Ciekawość, jak powiadali niektórzy, stanowi pierwszy stopień nie tylko do wiedzy, ale i do piekła. W przypadku jaskiń, które w takim popłochu opuszczali orkowie, ciekawość prawdopodobnie wiodła wprost do żołądka bestii, która z owych jaskiń przepędziła wspomnianych orków.
Zapewne niejeden ork padł, usiłując powstrzymać pogoń i ocalić życie większości członków plemienia. Cóż innego mogłoby być powodem, że hordzie towarzyszyło tak mało dorosłych wojowników.
Głupcem natomiast byłby ten, kto chciałby sprawdzać, czym była siedząca w jaskiniach bestia. Nawet gdyby spała na stosach zrabowanych przez orków skarbów.
Nie pogoniła za hordą zapewne dlatego, że nie mogła się przecisnąć przez skalną szczelinę, a Darriel, nie da się ukryć, nie żałował tego. Tak na marginesie - orków, które zginęły w jaskiniach, również nie żałował. Najlepiej by było, gdyby bestia z jaskini zeżarła je wszystkie, a potem tak się spasła, że nie mogłaby stamtąd wyleźć.
Na szczęście orkowie uciekali tak szybko, że nie oglądali się za siebie i można było spokojnie iść dalej traktem... po dłuższej chwili, przeznaczonej na odpoczynek po walce i podkurowanie rannych.
* * *
Kto drogi prostuje, w domu nie nocuje.
To stare jak świat powiedzenie najwyraźniej nie do wszystkich dotarło i gdy Colin wspomniał o krótszej (acz bardziej niebezpiecznej) drodze, od razu paru 'drużynników' zapałało gwałtowną chęcią zaoszczędzenia paru godzin. W tym jednak przypadku Darriel był w stanie zgodzić się z Piranią - lepiej było iść dłuższą, a bardziej pewną drogą.
- Żadnych skrótów. - Darriel poparł Piranię. - Idziemy normalnie, traktem. Komu to się nie podoba, niech idzie sam.