I cały czar prysł.......Niklaus stał tak chwile jakby nie mogło do niego dojśc, że ich BOHATERÓW chcą pojmać.
Dopiero jak słyszał komapnów i widział jak odkładają broń coś się w nim przebudziło.
Podskoczył i krzyknął do komendanta:
- Pan człowiek rozumny to myślnij chwilkę! Jakbyśmy chcieli okantować światynię to bysmy nie zanosili tej relikwi do Ojczulka. Poza tym tak jak mówi Rolf na targu byłem i to nie jeden przyzna! Co prawda trochę oszukałem tego sklepikarza.... no mozna powiedzieć że to była kradzież w biały dzień ale sam przyjął ofertę i ją przyklepał! Więc jest sobie sam winien a nie ja. My ludzie i nieludzie niewinni, co pan panie komendancie.
Niziołek swój malutenki sztylecik i procę nie uważa za broń która mogłaby komuś sprawić krzywdę wiec postanawia jej nie oddawać. Dopiero jak o niej nie zapomną i bedą dalej nalegać to Niklaus wywracając oczami i sapiąc pod nosem oddaje strażnikom.