Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 19:21   #22
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Rogi obfitości okupione potem i krwią

Xandros nie miał zamiaru czekać, aż ludziska i inne przytulone do grupy nieludzie zechcą złożyć ciała zabitych w ziemi. Nie miał zamiaru ich również taszczyć. Potrzebował powietrza i swobody, bo przebywanie z tak dużą i głośną grupą było drażniące i powodowało, że Xandros miał ochotę po prostu wyjąć miecz i dać upust swojej wściekłości. Po chwili maszerował jednak w stronę lekkiego podwyższenia terenu na tym morzu traw.Erwin, człowiek który próbował brać odpowiedzialność za grupę okazał się również łowcą. Elf nie miał więc nic przeciwko jego towarzystwu, choć uwagi na temat odpowiedzialności wolałby zostawić dla siebie. Pewnie nie spodobałyby się człowiekowi. Oni byli tak...przywiązani do swojego stada, że najpewniej proste prawa natury mogły by się okazać zbyt brutalne i....właśnie nieludzkie. Trzecim chętnym na zwiad był elfem, chyba jedynym poza Xandrosem wśród grupy....no właśnie. Kim właściwie byli? Uchodźcami? Ciężko stwierdzić czy nimi byli bo nie wiadomo dokąd uciekli i czy miejsce w którym są zapewni bezpieczeństwo. Na pewno ocalałymi z kataklizmu i rzuceni w obce miejsce. Elf nie wyczuwał znajomego zapachu traw na tej ogromnej łące. Ziemia po której stąpał nie wydawała się przyzwyczajona do noszenia jego ciężaru, a powietrze.....smakowało inaczej. Elf nie czuł się częścią tego świata a to powodowało w nim narastające uczucie rozdrażnienia i niepokoju.
Trójka łowców podążała więc przez rozległą łąkę, wypatrując śladów pitnej wody, zwierzyny albo dobrego miejsca na schronienie przed nocą, z którą po raz pierwszy przyjdzie im się zmierzyć.
Po pewnym czasie bystre oczy Xandros złowiły kilka burych kształtów, które pochylały swoje szerokie szyje, spokojnie się pasąc.
Luźna chmara byków, okrytych przepiękną letnią szatą spokojnie żerowała jak gdyby nigdy nic. Xandros poczuł w tym rękę losu. Jego bytność w starym świecie zakończyła się w czasie polowania, i zanosiło się, że w taki sposób się również rozpocznie...
Trzem łowcom nie zajęło wiele czasu aby powalić najstarszego rogacza w stadzie. Przepiękny strzał na komorę w wykonaniu Xandrosa wieńczył wysiłki podchodu, składając hołd umiejętnościom łowieckim Erwina, Pleufana i Xandrosa.

Elf poczekał, aż jeleń spokojnie zakończy agonię po czym poprzecznie ciął ostrzem po gardle zwierzęcia, aby odsłonić krtań i przełyk rogacza, które szybko przeciął przy samej głowie a przełyk związał w supełek. Spokojnie czekał, aż zwierze puści większość farby po czym przystąpił do dzieła.
Następne w kolejności było pozbawienie byka jego męskiego atrybutu. Szybkie cięcie i sporawy organ wylądował na kępie trawy, którą elf upatrzył jako miejsce na patrochy. Następnie, ostrożnie aby nie przeciąć jelit przecinał kolejne warstwy mięśni i skóry od pachwiny aż pod mostek, aby otworzyć jelenia i pozbyć się wnętrzności mogących ubrudzić mięso. Z ciekawości obejrzał rozwalone swoją strzałą serce zwierzęcia,wkładając w sporą dziurę palec i pokazując je Erwinowi. W tym czasie drugi elf za pomocą noża przykrywał już pod darnią wyjęte wnętrzności. Potem szło już całkiem sprawnie. Xandros nie mógł sobie odmówić zdjęcia przepięknego poroża. Nie, aby miał ochotę przyozdabiać nim swój platan który nota bene zniknął wraz z całą ziemią w katakliźmie. Jednak była pewna szansa, że w grupie ocalałych znajdzie się jakiś wprawny rzeźbiarz, który potrafi obrabiać kości i rogi. Poroże dobrze nadawało się jako elementy narzędzi, szczególnie noży. Po przecięciu mięśni oddzielenie głowy było bardzo proste. Jedno czyste cięcie i okręcenie łba dokoła własnej osi później łowcy skórowali jelenia, a łeb wraz z koroną króla tracił resztki farby na kolejnej kępie trawy.
- Workowo - zaordynował Xandros i w czasie, gdy Erwin i Pleufan cięli ostrymi nożami przy samej tuszce, elf powoli ciągnął skórę jelenia, zawiązując jej końce i tworząc improwizowany, skórzany worek, wzmocniony dodatkowo liną Xandrosa.
Na samym końcu rozebrali tuszę, z której został rozkawałkowany szkielet, smutnie sterczący resztką mięsa i kośćmi. Ofiara dla padlinożerców i drapieżników. Danina dla natury.
Xandros wycierając skrwawione ręce o wysoką trawę spojrzał na słońce, oceniając upływ czasu i widząc w dużym oddaleniu ciągnącą kolumnę ocaleńców, kiwnął głową oznajmiając koniec polowania.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 08-09-2016 o 11:08.
Asmodian jest offline