Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 20:03   #21
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
- Odłożę chwilowo na bok kwestię pytań o Twe rzekome zaangażowanie w morderstwo rodziny burmistrza… - istotnie, skoro Sarian znajdował się tutaj cały, zdrowy i nie pod przymusem straży, musiało to oznaczać, że choć niepokojący, nie był to problem wymagający natychmiastowej interwencji. Na przykład w postaci zebrania całego dobytku i rychłej ucieczki z miasta. Najemnik mógł więc wypytać wpierw o inne sprawy, które dłużej zaprzątały jego umysł. - Chciałbym póki co spytać was o kwestię tego pożaru… Czy któreś z was poznało tę sprawę lepiej? - skierował swe słowa do całej trójki, głaszcząc uspokajająco wtulonego w jego podołek Theressima. Zwierzę zdawało się być dziwnie niespokojne przy Clove, lecz Sven ani myślał zwracać jej na to uwagę. Co miałby powiedzieć, aby odsunęła się, bo straszy mu kotka? Nie mógłby. Dziewczyna sama często sprawiała wrażenie zagubionego zwierzęcia, które strach maskuje instynktownym działaniem, czynienie jej uwag o wpływie na elementy przyrody ożywionej na pewno nie poprawiłoby jej komfortu, ani nie wzmogłoby więzi w drużynie. Najemnik postanowił więc milczeć, jak często miał w zwyczaju.

- To był wybuch i to niezbyt naturalny. Podejrzewam raczej, że jakaś nieznana siła spowodowała to wszystko - zaczęła Clove z trudem przełamując barierę nieśmiałości. Nie patrzyła na żadnego z rozmówców, po prostu opowiadała tym, czego się dowiedziała

- W budynku zginęła trójka osób z czteroosobowej rodziny. Pożaru w nocy nikt nie widział, wybuchu nikt nie słyszał. Mieszkańcy nie kwapią się nawet by pochować ciała, bo uważają, że to jakaś zła siła, porachunki gangu z Arabel. Na miejscu w zgliszczach znalazłam również włócznię z wyrytym nań imieniem. Podejrzewam, że to imię jej właściciela, jednak nie mam pojęcia, czemu tam została. Zbiegał w pośpiechu? Kiedy wkroczyłyśmy do okolicznego lasu, napotkałyśmy dwóch orków. Wydaje mi się, że mogą komuś służyć i zagrażać miastu bardziej, niż tylko poprzez spalenie jednego budynku… Tzn, nie oni go raczej spalili, nie sami, a ktoś władający większą, magiczną mocą - zakończyła tym samym, jakby sama zastanawiała się nad własnymi słowami. Opowiedziała również o znalezisku w piwnicy, dziwnej rozmowie z kapłanem i wszystkich szczegółach śledztwa, jakie mogły pomóc w rozwiązaniu zagadki.

Sarian kiwnął głową.
- Miejscowa zielarka wspominała coś o jakichś poszukiwaczach przygód i pobliskich ruinach… Znając te zielonoskóre bestie, takie miejsce może być idealnym miejscem na ich legowisko. Bardziej martwi mnie ten mag… - Zwiadowca podrapał się po brodzie w zamyśleniu - Jestem ciekaw czy może mieć on coś wspólnego z nekromantą, który zaatakował nas wcześniej w drodze. Nienawidzę, kiedy mag bezkarnie nadużywa swoich zdolności… - Powiedział cicho - W każdym razie sądzę, ze powinniśmy rozpocząć od zbadania ruin, musimy znaleźć tylko przewodnika. - Oczekiwał na reakcję towarzyszy.

- Na początek to ma sens, a potem udamy się do Arabel. A jeśli nie będziecie chcieli, to sama tam pójdę - oznajmiła stanowczo, wydychając powietrze głośno i z trudem
- A przewodnik nam nie jest potrzebny, sami sobie poradzimy.

Tropiciel pytająco uniósł brew.
- Arabel? Wydaje mi się, za wcześnie, żeby powiadomić o wszystkim Landera… Za dużo niewiadomych wkoło.Chociaż może ruiny dostarczą nam jakichkolwiek odpowiedzi… Umówmy się, że wrócimy do tematu po powrocie i wtedy podejmiemy decyzję - Spojrzał po twarzach zebranych towarzyszy - Każdy agent paktu musi być w stanie operować samemu i między innymi dlatego wysłano tu nas. Musimy dowiedzieć się jak najwięcej… Pożar, orkowie i atak na sołtysa - Westchnął głośno i spojrzał Clove w oczy - Jeśli sytuacja będzie tego wymagała udamy się do Arabel albo wyślemy kogoś z wiadomością, natomiast na chwilę obecną postarajmy się zrobić tak wiele jak tylko się da, dobrze? - Spokojnie oczekiwał na odpowiedź kobiety.

Kobieta poprawiła chustę, która zasłaniała jej połowę twarzy, od nosa aż po brodę. Spięte gęsto głosy zakrywały lekko sterczące ku górze uszy, zaś jej prawa ręka zasłonięta była długim rękawem, którego koniec kurczowo ścskała w dłoni. Patrzyła na Sariana lekko poddenerwowana
-i Przecież nie biegnę już teraz - oznajmiła jakby to było oczywistą oczywistością po czym kontynuowała - Uważam jednak, że gdy ślad się urwie, powinniśmy tam się udać jak najszybciej i nie po to, by powiadomić Landera. Według mnie po prostu, główny problem dzieje się w Arabel i sądzę, że tam jest największe zagrożenie i niebezpieczeństwo, a siedząc tutaj jedynie marnujemy czas. Udajmy się więc do tych ruin tu i teraz, nie czekając dłużej. Niech ten Książe Ciemności sobie spaceruje, może załatwi coś bardziej dyplomatycznego, bo w walkach to on jest raczej kiepski - zakończyła Clove i miała już zamiar podnieść się z siedzenia.

Sarian kiwnął niechętnie głową.
- Wrócimy do tematu później. Mam nadzieję, ze książę nas znajdzie później… Nie chce dostać bury już po pierwszej misji, że zgubiłem podkomendnego… - Westchnął i podniósł się z krzesła. - Ruszamy.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline