Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 22:00   #127
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Ogłada
Tankred

Svein, Tankred:
- Kha, kha, kha. - odpowiedziała postać ni to śmiejąc się ni to kaszląc - To macie tam niezły problem, bo znów jest noc. W nocy jest najgorzej, bo najbardziej kiwa. Ale potem jest ranek, a ja nie mogę wyjść, bo muszę przetrwać. Spotkaliście już iluzjonistę? A nekromantę? A tego jebanego kultystę z wojownikami chaosu? Tu jest jeden wielki, pierdolony zjazd świrów odkąd... obrazy! Obrazy! NIE PATRZCIE W OBRAZY! - wypowiedź całkiem normalnym głosem (choć lekko krztuszącym się) znienacka została zamieniona w szaleńczy ryk - ALCHEMIK! - krzyknął jeszcze po czym znów ciszej dodał - To po niego przyszli, bo gdy przegrał to wiadomość o tym dotarła do wszystkich dookoła, a wielkie tajemnice gnieżdżą się w jego ciele. Tajemnice warte fortunę, o tak. Ale to nie jest tak jak myślicie. Nie powinniście go zabierać. Nie rozumiecie. Jesteście z Middenheim? Tak daleko jesteśmy... druidka mi mówiła... ona wiedziała, ona tu pierwsza była. Tak. Pierwsza. Kilka godzin później. Później wszystko przetoczyło się falą iluzji. ILUZJONISTA! On jeszcze żyje. Musi żyć, bo jego iluzje wciąż działają. Wy jesteście iluzją, prawda? Iluzją robotników budowlanych? Nie. Nie jesteście. Iluzje nie kłamią, a wy kłamiecie. Middenheim jest bardzo daleko teraz. Bardzo. Bardzo. Bardzo. A wy wiecie, że jest noc? W nocy jest najtrudniej. A do tego te iluzje. Strzeżcie się i nie wchodźcie po utłukę! Mam plan! Ale dajcie mi spokój. Zamknijcie drzwi i wróćcie rano. - kolejne próby rozmowy kończą się jedynie zdaniem - Znajdźcie Iluzjonistę. Jest wyżej. Nie ma skrzyżowania. Tam są schody, choć ich nie widać to tam są. Niech skończy z iluzjami to w dzień będzie można stąd uciec. Tak. W dzień. W nocy jest tu najtrudniej przetrwać. Zamknijcie drzwi i wróćcie rano. - chyba, że macie jakiś inny pomysł niż słowa. Drzwi można bez problemu zamknąć łomem. "Zamknąć", bo w sumie tylko będą przymknięte, ale jak będą całkiem przymknięte to tamten nie będzie do was strzelał z kuszy. Może ma tylko jedną z jednym bełtem? Wystarczy, że jeden z was wystawi się to drugi zdoła go pokonać... chyba, że tak jak groził to ma więcej tych przedmiotów zagłady.

Dmytko, Kirstin (i w tle Otto, Heinrich, Franz):
Nieprzytomna Edyta pozostała na dworzu, a Dmytko i Kirstin zaczęli zajmować się Awerroesem. Co prawda słabo znali się na opatrunkach, ale sprawnie zatkali wszystkie miejsca w twarzy maga, które krwawiły - po czym odetkali te przez które musiał oddychać. Ogółem słabo wyglądała jego twarz - przez najbliższy czas będzie jadał potrawy rozmoczone i przez słomkę. Z nosem to było bardzo źle - jedynie jakieś wyjątkowe (i wyjątkowo drogie) specyfiki alchemiczne i potężne czary medyczne mogły zrekonstruować jego chrząstkę. Z góry nadal dobiegały krzyki jakiegoś mężczyzny - o Alchemiku i o Iluzjoniście i o tym, żeby nie patrzeć w obrazy.
Zarówno na dworzu jak i na korytarzu parteru chłód zamienił się w mróz, a i było co raz ciemniej kiedy to przewrócone, dwie, ostatnie latarnie zaczęły gasnąć. W półmroku Kirstin zbliżyła się do ciała Bruckschmeihera. Nie bardzo wiedziała czego szukała, ale z jednym to się upewniła: były nieruchome tak jak powinny być nieruchome zwłoki nieboszczyka. Z ran wynikało, że zginął w dość standardowy sposób wielokrotnie dźgnięty w okolice klatki piersiowej. Przy sobie miał trochę standardowego ekwipunku Porywacza Zwłok (miał nawet worek włożony pod kurtkę, na plecach), trochę pieniędzy i mapę okolicy. Inteligencja Kirstin. Kirstin chwilę przyglądała się mapie, ale nic nadzwyczajnego niezauważyła. Były na niej pozaznaczane najbliższe osady, dom Alchemika, tartak Zakapturzonego i kilka innych miejsc, z których przynajmniej dwie były kryjówkami Ponurego Elma. Dodatkowo Bruckschmeiher pozaznaczał sobie kropkami miejsca pochówku zmarłych.

Ogłada:
Awerroes
Edgar

Edyta, Edgar, Awerroes:
- Zakapturzony... zakapturzony... nie znam nikogo takiego. Hmm... dziwne, że przyjęliście zlecenie od kogoś kogo nawet imienia, czy nazwiska nie znacie. No, ale nie mi oceniać. - powiedział po pierwszej części wypowiedzi Awerroesa i wysłuchał jej drugiej części, a potem tego co miał do wtrącenia Edgar. Dodatkowo Edgar zaczął rozglądać się po tym "miejscu" i odkrył, że ten cmentarz to miał granice, które dało się przekroczyć. Nie oddalił się zbyt daleko, ale dobrze było wiedzieć, że to nie jest "wszystko". Jak się stanęło zresztą w bramie cmentarza to nieopodal było widać niewielką kapliczkę Morra. - Wiem gdzie są, bo je widziałem i może bym je zabrał, gdyby nie inne strony jakie tu się pałętają. W domu grasuje lub grasował potężny iluzjonista, a i był wspierany przez bardzo podejrzane potwory przywodzące na myśl albo demonologię albo jakieś dziwne odmiany magii druidzkiej. Ogólnie to cały dom jest dość starożytny i wiążą się z nimi dziwne historie, a Alchemik czerpał z nich garściami przy okazji wzmacaniając swoją magię. Jego główne laboratoria znajdują się w podziemiach, a oprócz wejścia przez piwnicę budynku to da się do nich dotrzeć przez taki budynek po prawej od bramy posesji - z pewnością go widzieliście - albo poprzez budkę, która wygląda jakby była budką z narzędziami. Znajduję się niedaleko schodów na parter, ale moje ciało złamane jest w jakiś zastój czasu, czy coś takiego - trzeba zarzucić na nie lasso i pociągnąć ze dwa metry i przywrócić do nurtu czasu... o ile wiecie o czym ja mówię.
 
Anonim jest offline