Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2016, 23:13   #186
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Obowiązek dobrych uczynków przede wszystkim! Zło czaiło się a tylko Franka mogła o nim ostrzec. Może sprawy z nekromantą nie szły w pełni po myśli kapłanki, ale przy jej obecności pilnował się a plugawe czary nie miały miejsca. Czyja była to zasługa jak właśnie nie jej? Gdyby jej zabrakło najemniczy towarzysze byliby wystawieni na ich działanie. Stałaby się im krzywda a oni nie byliby nawet tego świadomi. Mimo jej starań najbardziej narażony był Shavri... Nekromanta musiał rzucać uroki, by młody łowca tak go polubił. Jeszcze ten bezwstydny prezent dla Rose! To był skandal. Cała osoba maga była skandaliczna i zła. Kłamca i manipulant.

Przeorzyca surowym wzrokiem przyjęła lathandrytkę. Zanim rozmowa w ogóle się zaczęła stała się monologiem Estel, której udało się wybić dziewczynę z jej uplecionych słów. Dobitnie przypomniała jej o zasadności nałożonej kary, o jej dalszym podtrzymaniu, oraz że nie ma czego szukać w świątyni Triady. Została też przekazana jej informacja, że Marena, starsza siostra Franki, listownie o nią wypytuje na co Estel zasugerowała powrót do Darrow. Gdy niemal zamknięta w sobie i z opuszczoną głową Frania otrzymała prawo głosu mogła podziękować, za wieści od siostry. Zaznaczyła, że chciała tylko poinformować o napotkanym nekromancie. Opisała kontrowersyjną osobistość Orgilla, nawet pomimo tego, że pozostał w Silvermoon. Spotkała go w końcu na terenie Królestwa. Kto wie, czy nie było ich więcej? Franka skrupulatnie opowiedziała o jego szkielecie, zakusach, wspomniała nawet o urokach, które rzucał, o zagrożeniu i potrzebie ochrony przed nim. Estel była natomiast pod wrażaniem oddania sprawie, choć nie wpłynęło to na sytuację dziewczyny.

Audiencja zakończyła się a ostrzeżenie świątyni było kolejnym dobrym uczynkiem. Jeśli dodałoby się do tego wywalczenie dla Rose kochającej rodziny, zgłoszenie orkowej wazy nekromancji Srebrnym Paladynom, napisania listu do Waterdeep w sprawie losów pani Seriny... To Franka wcale nie była beznadziejna. Starała się jak mogła jej to wychodziło.

Cieszyła się na powrót do Futenberg. Mogła spędzić czas z Zoją, odwiedzić rodzinę Blackwoodów, ale najważniejsze... Sprawić, by Rose z Hugo byli zaopiekowani. Franka nie planowała wyjazdów na jakiś czas. Nie chciała, by Rose poczuła się przez nią porzucona. Ciężko było wytłumaczyć, że wędrująca kapłanka w miasteczku bez wstępu do świątyni nie jest czymś, co mogłoby zostać na stałe. Lathandrytka oczywiście mogła zabrać ją ze sobą, acz niewiele by to dało. Dalsze przygody z najemnikami były dość mało prawdopodobne. Magicznym sposobem jej nie lubili. Mimo opieki jaką nad nimi tyle czasu sprawowała... nawet nikt nie powiedział dobrego słowa a tylko same przytyki... Wyszło na to, że najbardziej towarzyska osoba chcąca dla wszystkich jak najlepiej została sama. Musiało jej wystarczać, że nikomu nie stało się nic poważniejszego. Że byli cali i zdrowi. W ciągu dni znajdywała sobie tyle zajęć, by nie zastanawiać się nad tym i nie pogarszać własnego samopoczucia. Modlitwa i szczęście dzieciaków było tym, co trzymało ją w kupie i w samym Futenberg. Bez jednej z tych rzeczy zapewne z wielkim smutkiem powróciłaby do siostry.
 
Proxy jest offline