Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 19:33   #23
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Gdy strumyk płynie z wolna...

To nie była łatwa decyzja. Sam nie wiedział co go podkusiło by wybierać się tu samemu. Być może zielona równina skąpana w słonecznym blasku obudziły w nim włóczykija. Teraz ciemne chmury zasłoniły entuzjazm Rupperta a deszcz spłukał resztkę odwagi. Aby ją uzupełnić łotrzyk usiadł pod świerkiem i wyciągnął z plecaka kilka sztuk dorodnych fig. Zaczął rozpoławiać je i delektować się ich słodkim smakiem. Być może już nigdy więcej nie będzie miał okazji ich kosztować? Postanowił zostawić jedną Sztukę aby później spróbować ją posadzić.
Z nowym zapasem energii Ruppert podniósł swój leniwy tyłek. Zajrzał jeszcze raz w głąb zagajnika. Zmarszczył brwi i pokiwał głową z niezadowoleniem. Ta strona nie wyglądała zbyt ciekawie. Łotrzyk ruszył niespiesznie w lewą stronę wzdłuż linii lasu patrząc wnikliwie co może chować ta gęstwina.
Tak więc oto samotny łotr, po dłuższej chwili zmagań z samym sobą, ruszył wzdłuż krawędzi ponurego zagajnika. A być może to jedynie samotność i melancholijny deszcz sprawiały, że Ruppert miał takie wrażenie? W końcu co złego mogło kryć się w tej małej, zalesionej wyspie pośrodku morza traw? Jednak ostrożności nigdy za wiele. W końcu to dzięki niej nie zabiła go jeszcze żadna pułapka czy cokolwiek innego.
Szedł powoli i ostrożnie, uważnie obserwując rzędy gęstych drzew i krzaków. Wyobraźnia szybko zaczęła działać i zaczęła tworzyć dziwne, wyimaginowane obrazy i odgłosy. Ruppert wytężał zmysły, by niczego nie przegapić…
I nagle grunt usunął mu się spod nóg. Zaskoczony łotrzyk krzyknął, kiedy zaczął toczyć się z niewidocznego w dół niewielkiego parowu. Szybko jednak świat przestał wirować. Przeszkoda terenowa nie była wysoka i właśnie dlatego łotrzyk jej nie dostrzegł. Otrzepując się z ziemi i ciesząc się z faktu, że nikt go nie dostrzegł, zaczął rozglądać się wokoło. Zaraz lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Samym środkiem parowu płynął wartki strumyk. Problem z wodą rozwiązany. Strumyk początek miał zapewne gdzieś we wnętrzu zagajnika lub za nim. Parów zdawał się przecinać niewielki lasek w połowie.
Woda w strumyku aż prosiła się aby napełnić nią usta. Ruppert miał jednak jeszcze przy sobie bukłak z zawartością ze starego świata. Teraz już mógł spokojnie wypić z niego potężnego łyka gasząc pragnienie. Na pewno jest to dobra nowina, z którą mógłby wrócić do maszerującej grupy gdzieś w oddali. Chłopak rozsiadł się na jednym z kamieni. Biorąc pod uwagę fakt, że kapłani jeszcze grzebią zmarłych to byli nadal kawał drogi od zagajnika. Dlatego chłopak postanowił poczekać.
Strumyk szumiał przyjemnie niosąc ze sobą piach i kamienie. Nieustający deszcz jednak dawał się we znaki a czas dłużył się niemiłosiernie. Ruppert w końcu ruszył aby zapomnieć o wlewającej mu się deszczówce za kołnierz. Wygramolił się z wąwozu. Odszedł od strumyka na kilka stóp. Postanowił znaleźć źródło rzeczki ale nie chciał kroczyć dołem bo wydawało mu się, że będzie zbyt widoczny. Dlatego zaczął powolutku przemykać pomiędzy drzewami rosnącymi wzdłuż parowu.
Ruppert wziął głęboki wdech i zebrał w sobie odwagę by ruszyć w nieznane czeluści lasu. Stąpał powoli i ostrożnie, kierując się wzdłuż niewielkiego parowu. Wiszące na zboczu drzewa rosły pod lekkim kątem, tworząc naturalny dach dla wartkiego strumyka. Przyroda zdawała się być w tym miejscu nietknięta od dawien dawna. Jedynie połamane gałązki i sarnie odchody świadczyły o tym, że cokolwiek bywało niegdyś w tym miejscu.
Drzewa iglaste nie chroniły przed deszczem tak świetnie jak te liściaste, jednak schronienie się pod nimi było i tak o wiele lepsze niż sterczenie na pustym polu.
Przez kilka minut łotrzyk kroczył tak w zupełnej ciszy, obserwując zalegającą dookoła przyrodę. Nagle dźwięk wody jakby się nasilił, natomiast parów zaczął opadać, aż nie zniknął kompletnie. I wtedy dostrzegł samo serce zagajnika. Tuż przed nim wyłonił się niewielki skrawek wolnej od drzew przestrzeni, na środku której znajdowało się otoczone płaskimi kamieniami jeziorko. Woda spływała do niego kaskadowymi wodospadami.
Trzynastemu synowi nadal sprzyjało szczęście. Chociaż na pozór spokojny zagajnik budził jego niepokój. Wystarczająco długo narażał się samotnie na niebezpieczeństwa nieznanego lądu. Trzeba pamiętać, że darów losu nie ma co nadwyrężać. W sumie Ruppert zawsze pamiętał, że nie należy się nadwyrężać. Dlatego ruszył wydeptaną przez siebie ścieżką w drogę powrotną. Orszak pogrzebowy i tak powinien się rozchmurzyć kiedy opowie im o swoich zwiadach. Łotrzyk tylko miał nadzieję że nie będzie musiał daleko maszerować.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline