Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2016, 22:00   #107
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Tura 21 - Panowanie Yanikaina

 TENOKINRA-HOI-INKA-KAI-KILLA

Śmierć Wielkiego Wodza Khattruka spowodowała rozpad jego dziedziny. Choć wszyscy wodzowie byli zgodni co do tego żeby wystawić mu najwspanialszy grobowiec świata, to żaden z nich nie chciał zrezygnować z pretensji do tytułu wielkiego chana. W ten sposób nastąpił podział wśród zjednoczonego do tej pory ludu zielonoskórych i synowie Khattruka rozpoczęli między sobą walkę o podbite przez niego królestwo. Ci spośród orków, którzy nie widzieli dla siebie miejsca w tym konflikcie zgromadzili się wokół osoby Thorka, młodszego brata Wielkiego Wodza, który pozostawał w jego cieniu aż do tej pory. Był podobno wielkim siłaczem, który nie miał sobie równych w boju, jednak nie dysponował tą zniewalającą charyzmą Khattruka, który zjednoczył plemiona orcze. Thork wyruszył ze swoją ordą na wschód, szukając w tamtych stronach miejsca na własne państewko. W ten oto sposób Wielka Orda przestała istnieć.

Po wielu latach i ciężkich przeprawach armia Thorka dotarła na ziemie tai’atalai, gdzie spotkała go silna armia króla Yanikaina. Wymęczeni długą podróżą orkowie nie mogli się przeciwstawić sile młodego taiotlaniego, więc poprosili o pertraktacje. Ponoć właśnie dlatego, że prośby o pokój wołali w języku nesjańskim, zostali przez czterorękich skrybów nazwani Błękitną Ordą.

- Tajna historia orków, t. II

***

Thork wszedł do namiotu królewskiego krokiem niezbyt pewnym, bacznie obserwując wszystkich dookoła. Król stał na drugim końcu namiotu, dzierżąc w górnej parze rąk swoje insygnia władzy, skrzące się nieziemskim światłem włócznię i berło, a na jego głowie spoczywała jaśniejąca bielą tiara. Stał na tygrysiej skórze, oczekując z dumą i wyższością na swojego gościa. Pod ścianami namiotu, z obu stron stali jego dostojnicy, z równie dumnymi obliczami co ich pan i w niewiele gorszych strojach. Tworzyli jakby szpaler, którym Thork, przyodziany w wytartą, starą zbroję typu orczego przeszedł powoli ku władcy czterorękich. Stanąwszy przed obliczem Yanikaina, zdjął hełm z pobliźnionej głowy i przemówił w języku komulai, z którego tłumaczył jeden z kapłanów, stojący po prawicy króla.

- Thork przybywa na te ziemie ze swoją armią. Thork nie szuka zwady z tutejszymi wodzami. Thork chce tylko przeprowadzić wojowników na lepsze ziemie. Thork prosi o zaprzestanie walk i podzielenie się pożywieniem i wodą. Wojownicy Thorka głodni i zmęczeni – wycharczał w najprostszych słowach, nie wiedząc, jakie są myśli króla.

Taiotlani zaś zmierzył wzrokiem orkowego przywódcę z lekkim niesmakiem. Jako uczeń Sesmiteta zapoznał się z historiami o pierwszym pojawieniu się komulai na ziemiach tai’atalai za czasów jego dziada, Taltuka. Wtedy też przybyli wygłodniali i łaknący pomocy, ale nie przeszkodziło to im w wejściu w komitywę z heretykami. Yanikain chętnie widziałby tych barbarzyńców w okowach, pracujących (o ironio!) ramię w ramię z birukai w kamieniołomach. Jednak na szczęście dla Thorka i jego ludu, taiotlani miał też wielu innych wrogów, potężniejszych niż wygłodzona horda.

- Mówisz z taiotlanim, władcą żywych i umarłych - przemówił król przez kapłana-tłumacza. - a nie z jakimś wodzem. Gdybyś nie szukał zwady wysłałbyś poselstwo z prośbą o przejście, jednak wtargnąłeś w naszą domenę jakbyś do swego przyszedł. Masz jednak szczęście, wodzu komulai, bowiem jesteśmy sprawiedliwi i łaskawi dla tych, którzy nam się przysłużą, a twoja orda ma do tego sposobność.

- Napoimy i nakarmimy twoich ludzi, Thorku - podjął tłumaczący przemowę taiotlaniego na orczy taia’tlak. - Ty zaś staniesz ze swoją armią w bitwie przeciw azagai, jaszczurom przybyłym z piekielnego portalu i to w pierwszym szeregu. Wraz z wojskami naszymi stoczycie bitwę z naszymi wrogami, by zapłacić za jedzenie, wodę, przejście i za wasze życia. Dopóki zaś w granicach naszego królestwa zostaniecie, jako rękojmię musisz nam dać zakładników, to jest: twoje żony i ich dzieci, twoje rodzeństwo i tak samo rodziny twoich dowódców. Zwróceni wam oni zostaną, gdy tylko opuścicie granice naszego władztwa. Nadto udacie się tak daleko, jak wam miejsce wyznaczą synowie stepu, którzy zamieszkują północ. Tak rzekliśmy, jakośmy są Yanikain, żywy obraz Przodków.

- Thork rozumie. Thork przystaje. Wódz Thork dołączy do wielkiego armii Yanika. - Po tych słowach uderzył się w pierś i opuścił namiot królewski.

***

Za rządów Yanikaina nastąpiło oziębienie stosunków z republiką Altenis. Król, honorując zobowiązania sojusznicze wysyłał wcześniej skromne siły do walki z Królem Rybakiem, jednak w przypadku inwazji jaszczurów azagai na domenę Idrysa taiotlani postanowił zatrzymać swoje statki w portach. Był to zapewne rewanż za to, że gdy doszło w końcu do starcia z orkami na ziemiach Tenokinry, nadnomorchos nesjański poskąpił swojego wsparcia, które wcześniej obiecywał. Taiotlani dopłacił mu tą samą monetą, wymawiając się koniecznością odparcia armii tego samego wroga pod swoją stolicą. Było to co prawda prawdziwe zagrożenie, jednak statki posłużyły królewskiej armii tylko w pierwszych manewrach, Quetz-hoi-atalai było położone przecież w głębi lądu. Sam Yanikain nie darzył zbytnim szacunkiem swojego sojusznika, który nie potrafił przez tyle lat swoich rządów zdobyć nawet jednej wysepki, ba!, być może gdyby nie pomoc czterorękich przed laty Trygajos, Król na Wygnaniu, odzyskałby pełnię władzy.

- Wykład poświęcony historii Tenokilli.

***

Azagai to nazwa ludu, który za rządów Yanikaina napadł na Tenokinrę, niespodziewanie oblegając Quetz-hoi-atalai. Nazwa stąd się bierze, iż mityczny król demonów zwał się, jak podają kapłani za Kanonem Gata-hen-taiotlani Malag Malag’azag Trigonid. Wedle tego przekazu sprawca wielkiego moru miał mieć postać jaszczurzą, tak jak nowoprzybyli najeźdźcy. Także przez to iż wyszli z magicznego portalu, podobnie jak wcześniej Nahakai, rychło zostali okrzyknięci pomiotami diabelskimi, Dziećmi Malaga, kolejnym świętym wrogiem czcicieli Przodków. Odmawiano im zatem przymiotów ludzkich, sądząc że wyleźli wprost z Pustki, jako starsi bracia demonów, które przegnał król Yanikain.

- „Listy o historii wschodu”, autor nieznany.
 
__________________
"- Panie, jak odróżnić buntowników od naszych?
- Zabijcie wszystkich. Będzie zabawniej." - Taltuk
Earendil jest offline