Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2016, 02:19   #16
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Gdybyś był jego ofiarą, mówiłbyś inaczej.

Wypuścili bandytę tylko dlatego, iż powiedział, że już nie będzie? Szkoda, że życie nie było takie proste jeszcze kilka dni temu i Pech wraz z macochą narażały się na ukamienowanie za znacznie mniejsze przewinienia. Jeżeli ten człowiek naprawdę zawinił tym o co go oskarżali, będzie musiała trzymać go na dystans i zawsze mieć w pogotowiu przynajmniej jedno zaklęcie, którym będzie w stanie szybko go unieszkodliwić.

Przeszedł jej na widoku kulturalny młodzieniec, który wcześniej chciał zapytać prawdopodobnie o jej samopoczucie. Poczekała na moment, gdy był sam, żeby podejść i podzielić się swoją wiedzą. Budził sympatię - być może przez podobny wiek - więc nie obawiała się, że od niego dostanie nożem pod żebro, a zdawała się być tutaj przynajmniej dwójka, która mogła mieć teraz takie zamiary.

- Zignorowałam Cię wcześniej - zaczęła, nie siląc się na przeprosiny, chociaż z drugiej strony pierwszym czy ostatnim nie był - Pogoda zdaje się poprawiać. Niedługo powinno zrobić się cieplej, a słońce wyjść zza chmur. Może... możesz powiedzieć innym... - Skinęła lekko głową, wskazując na zbierającą się grupę, która wydawała się szykować do narady.

Pomyślała, że ma pecha, będzie teraz robił za posłańca. Trzeba było urodzić się brzydszym, to może nie wzbudzałby zaufania i miał spokój. Samej bała się rozmawiać z innymi, szczególnie, kiedy tyle autorytetów było w pobliżu. Czekać tylko, aż jeden zacznie forsować swoje poglądy na innych; wolała być wtedy daleko poza zasięgiem uzbrojonej ręki.

- Czy Ty... - Zawahała się, nie będąc pewną, czy powinna drążyć temat - zgadzasz się z tym, jak odpuścili mu winy?

Tym razem to chłopak mocno wzdrygnął się, kiedy Pech odezwała się do niego. Zaskoczony spojrzał na nią niepewnie, jakby nieco speszony, choć wiedźmie zdawało się, że również nieco przestraszony. Dopiero po chwili jakby odzyskał rezon i uśmiechnął się do niej zakłopotany.

- Wybacz, zamyśliłem się nieco - powiedział, drapiąc się po i tak wystarczająco zmierzwionych już włosach - P-przekażę im, to co powiedziałaś.

Następnie zaś młodzieniec spojrzał w stronę siedzącego przy portalu Esura. Ten wyglądał, jakby samym spojrzeniem mógł zabić.

- Myślę - zaczął, po krótkiej chwili milczenia - Że to nie tak, że jego winy zostały mu odpuszczone. Po prostu nie mieli innego wyjścia przymknąć na nie oczy.

- Mogli poderżnąć mu gardło lub powiesić. Spodziewają się kłopotów, więc dlaczego jednocześnie zakładają, że wszystko będzie w porządku? Ockną się dopiero, jak znowu kogoś okradnie, zgwałci, może zabije. - Pouczyła rozmówcę, nie zmieniając przy tym nadto tonu, jakby nadal mówiła o pogodzie.

- Ale tak nie można! Kto nam dał prawo, byśmy mogli swobodnie odbierać komuś życie? - Uniósł się chłopak. Zaraz jednak opuścił głowę i poczerwieniał lekko. - Prze-przepraszam. Mój pan często mówił mi, że jestem zbyt naiwny.

Pech zrobiła krok w tył gdy młodzieniec się wzburzył. Nie była pewna, co ma mu powiedzieć i czy w ogóle chce kontynuować tę rozmowę. Ostatecznie przymusiła się, ponieważ wyglądał na zagubionego, tak samo zresztą, jak ona sama. Jeżeli chociaż jedno z nich wyniesie coś z tej rozmowy, to będzie już dobry krok w przyszłość.

- Sami wyznaczamy sobie prawa. Jeżeli chcesz coś zrobić, to możesz, jak tamten kraść, tylko licz się z konsekwencjami. Jeśli jednak wolisz podążać zasadami wyznaczonymi przez innych, to Twoja sprawa. Czucie się dobrze z samym sobą zawsze wydawało mi się najlepszą drogą do szczęścia. - Brzmiało to trochę niespójnie, ale nie miała zwyczaju zastanawiać się nad składnią zdań - Może idź już, bo jeszcze oskarżą Cię o konszachty z wiedźmą. - Uśmiechnęła się pierwszy raz odkąd przybyła do nowego świata.

- Jestem przywoływaczem. - Szybko dodała, zdając sobie sprawę z rzuconej sugestii, jakoby była wiedźmą.

Chłopak ponownie zamyślił się nad słowami dziewczyny, co chwile rzucając spojrzenia w stronę Esura.

- A czuła byś się dobrze zabijając go? - Zapytał niepewnie, jednak nim Pech zdążyła odpowiedzieć, on potrząsnął głową i spojrzał na dziewczynę. - Eh, nieważne. Nie ma co roztrząsać tematu.

Młodzieniec uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

- Jestem, a raczej byłem, giermkiem Lorda Tristrama. Mogłaś o nim słyszeć, był znanym i wielkim człowiekiem. A na imię mi Dorne.

Nie bardzo wiedziała, jak odpowiedzieć. Doskonale zdawała sobie sprawę z pochodzenia swojego “imienia”. W zasadzie nie było to imię tylko sposób w jaki na nią wołała macocha, a potrzeby na posiadanie prawdziwego, normalnego imienia zwyczajnie nie miała. Spuściła głowę i wpatrując się w ziemię, wysiliła się na szczerą prawdę.

- Pech… - Odpowiedziała enigmatycznie oraz tak cicho, że ledwie dało się ją zrozumieć.

Dorne najwyraźniej nie zrozumiał od razu o co chodziło dziewczynie, jednak znaczenie tego jednego słowa w końcu do niego trafiło. Znowu nieco się zmieszał, co Pech uznała za stałą cechę charakteru chłopaka.

- W takim razie miło mi cię poznać, przywoływaczko Pech.
 
kinkubus jest offline