Airyd zaczął szukać swojego mistrza.
Sam Kires powoli się pakował podczas gdy Satrius wyglądał o wiele normalniej.
- Pakujemy się i wyrószamy do Absalonu… Nie idziesz z nami? - zapytał Kires w Ho Telu.
- Jakie do Absalonu? Terqaz? Z żoną w ciąży? - kitsune spróbował przemówić swojemu mistrzowi do rozsądku. - Ale jak ci sie tak nie podoba dworek Hope, to znalazłem niezłą magiczną wieżę. Wymaga rozbrojenia pułapek, ogarnięcia bałaganu. Ale ma i krainę Szczęśliwości z uzdrowiskiem, łaźnią. I pewnie nieźle zapłacą za sprzątanie
- Ja wiem, że chcesz dobrze, ale zrozum, tam jest moje życie, praca i wszystko… - rzekł Kires
- Ale nie mówimy, że cię nie odwiedzimy lub coś - dodała jego żona.
- Ta i po tym wszystkim co się tam wydarzyło masz zamiar wracać zanim sprawa przycichnie? W po za tym jak mam stwierdzać, że o siebie zadbasz kiedy kwaterujesz Lineę obok kultu dziwacznego bóstwa? I to takim co ciężarnym szkodzi. A jak dziecku zaszkodzi?! i nie mówię o tym, że będzie np. rude?
- Dlatego też chcemy wrócić do Absalonu i udowodnić moją niewinność… Pozwę radę, na Caydena i Desnę zaklinam się będą nam płacić za zniesławienie
- Nie wiem, czy tak szybko zaczną słuchać… - kitsune nie stać było na taki optymizm. - A tylko miałbym prośbę. Poradźcie mi co mam zrobić, by przywrócić Jasmine jej pierwotną postać. Wy byliście dłużej łowcami przygód ode mnie
- Mówiłam, łza dobrego wampiea krew trola i ten adamant.
- Tak tak, to na pewno wymaga epickiej magi będącej poza twoim zasięgiem - rzekł Kires.
- I za udzielenie tej epickiej magii byłbym wdzięczny. Zdolności Elphiry do takich nie należą. A czy pół-wampir starczy?
- Najpewniej nie - rzekła z udawaną troską żona Kiresa
- Oczywiście, że tak - odparła Jasmine |