar senny każdego kultysty.



Na początku wypalił z drugiego z trzech pistoletów kładąc trupem kolejnego mutanta a mieczem trzymanym w drugiej ręce zranił próbującego go flankować zwierzoczłeka.

W żołnierzy wstąpił nowy duch.

"Steigerwald, Steigerwald!!!"

Poniosło się po szeregach a żołnierze zaczęli odzyskiwać utracony teren.

Korzar bezbłędnie odczytując sytuację porzucił walkę z niedobitkiem z przodu i rzucił się na łowcę. Ten wystrzelił z ostatniego pistoletu raniąc Korzara w pierś, ale potężny mutant nic sobie nie zrobił z rany. Wyprowadzony z potworną siłą cios zdarł naramiennik z łowcy głęboko raniąc go w ramię. I wtedy stało się coś czego Korzar się nie spodziewał. Na jego plecy sfrunął nie kto inny jak Achven przebijając wodza swym rapierem. Cios był niezwykle precyzyjny. Z rany po wyszarpniętym rapierze trysnęła czarna posoka a Korzar rycząc zwalił się na ziemię. Po tym czynie Achven zrobił ostatnią głupią rzecz w swoim życiu wyciągnął rękę do opartego o wóz łowcę chcąc go powstrzymać a ten nie zastanawiając się sekundy rozciął go od barku do splotu słonecznego kończąc jego nieszczęsne życie.

Z rozpaczy zawył Jemlay- brat Achvena, zawył Sforowy i kilku mutantów. Tymczasem łowca się pozbierał, odzyskał równowagę i ruszył ku bitewnemu ściskowi wesprzeć swych żołnierzy. Nieciekawą dla sił Tzeentcha sytuację uratował Dieter, który otulony magicznym płaszczem znalazł się nie wiadomo skąd za plecami łowcy i przebił go swym poświęconym Slaaneshowi, magicznym gadającym mieczem. Gdy tylko broń znalazła się w trzewiach łowcy przekazała do umysłu Dietera taką porcję perwersyjnej rozkoszy, że ten zwyczajnie się załamał. W ekstazie zaczął dźgać raz za razem będącego w agonii przeciwnika. Na twarz pryskała mu krew a podniecenie było oczywiste dla każdego, kto przyjrzał się Dieterowi poniżej pasa. Jednocześnie głosy w jego głowie zaczęły się nasilać szepcząc o wrogach i zagrożeniach. Pojawiały się też wizje. W jednej z nich nowo poznany kultysta oglądał manuskrypt, który otrzymali w Eastadt w spadku. Ten właśnie, który sprawił im tak wiele problemu.


W żołnierzach obserwujących makabryczny koniec swego dowódcy upadł duch. Krzcząc "Odwrót" rzucili się do ucieczki. Ponieważ mutanci nie czyli się wcale lepiej nikt żołnierzy nie ścigał. Zamiast tego wszyscy zgromadzili się wokół ciała Korzara.

-Na pewno nie żyje? - odezwał się żabiogłowy.

-Nie wydurniaj się Kyllay. Pierwszy raz trupa widzisz- zrugał go zdruzgotany Sforowy.

- Ja się wydurniam?! To ty jesteś dureń i kretyn. Sierżant się znalazł! Ulubieniec wodza. Skończyło się. Nie będzie nami rządził gor. Ja przejmę władzę- za Kyllayem zaczęli się gromadzić "ludzcy mutanci z wzniesioną bronią.

W odpowiedzi za Sforowych ściskając broń stanęło dwóch pozostałych przy życiu gorów i ranny bestigor. W powietrzy zapachniało nową walką. Nieoczekiwanie odezwała się jedyna pozostała przy życiu kobieta. Skorpionica odważnie wpadła między zwaśnione strony odpychając ich od siebie.

-Nie tu durnie. Chcecie walczyć to w obozie. Nie żyje połowa z nas. Nie potrzebujemy więcej trupów. Rozsądzimy to zgodnie ze zwyczajem.


Wywodowi mutantki nie sposób było odmówić logiki toteż strony niechętnie zajęły się łupieniem trupów i zbieraniem lżej rannych.

Ociemniałym Markusem zajął się jego uczeń i najbliższy współpracownik Dieter, tylko może trochę bardziej roztrzęsiony i gadający do siebie.


***

Gdy trzy godziny później siedzieli przy ognisku wokół nadal trwały kłótnie. Nieoczekiwanie do nieco zapomnianego Markusa podszedł sforowy z gorami.

-Czarnoksiężniku. Jesteśmy na granicy upadku. Lada moment może wybuchnąć rzeź. Kyllay to głupiec, który poprowadzi nas ku nieszczęściu zaś za mną nie pójdą dobrowolnie ludzie. Nie chcę nikogo zabijać dlatego jedyne co pozostaje to trzecie wyjście. Wodzem musi zostać kto inny. Ktoś kogo będzie się bał i szanował nawet taki cymbał jak Kyllay i jego sojusznicy. Jedyne czego on się boi to magia dlatego odpowiedzią jesteś Ty! Czy uratujesz Czerwoną Koronę?

W tym samym momencie z oczu ociemniałego Markusa spadły łuski i odzyskał wzrok!
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline