Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 22:18   #83
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Bullit wrócił na plażę, zostawiając za sobą ekipę Fenixa… w sumie niekompletną. Becky, Nightfall i TRX urwali się już wcześniej, spędzając czas z dala od grupy. Powinien też tak od razu postąpić, wszak spędzali ze sobą czas niemal non-stop. Idąc tak po piasku, zwrócił uwagę na pewien szczegół, który zainteresował go już nieco wcześniej, gdy obserwował okolicę przez lornetkę. Motorówki.



Takie trochę większe motorówki, niemal już małe jachty. Urwać się gdzieś na takim, w cichy kąt, może mieli tu blisko jakieś spokojne, zielone wysepki, a i miejscowe towarzystwo nie było aż takim problemem dla Doca, jak chociażby dla Bixa. Hmmm… może spróbować właśnie w tym kierunku?
Urwać… tylko jak ? Doc nie był wyczynowym pływakiem, więc rozejrzał się za wolnym pojazdem lub miłą podwózką… bezpruderyjną najlepiej. Vis z Leeną narobiły mu smaka, acz… na tym robieniu się skończyło. No cóż… może gdyby było tam inaczej potoczyła sie sytuacja, ale… Bullit nie chciał rozpamiętywać ostatnich wydarzeń, bo im bardziej to robił tym bardziej się wściekał. Lepiej zapomnieć.

Idąc już po przystani, zauważył nagle ewentualną okazję. Trzy krągłe Macolitki pakowały właśnie jakieś zapasy na jeden z takich właśnie mniejszych jachcików… chociaż “one pakowały” było mocną przesadą, dziewczyny rozmawiały żywo na temat dzisiejszego dnia, doglądając przy tym dwóch humanoidalnych robotów, pakujących na pokład kilka niewielkich skrzynek. Zauważyły one przyglądającego się im mężczyznę, zaciekawione najwyraźniej jego wyglądem. W końcu ponoć na tej planecie 100% samców właśnie nie było, więc Doc był już na pierwszy rzut oka dosyć niezwykłym zjawiskiem. Uśmiechały się do niego naprawdę słodko.


-Hej… gdzież to się panny wybieracie.- zapytał wesoło Doc machając dziewczynom.
- A popływać - Powiedziała jedna z nich, nieco zadziornie.
- Ty nie wyglądasz jak tutejsza - Dodała jej jasnowłosa koleżanka.
-Jestem Dave i nie jestem tutejszy.- odparł ze śmiechem Bullit i spytał.-A jak wy się nazywacie sikoreczki?
- Nie jesteś Ty czasem tym, no… jak oni się nazywają… mężczyzną? - Spytała ta siedząca z tyłu.
- To jest Clio, ja jestem Zalia, a tam mamy Sin - Przedstawiła towarzystwo blondynka.
-Tak… jestem mężczyzną.- potwierdził Dave drapiąc się po karku i rzekł żartobliwie.-Ale tylko tak strasznie wyglądam.
- Wcale strasznie nie wyglądasz - Powiedziała Zalia.
- Nom - Dodała z uśmieszkiem Clio.
- Kwadratowy trochę - Palnęła nagle Sin, niewinnie się uśmiechając.
- Ja bym powiedział, że umięśniony. Podrzucicie mnie na jakąś… małą wysepkę w okolicy?- zapytał niezrażony ich opiniami o swej “kwadratowatości”.
- A masz konkretny cel podróży? A co tu w ogóle robisz? Długo już tu jesteś? - Pierwsze dwie panienki oczywiście znowu zasypały go pytaniami, Sin, jak już od kilku chwil, była jakby nieco mniej przekonana co do jego osóbki.
- Właśnie Dave, powiedz nam coś o sobie - Dodała.
- Nie gryzę… no chyba że się mnie ładnie poprosi. Więc możecie mnie wpuścić bez obaw na swą łódeczkę.- zażartował na początek podchodząc bliżej do jachtu.-Jestem na urlopie od… dzisiaj tu. Właśnie wypoczywam i szukam jakiegoś spokojnego miejsca na to. Jestem medykiem pokładowym na statku kosmicznym,

Zalia i Clio były najwyraźniej pod wrażeniem, przynależności Doca do załogi statku kosmicznego. Sin oczywiście jakby mniej…
- Wow, i tak latasz między planetami? - Powiedziała jasnowłosa.
- Chodź, możemy Cię podrzucić - Zaproponowała Clio. W tym momencie, na pomoście, pojawiła się kolejna Macolitka, idąca właśnie prosto do rozmawiającego ze sobą towarzystwa przy jachcie.


- Hej Amora! - Zawołała Zalia.
- Hej dziewczyny, a to kto? - Czarnoskóra spojrzała na Bullita.
- To jest Dave!
- Płynie z nami!
- To mężczyzna... - Odezwała się od dłuższego czasu milcząca Sin.
- Aha. No cześć - Amora uśmiechnęła się przelotnie do Bullita.
-Cześć.- uśmiechnął się przyjaźnie Bullit taksując sylwetkę Amory, tak jak i pozostałych dziewcząt. Może i miały męskie dodatki… ale do licha… były z nich gorące dziewuszki.
- Ja tam nie mam nic przeciw - Teraz to Amora przyjrzała się Docowi z góry do dołu - Nie byłam jeszcze w towarzystwie mężczyzny...
- To płyniemy! - Krzyknęły wesoło 2 pozostałe dziewczyny, a Sin jedynie smętnie westchnęła.
Bullit wpakował się na pokład i usiadł gdzieś z boku. Nie znał się na żegludze, więc pozwolił dziewczynom działać, sam jedynie obserwując ich gibkie ciała.. Od czasu do czasu zerkał na oblicze Sin nie bardzo rozumiejąc jej zachowania.
Jacht z rykiem silników szybko odbił od mola. “Łódka” ruszyła wkrótce coraz szybciej, kierowana sprawną ręką Sin, zmierzając ku otwartemu morzu. Pozostałe dziewczyny rozsiadły się wygodnie na pokładzie, wylegując w promieniach słońca. Po chwili pojawiły się i jakieś drinki, rozdawane sprawnie przez blondwłosą Zalię, która była w tym towarzystwie chyba najbardziej rozrywkową osóbką.
- Gdzie płyniemy? I co to za drink?- zapytał więc ją Bullit smakując alkohol.-Niezły.
- Płyniemy na wysepkę Parada 2, tam chciałyśmy sobie nieco poimprezować - Wyjaśniła Zalia - A drink to mój własny wynalazek, 3 rodzaje alkoholu i sok.
- I zdrówko! - Dodała radośnie Clio.
-Zdrówko…!- oparł Doc i po spróbowaniu wlał w siebie drinka.-Mocne.
Po czym spytał Zalię.-A co jest na tej wysepce ciekawego, poza ślicznymi pasażerkami tego jachtu?.
- No... - Zająknęła się Zalia - Nie ma nic. Jest zielono, jest pusto, i to popularne miejsce na odpoczynek, imprezy, i tym podobne.
- My kind of place.- odparł w rodzimym języku Doc.
- Davidzie… posmarujesz mi plecki? - Spytała nagle Amora.
-Cóóóóż..oook…- Bullit wstał i podszedł do ciemnoskórej kobietki.-A czym?
Macolitka podała kowbojowi tubkę olejku, po czym ulokowała się wygodnie na ręczniku, kładąc się na brzuchu.
Doc klęknął nad Amorą i sprawnym ruchem palców rozwiązał jej stanik, odtrącił jego sznurki i szybko wycisnął nieco olejku w dłonie, by rozprowadzić je po nich. Po czym zabrał się za masowanie pleców ciemnoskórej macolitki i wcieraniem w jej skórę olejku.

***

Jakiś kwadrans, i kilka drinków później, łajba w końcu dotarła na miejsce. Wyspa wyglądała naprawdę bajecznie, i znów Bullitowi skojarzyło się to z reklamą… to była jednak rzeczywistość, i mimo, że twardy był i często szorstki i w ogóle macho, musiał przyznać samemu sobie, że ta ich cholerna planeta wcale nie była taka zła.


Zatoka, do której chciała wpłynąć Sin, okazała się jednak zajęta przez 3 inne jachty.
- Ojej, ktoś tu urządza sobie większą imprezę? - Zasmuciła się Zalia.
- No to do następnej zatoki - Powiedziała Clio.

Kilka minut później, opływając nieco niewielką wyspę (mającą może ze 2 kilometry), w końcu towarzystwo znalazło spokojne miejsce, gdzie można było rzucić kotwicę.
- Łiiii, jesteśmy! - Zalia, odrobinę już wstawiona, zaczęła tańcować bez muzyki na pokładzie, nawet zgrabnie się wyginając - Kto idzie popływać? - Krzyknęła, pozbywając się wyjątkowo szybko staniczka.
- Hej, hej! - Odezwała się Sin, sama popijając swego pierwszego drinka - Tylko mi tu bez wygłupów, i zakładać czujniki, bo jak pójdzie kto na dno, to możemy nawet nie zauważyć, a tym bardziej nie uaktywni się robot!
-Od razu do wody? Po drinkach… nie wypada.- odparł ze śmiechem Bullit dołączając do tańca Zalii, by lepiej przyjrzeć się jej krągłościom i poocierać o nią. A co! Był lekko wstawiony i zdecydowanie bardziej tolerancyjny. -Jako lekarz zabraniam… alkohol i pływanie źle… no… nie pasują.
- Ojej, jesteś doktorem? - Mruknęła jasnowłosa… i w końcu pojawiła się jakaś muzyka, zaczęła więc małe tańce z Bullitem, kręcąc przed nim tyłeczkiem. Po chwili dołączyła do nich Amora, zachodząc Doca od tyłu, tańcując za nim. Ciemnowłosa Clio miała ubaw po pachy, przyklaskując wesoło do sytuacji i lekko wyginała się w rytm muzyki siedząc na miejscu… Sin z kolei odeszła od komputera puszczającego ową muzykę, popijając alkohol i spoglądając gdzieś na wyspę.
-Nooo lekarzem.. tym w zasadzie jest medyk…- wyjaśnił Dave nie rozumiejąc czemu pyta o to. Za to zaglądając jej przez ramię na falujące piersi. Aż chciałoby się za nie chwycić, albo za pupę Amory. Ale dzielnie walczył z tymi pokusami unosząc ręce w górę.-A wy… czym się zajmujecie?
- Zbadasz mnie poteeeem? - Zaszczebiotała prowokująco Zalia, lecz wymowne odchrząknięcie Sin, zbiło ją z tropu. Uciszyła się więc, a zamiast tego, zachichotała, po czym zbliżyła się bardziej do Doca, i niemal już się od niego od przodu ocierając, zarzuciła mężczyźnie ramiona na kark… po chwili z kolei Amora “przykleiła” się do tyłów Bullita, kładąc jemu dłonie na biodra, a swym ekscentrycznym przodem ocierała się o jego tyłek. Ojej, robiło się gorąco.
-Jeśli masz ochotę?- odparł z uśmiechem Bullit, chwytając dłonią jej nagą pierś i powoli ugniatając delektował się jej miękkością. Co do Amory… cóż.. owa pałka dziewczyny, nieco zabijała nastrój, toteż drugą dłonią na oślep zjechał w dół i… wsunąwszy dłoń między ich lepiące się do siebie ciała bezczelnie chwycił ów oręż miłości macolitki przez bieliznę ciemnoskórej kusicielki. Postanowił posunąć jej jeszcze dalej, palcami wodząc poprzez materiał, by doprowadzić ją do małej eksplozji. Co prawda nie tolerowałby inwazji tym orężem na żaden ze swych otworów… z uwagi na swoją męską dumę, ale… robótka ręczna nie była dla niego problemem.
- Heeeeej - Powiedziały obie dziewczyny, niby to nagle oburzone zachowaniem mężczyzny, jednocześnie jednak perliście się śmiejąc. Czarnulka za plecami Doca klepnęła go w tyłek, podczas gdy blondi z przodu mrugnęła do niego, odstąpiła o krok w tył, po czym powiedziała figlarnym tonem:
- Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? - I… dała susła w bok, skacząc z pokładu do wody! Plusnęła w błękit na popularnie zwaną “bombę”, a przyglądająca się wszystkiemu Clio uśmiała się co nie miara.
- Leć za nią! - Fuknęła do Doca Sin.
Doc zerknął na Amorę, która… zrobiła niewinną minkę, i rozłożyła ręce w geście zdziwienia.
Bullit nie był pewien czy złapie dziewczynę. Pływakiem był bowiem przeciętnym. Westchnął pod nosem coś co brzmiało: “parszywe zezowate szczęście”, po czym wskoczył zwinnie do wody za Zalią. Tu się jednak zwinność kończyła. Pływać potrafił i… tyle, mógł podążać za blondynką przez jakiś czas, ale dopędzić jej nie miał szans. A i długo za nią płynąć też nie był w stanie.

Jasnowłosa nie odpływała, ona… była pod wodą. Choć nie, nie tonęła, za to machała do niego wstrzymując powietrze, a nawet wyciągnęła język. Po chwili pojawił się kolejny plusk, i wśród bąbelków po skoku w wodzie pojawiła się Amora, ku zadowoleniu Bullita, również już z nagimi piersiami. Wskazała paluszkiem na nurkującą Zalię, znaczyło to chyba tyle, że mają ją wyłowić?
Bullit zanurkował starając się zdusić panikę, przy tych dwóch rybkach był jak pijana ropucha. Powolny i niezgrabny… i pijany nieco zresztą też. Na trzeźwo by wszak nie wskoczył.
“Co ja do cholery robię? Zabiję się!”- panikował próbując dopaść nurkującą Zalię.

Wbrew pozorom, wyciągnęli ją szybko z rozkosznych otchłani, a ta… śmiała się w najlepsze, znowu obejmując Doca za kark, przez co omal oboje nie poszli na dno. Zdecydowanie Zalia była pijana, co jej samej jednak nie przeszkadzało w zabawie w najlepsze.
- Złapałeś mnie… i co dalej? - Powiedziała rozbawiona, a jej dłoń zaczęła masować męskość kowboja przez jego spodenki. Amora z kolei uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Dave... - Zagadnęła go, przytrzymując pijaną koleżankę, jednocześnie odrobinę się ocierając o samego mężczyznę własnym ciałem - Wracamy na jacht, czy może płyniemy na plażę?
-Na plażę.. zdecydowanie na plażę.- ni to odparł ni to jęknął Bullit dotykany przez dziewczyny. On sam zaś… cóż… bardziej był zajęty utrzymaniem się na wodzie, niż myśleniem o seksie. Choć wypukłość w jego spodenkach mogła sugerować coś innego.

Trójka amatorów wodnych igraszek popłynęła więc w kierunku plaży… i szło im naprawdę opornie. Jasnowłosa robiła sobie żarty przy każdej możliwej okazji, a wstawiona, nie kontrolowała się już na całej linii, przez co, pilnujący ją duet musiał się nieźle namęczyć, by wszyscy dotarli na suchy ląd… i ledwie wyciągnęli ją na piasek, Zalia leżała tam, mamrocząc trzy po trzy, bez kompletnego sensu.
- Ach ta Zalia - Skomentowała zajście Amora, przyglądając się półnagiej, zalegającej na plecach dziewczynie - Ale z niej fajna panna, wiesz... - Próbowała chyba jakoś ją wybronić przed mężczyzną.

W tym czasie Clio zasuwała w ich kierunku na zmotoryzowanym pontonie, Sin zaś zajmowała się ogólnie łajbą, na której tu przypłynęli.
- Czy… czy wypiłeś już wystarczająco… znaczy się… wypiłeś ZBYT dużo? - Spytała nagle czekoladka, prężąc przed Dociem swe dwie apetycznie wyglądające półkule.
-Zbyt dużo… ? Wystarczająco na co?-Bullit gapił się na jej piersi coraz bardziej podniecony ni bardzo rozumiejąc jej pytania.-A Zalia…jest… no… jest fajniutka. To… zagapi… zauważyłem.
- Prawie się durnota utopiła - Powiedziała Clio, zeskakując na piasek z szerokim uśmiechem.
- Nic mi nie jeeeeest - Wybełkotała główna prowodyrka całej sceny.
- Hej Dave, tu blisko są takie małe domki, może ją tam zaniesiemy, z dala od wody, a potem… na co masz ochotę? - Amora na drobniutki moment oblizała usteczka językiem.
- Na ciebie…- mruknął Doc nachylając się i szepcząc jej wprost do ucha.-Prężącą się zmysłową i gotową do zabawy.
Po prawdzie Clio też by mu pasowała. I Zalia… gdyby nie fakt, że następne parę godzin będzie bełkotać, a przez kolejne spać lub wymiotować.
- Świnka - Zażartowała dziewczyna, koniec końców, wspólnymi siłami, zataszczyli jednak pijaną gdzie trzeba… znaczy się, Doc taszczył, dwie pozostałe dziewczyny pomagały, trzymając półprzytomną to za jedną, to za drugą nogę… w końcu jednak się udało. Zalia zaległa w łóżku, Doc, Clio i Amora z kolei na leżakach nieopodal, popijając co dla ochłody.


- To co mówiłeś kochany? Na co masz ochotę? - Odezwała się nagle czekoladka, leżąc na leżaku, i popijając napój przez słomkę… rozchylając wielce prowokacyjnie swe nogi. Clio omal się nie zakrztusiła. Nie było to tak podniecające dla Doca jak sobie wyobrażała, ponieważ wiedział on o kiełbasce między nimi… niemniej krągłości jej piersi i tyłeczka pozwalały przymknąć na ten fakt oko. I alkohol znieczulał też.
-Nooo… na ciebie, tutaj… od razu… zmysłową i gotową do zabawy.- Bullit był zbyt pijany i zbyt długo prowokowany, by przejmować się istnieniem potencjalnej widowni.
- Taki bezpośredni, szorstki, gburowaty… podoba mi się - Szepnęła Amora, po czym odwróciła się na brzuszek, jednocześnie rozwiązując sznureczki swych majteczek. Minimalnie wypięła pupcię, oczekując wyraźnie reakcji mężczyzny… Clio aż przygryzła słomkę swego drinka, obserwując, co też nastąpi za chwilę.
Bullit zsunął się z leżaka i podszedł do ciemnoskórej dziewczyny, zsunął tkaninę i dał mocnego klapsa w pupę Amory dodając ze śmiechem.- Taki mój urok…
Wynagrodził jednak tego klapsa, pieszczotą języka… przesunął czubkiem pomiędzy pośladkami…. odkrywając że… męskość nie jest jedyną sferą erogenną macolitek, że są one hermafrodytami.
- Och... - Jęknęła Amora, czując języczek w swych wyjątkowo wrażliwych miejscach. Wypięła się jeszcze bardziej, odrobinę nawet unosząc na kolanach, i prezentując swe krągłości w pełnej okazałości. I nagle… nagle Doc poczuł inne dłonie, poczuł dłonie Clio, zachodzącej go od tyłu. Dziewczę klęknęło za nim, perfidnie ściągając jego spodenki w dół, jednym płynnym ruchem. I wtedy i on poczuł słodkie usta, pieszczące go, jak jeszcze nigdy żadna kobieta go nie pieściła, do tego zaś dołączyła zgrabna dłoń, łapiąca za jego pulsującą męskość.
To było podniecające… i bezpieczne póki co. Doc po pierwszym ataku odprężył i skupił na pieszczeniu pupy Amory, liżąc i kąsając jej tyłeczek i palcami sięgając do jej kobiecości. Miał przewagę egzotyki… duże długie, twarde i szorstkie palce… męskie palce, które wiedziały jak rozpalać kobiece wnętrze i robiły to stanowczymi i brutalnymi ruchami, bo i podniecony Doc pieszczony palcami i usteczkami Clio, miał problemy z delikatnością.

Amora bezwstydnie rozchyliła swe nogi, czekając na niego… z kolei Clio przestała zajmować się pupą Doca, wstała, po czym dłońmi chwytając jego biodra, wprost nakierowała go na cel, jednocześnie ocierając się o jego nagie pośladki swą egzotyczną odmianą. Było gorąco, i to bardzo.
Niestety przy tym całym żarze, “egzotyka” Clio przeszywała Bullita nieprzyjemnym dreszczykiem. Doc pochwycił biodra Amory i gwałtownym pchnięciem zdobył kobiecość ciemnoskórej kusicielki. A gdy już poruszał biodrami, sięgnął za siebie i pochwycił dłonią głowę Clio by przyciągnąć dziewczynę do siebie i pocałować jej usta… i przede wszystkim, uniemożliwić jej podbój swych pośladków.
Mając ją w swych ramionach, całował przytuloną do siebie dziewczynę namiętnie, jedną dłonią sięgając do jej piersi i ściskając je: raz jedną raz drugą. No i wynagrodził Clio niemożliwość podboju swych pośladków, drugą dłonią obejmując jej męskość i pieszcząc powolnymi dłoni. Nie było to łatwe, zaspokajać dwie dziewczyny na raz i bronić swojego tyłka. Wkrótce zaś, miał już na głowie aż 3 tutejsze piękności. Zalia jakimś cudem dołączyła do ich igraszek, pijana jak bela, jednak wciąż funkcjonująca… na plaży rozpoczęła się swego rodzaju orgietka?

Bullit zaspokajał Amorę, wśród jęków rozkoszy czekoladki, jej falującego biustu i… prężącej się prosto ku niebiosom męskości. Podskakiwała z każdym pchnięciem, szybko wspinając się na szczyty rozkoszy. Clio pieściła jej słodkie półkule, samej będąc jednocześnie zadowalaną dłonią Dave’a… a Zalia, najperfidniej w świecie, chwyciła Amorę za włosy, po czym wbiła w jej usta swą odmienność, ostro poruszając biodrami.
Sytuacja robiła się dziwnie... ekscytująca. Doc mógł nie odczuwać ekscytacji na widok męskiego dodatku u macolitek. Mogła budzić w nim odrazę myśl, że coś takiego mogło być wepchnięte w jego tyłek. Niemniej to co robiła Zalia Amorze… to było bardzo podniecające i poruszana szybkimi i silnymi pchnięciami ciemnoskóra wyraźnie to odczuwała. Doc szturmował ją mocniej i był coraz bliższy szczytu. Podobnie jak Clio, której męskości Dave nie oszczędzał, a dzikie spojrzenie jakie rzucał kobietom, wyraźnie mówiło im, że na kobiecości Amory nie zamierzał zakończyć figlów. Towarzystwo wspinało się wyjątkowo szybko ku ekstazie, wśród wspólnych pojękiwań, kropelek spływającego potu, i paru innych, typowych odgłosów w trakcie cielesnych igraszek. Amora przodowała w oznajmianiu najbliższej okolicy o swym stanie, płosząc nawet kilka okolicznych ptaszków. Oj tak, było już blisko… W końcu Bullit musiał zapłacić trybut za przyjemność jaką dawało mu gniazdko rozkoszy Amory… Eksplodował w niej i drżał przez chwilę w tej ekstazie nerwowymi ruchami dłoni torturując rozkoszą Clio. Czarnoskóra piękność uwolniła swoją twarz od zapędów Zalii chwilę tuż po finale mężczyzny, i zaryczała z rozkoszy niczym jakaś lwica… rzucając się na Doca. A dokładniej do jego wciąż pulsującej w ekstazie męskości, którą czym prędzej się zajęła, chcąc najwyraźniej dokładnie posmakować swego kochasia. Pijana Zalia, widząc z kolei wypięty w jej kierunku apetyczny cel, weszła energicznie w Amorę od tyłu, aż ta zapiszczała. Wszystkiemu zaś przyglądała się z zaskoczoną miną Clio, w obecnej chwili pozostająca poza wszelkimi pieszczotkami.
- Hej, a ja? - Spytała skromnie.
-Na razie… jest wypięty… tyłeczek… Zalii, a potem…- jęknął Bullit czując na sobie usta Amory pobudzające go do dalszej akcji.-Potem… będziesz… moja, jak tylko… Amora…- pocałował namiętnie Clio nie będąc w stanie mówić. I rozkoszował się tym gwałtownym i dzikim pocałunkiem.
Po krótkiej chwili, Clio przyglądając się baraszkującemu towarzystwu, zaproponowała z niewinną minką, by wszyscy się nieco obniżyli, by uklęknęli… Amora więc opadła na piasek, ciągnąc za sobą Doca za jego męskość. Zalia zaczęła się dziwnie nagle wiercić przy pupie czekoladki i nagle:
- Oooooch!! Och, och, och!! - Amora wyprężyła się mocno, na chwilę tracąc mężczyznę ze swych ust. Odwróciła głowę do nacierającej na nią, pijaną dziewczynę.
- Tam proszę trochę delikatniej, aaaaał...
- Przepraszam - Odpowiedziała Zalia, i poruszała już biodrami o wiele spokojniej. Amora zaś odszukała znów męskość Bullita, bawiąc się na całego. Nie tylko pieściła ją samą, powoli budzącą się na nowo do życia, co i zajęła się wielce wprawnie jego klejnotami, to je liżąc, to lekko ugniatając paluszkami, co i zaczęła je również ssać. To było… naprawdę miłe.

Clio. Ta niewinna, słodka i wesoła Clio, obmyśliła sobie już wszystko jak należy, i tak pokierowała towarzystwem, żeby i sama co z tego miała. Przestąpiła nad Amorą i stanęła nad nią w rozkroku, kierując swą pobudzoną odmienność prosto w… twarz Doca. Uśmiechnęła się, przygryzając lekko swe usta, usta z których przed chwilą spijał słodycz. Spojrzała na mężczyznę wyczekująco. Bullit nie mógł się przełamać co do pewnych działań, spojrzał przepraszająco na dziewczynę, pochwycił dłonią jej męskość i lekko uniósł w górę. I pochylił się by twarzą zanurkować niżej. Owszem… nie potrafił się przełamać w kwestii maczugi Clio, ale jej jaskinia rozkoszy… to już była inna kwestia. Ustami przylgnął do jej podbrzusza, językiem wtargnął do jej kobiecości smakując jej podniecenie. Nie przestawał przy tym jedną dłonią pieścić męskości Clio, a drugą masować jej pośladki dociskając jej ciało do swego oblicza… dziewczyna wyginała się zaś i słodko jęczała pod wpływem jego pieszczot, samej mocno tarmosząc własne piersi. Była blisko. Amora i Zalia również stały się znowu głośniejsze, i po kilku chwilach czekoladka zawyła po raz kolejny z rozkoszy, dostając kolejnego orgazmu. Tuż za nią Zalia, wypełniając Amorę wszystkim, co miała. U samego Doca sprawy miały się… średnio. Co prawda Amora pobudziła go do życia, do kolejnej eksplozji miał jednak jeszcze daleko. Czekoladka opadła jednak z sił na piach, na niej zaś zaległa Zalia. Mężczyzna został więc na placu boju chyba już tylko z Clio…
Doc.. mając już pobudzony organ i nadal rozkoszną istotkę w zasięgu, przerwał pieszczoty i dał klapsa Clio mówiąc.- Połóż się wygodnie ślicznotko.
- Na pleckach? - Spytała z czarującym uśmiechem.
-Na pleckach.- wymruczał podniecony Doc wędrując rozpalonym spojrzeniem po jej nagim ciele, nawet męski dodatek nie studził jego zapału względem niej.
Dziewczyna zachichotała radośnie, po czym czym prędzej położyła się na plecach… bardzo mocno rozchylając swe nogi na boki. Niewiele tak potrafiło. Z uśmiechem na ustach, prezentując się jemu w całej okazałości, oczekiwała go, równie podniecona, co sam mężczyzna.
Widoki kryjące się pod “ptaszkiem” potrafiły obudzić w Docu drapieżnika. Tak rozpalone gniazdko wręcz oczekiwało podboju. Nic więc dziwnego, że Dave przytulił się do dziewczyny wchodząc w nią gwałtownie. Szturmując jej jamkę rozkoszy, skupił się na innych działaniach, masowaniu jej uda dłonią, całowaniu i kąsaniu falujących piersi, naprężonej szyi czy wreszcie miękkich ust dziewczyny. Całował jak szalony, poruszał biodrami jak dzikus rozkoszując się miękkością Clio.
- O tak, o tak, tak... - Pojękiwała dziewczyna, gdy brał ją mocno, wśród przyglądającej im się pary. Owinęła się nogami wokół jego bioder, przyciągnęła do siebie mocno, wbijając paluszki w plecy.
- Mocniej! Mocniej! Mmmmm!! - Clio zaczęła go drapać pazurkami - Moooocniej.
To działało niczym ostrogi, sprawiając że Bullit przyspieszył i rzeczywiście mocniej napierał na leżącą dziewczynę raz po raz.. zbliżając się do eksplozji… tak jak i ona. Ta nastąpiła w końcu, gdy dociskał swe biodra do jej i całował namiętnie dusząc jej i własne jęki. A potem… nastała ciemność, rozkoszna ciemność miłosnego zapomnienia.

Parę godzin później Bullit ocknął się po namiętnej zabawie z Clio i śnie wywołanym zmęczeniem tymi wszystkimi figlami i gorącym słońcem. Ocknął się czując dziwnie, bo berło dziewczyny krzyżowało się z jego własnym berłem. Na szczęście cycuszki Clio łagodziły to dziwne uczucie. Jakoś nie mógł się przyzwyczaić do wyposażenia macolitek, co nie przeszkadzało mu jednak chędożyć jedną po drugiej. Delikatnie zsunął z siebie Clio i siadając rozejrzał się w sytuacji.

Obok nich cichutko pochrapywała i Amora, oraz… charczała głośno Zalia. Ta ostatnia zdecydowanie była zaś mocno wstawiona. Jacht kotwiczył, gdzie kotwiczył, nigdzie nie było widać Sin. Fale szumiały, słonko przygrzewało, od czasu do czasu zaskrzeczał jakiś ptaszek. No i te fajne widoki… nie tylko nagich panienek w bezpośredniej bliskości Bullita. Ledwie ten się poruszył po raz drugi, czekoladka otwarła oczka, miło się do niego uśmiechając.
- Chyba nam się przysnęło? - Mruknęła - Co robimy? - Spytała Doca, jednocześnie szturchając śpiącą Clio.
- To zależy na co masz ochotę…- rzekł z łobuzerskim uśmieszkiem Bullit i wziął Clio w ramiona.-Możemy je zostawić na leżaczkach… golutkie i kuszące. I tak tu chyba nikt zaglądać nie będzie. A trochę się opalą. Ty chyba powinnaś pomówić z kapitan Sin?
- Hm? Co? - Clio przetarła oczęta, budząc się - Pić mi się chce… ale nie procentów. No i może by co zjeść?
- To może ulokujecie Zalię w domku, a ja porozmawiam z Sin? Coś mi się wydaje, że mogła się na nas obrazić, że tak się bawimy bez niej - Powiedziała Amora, szukając wzrokiem swych majteczek.
- Jak nie zamierzacie się nigdzie wybierać, to spokojnie może zaparkować statek przy tamtej… wydmie.- rzekł opuszczając dziewczynę.Doc znał się nieco na statkach kosmicznych, ale o tych pływających nie miał zielonego pojęcia. Axion bowiem nie miała mórz, tylko dość spore jeziora. Sam założył własne spodenki zasłaniając swą nagość i biorąc się za nieprzytomną Zalię.
-To ty Clio coś przygotuj do picia i może jedzenia?- zaproponował już z blondynką w ramionach.
Doc raźnym krokiem ruszył w kierunku pustelniczej chatki, która okazała się mało “pustelnicza” z tym całym luksusem i wygodami w niech upchniętymi. Po czym w środku ruszył do jednej z sypialni i ułożył nagą blondynkę na łóżku. Przykrył ją i ruszył do pobliskiej łazienki by wziąć krótki i odświeżający prysznic.


- Heeeej - W łazience pojawiła się nagle Clio - Kończ te wodne zabawy, jedzenie gotowe - Odezwała się wesołym tonem, ubrana już w swój kompletny strój plażowy.
-Jeszcze chwila.- zamarudził Doc i wychylił się tylko po to by dać klapsa w ponętny pośladek dziewczyny.-Nie musisz na mnie czekać z posiłkiem.

Gdy w końcu Doc skończył prysznic, i pojawił się w salonie małego domku plażowego, zauważył stół zastawiony wieloma różnorodnymi przekąskami, do tego jakieś soki, wody, i skubiącą już co Amorę i Clio. Ta pierwsza, na jego widok, odezwała się konspiracyjnym szeptem:
- Sin jest zła… siedzi na werandzie i pije.
-Dlaczego jest zła?- zapytał równie cicho Bullit sięgając po przekąskę ze stołu.
- Tak jak przypuszczałam… bo bawiliśmy się bez niej - Czarnoskóra uśmiechnęła się tak odrobinę “krzywo”.
- To uwiedźcie ją… we dwie w ramach przeprosin.- odpowiedział wprost Bulli popijając jakiegoś drinka.- I po sprawie.
Proste rozwiązanie trywialnego problemu.
- A może jej chodzi o Ciebie? - Odezwała się równie cicho Clio, rzucając zaczepnie w Doca skórką jakiegoś owoca.
- Co o mnie… przecież wyraźnie mnie nie lubi.- zaśmiał się Dave cicho.-To niedorzeczne.
- No to właśnie… może ją do siebie przekonaj? - Uśmiechnęła się wymownie Clio.
- Sam do niej nie pójdę. Nie jestem czarusiem.- wyjaśnił Bullit zerkając na Amorę i Clio.-I w ogóle jej nie znam. Jedna z was będzie musiała mi pomóc.
- Dobra, pójdę z Tobą - Powiedziała po chwili zastanowienia Amora. Poszli więc… Sin siedziała naburmuszona z piwem w dłoni, i na widok Bullita zrobiła jeszcze bardziej krzywą minę.
- Hej laska, Dave chciał pogadać - Zagadnęła dosyć nietypowo czekoladka.
- Ta? Ciekawe o czym? - Odparła kapitan jachtu.
- O tobie… o was dziewczyny?- stwierdził “zdradziecko pchnięty sztyletem w plecy ” Doc przysiadając się i przyglądając atutom Sin ukrytym pod drobniutkim bikini. A potem na Amorę, która pod tymi względami jednak wygrywała.- Właściwie co robicie, gdy nie bawicie na urlopie?
- A czy to takie ważne? - Sin upiła piwa - Mnie tam Twój życiorys nie interesuje… co robisz w wolnym czasie, gdzie pracujesz, masz kogoś czy nie?. Jak dla mnie to mało istotne szczegóły. Jakoś od samego początku… no jakoś tak Cię nie polubiłam - Wzruszyła ramionami.
-Ważne… może i nie. Ale ciekaw jestem.- wzruszył ramionami Doc. I zerknął na Sin, na jej twarz.-A czemuż to nie polubiłaś? Co prawda jest ku temu wiele powodów. Nie jestem… milutki z natury, ale znów… ciekawi mnie jaki jest twój.
- To durny powód, ale czasem tak jest… no… po prostu nie spodobała mi się Twoja gęba no - Sin zrobiła dziwną minę.
- Ej no... - Zaprotestowała Amora.
- No co? Szczera jestem - Wzruszyła ponownie Macolitka ramionami - Czasem tak w życiu jest, widzisz kogoś po raz pierwszy, nie znasz w ogóle, a jednak masz uczucie, że tej osoby nie polubisz - Tym razem uśmiechnęła się niewinnie, jednocześnie sięgając po kolejne, schłodzone piwo, które rzuciła Bullitowi - No sorry, no... - Dodała.
-Nooo cóóóż… jak to mówiła jedna damulka w “Czerwonej Różyczce”: Każdego nie zadowolisz.- wzruszył ramionami Doc zerkając karcąco na Amorę. W końcu to był ich pomysł.-Poza mną jest jeszcze Clio i Amora, więc… nie musisz się akurat mną martwić. Pójdziecie sobie na spacer razem… pogadacie.- zaproponował na końcu Dave.
- A może… no… teges… może jak się bliżej poznacie, to będzie inaczej? - Nie dawała za wygraną Amora.

- Eeeeeeej smutasy, co tak marudzicie?? - Wydarła się Zalia, wychodząc z chatki. Była jeszcze nieco wstawiona, jednak wyraźnie czuła się nieco lepiej. Towarzyszyła jej i Clio, zajadająca się kolejnymi owocami.
- To co teraz w programie? - Spytała ta ostatnia.
- Nie ma co poznawać. W moim przypadku jest to co widać. Nie mniej, nie więcej.- stwierdził Dave podejrzliwym spojrzeniem obrzucając Amorę. Co jej tak bardzo zależało?
- Dobra, to ja się jeszcze napiję... - Powiedziała Sin, po czym wstała, i opuściła towarzystwo, ruszając do domku.
- No to co robimy? - Spytała słodko Zalia, idąc do nich… nago. Amora przewróciła oczami, Clio zaczęła się głośno śmiać. Nikt nic sobie chyba nie robił z dziwnego zachowania kapitan jachtu.
- Ostatnio cię zaniedbałem, więc… spełnię twój kaprys.- zażartował Doc przyglądają się golutkiej blondynce wzruszając ramionami i uśmiechnął się.-W granicach rozsądku, a ty Amoro… nie powinnaś się zająć Sin? Mnie może nie lubić, ale na którąś z was znajdzie chyba ochotę w sobie?
- To moja starsza siostra - Uśmiechnęła się bezczelnie Amora. No ale… jak to możliwe?? Ta biała, ta czarnoskóra… Doc na moment, naprawdę drobny moment ogłupiał. No ale mniejsza z tym.
- Umiesz jeździć jakimiś pojazdami? - Powiedziała Zalia, pakując się bezpardonowo w rozkroku na siedzącego Bullita - Możemy sobie wyspę zwiedzić - Dodała, wodząc paluszkiem po jego torsie.
-Z czymś prostym sobie poradzę.- ocenił Doc i zerknął na Clio mówiąc.-To może ty… chyba też nie jesteś siostrą Sin, co?
- Nie, nie jestem - Uśmiechnęła się Clio… a w tym czasie Zalia złożyła na ustach Doca pocałunek - No chyba, że masz ochotę na co innego? - Dodała.
-Możemy zwiedzać bez pojazdu…- wymruczał Doc nie mając nic przeciwko spacerkowi z golutką i podnieconą blondynką.
- Czyli moje towarzystwo nie jest potrzebne? - Nadąsała się nagle Amora.
-Możesz się dołączyć… jeśli Zalia ma ochotę, ale ktoś musi zostać z Sin i się nią zająć.- stwierdził po namyśle Doc. Ciężko było zarządzać tym małym stadkiem kurczaczków.
- Dobra, to ja zostanę - Wzruszyła ramionami Clio - Ale jakby co, jesteście mi co winni - Pokazała całemu towarzystwu język.
“- Jak przedszkole… następnym razem jak ktoś wspomni jaki to przywilej mieć własny harem to kopnę go, tam gdzie słońce nie dochodzi.”- pomyślał Bullit rzekł do Clio.-Będziemy pamiętać.
Po czym objął Zalię i Amorę ramionami tuląc je obie do siebie rzekł.-Jestem wasz, ruszajmy zwiedzać.

***

Po kilku minutach dziewczyny się przebrały, wytrzasnęły skądś maszyny, i były gotowe na zwiedzanie wyspy. Wyglądały przy tym oczywiście olśniewająco.


- Jedziesz z jedną z nas, czy może sam? - Spytała Amora.
-Raczej z jedną z was. - stwierdził z uśmiechem Bullit i drapiąc się po karku. Bezpieczniej byłoby z Amorą, ale był coś winien Zalii, więc usadowił się za blondynką.
- Mruuuu - Zamruczała Zalia, gdy Doc usiadł za nią, obejmując ją w pasie - To co, jedziemy? - Spytała.
- A kaski? - Powiedziała Amora.
- Za ciepło! - Krzyknęła blondi, i dała gazu, ruszając z rykiem maszyny do przodu. Co prawda, owe pojazdy były na akumulatory, a ryk “silnika” był wywoływany sztucznie, miało toto jednak sporego kopa… i o mały włos, nie wpakowałaby się na pierwszą palmę już przy starcie. Czekoladka pokręciła głową, po czym ruszyła za nimi, nieco spokojniej, choć i bez ślimaczenia się. Rozpoczęto więc zwiedzanie wyspy, którą chyba dziewczyny znały bardzo dobrze.

Doc zaś nie przejmował się zwiedzaniem za bardzo tuląc się do Zalii mocno i pilnując żeby nie przesadzała z manetką gazu i nie wpakowała się czołowo w najbliższe drzewo. Ktoś w końcu musiał być głosem rozsądku w tej grupie, choć krągła pupa blondynki o którą się ocierał mu to utrudniała. Pędzili wśród zieleni, wąskimi drogami, wymijając ze sporą szybkością wyrastające z ziemi skały, palmy, w dóóóóóół z górki, aż wszystko podchodziło do gardła, a potem znowu w góóórę, a serce uciekało w pięty, do tego mały wyskok… lot na kilka metrów w powietrzu.
- Yeeeeeeeeeeeaaah!! - Cieszyła się taką zawrotną jazdą Zalia. W końcu się ostro zatrzymała, aż ich zarzuciło lekko w bok. Gdy zaś opadł kurz, a Amora również była obok nich, mogli podziwiać przyjemne widoki niemal całej wyspy, i wody wokół niej, jak okiem sięgnąć.
- Podoba się? - Blondynka stuknęła Dave’a łokciem w brzuch. Może jednak nie powinna tego robić?
-Tak… bardzo ładne.- tyle tu było urokliwych widoków, że Dave nie wiedział na czym oko zawiesić, nie wspominając już o ślicznej panoramie okolicy.
- Dave, długo z nami zostaniesz? - Spytała nagle Amora, słodko się do niego uśmiechając.
- Chyba nie… ale to ostatecznie zależy od mojej kapitan.- podrapał się po karku Bullit zastanawiając wyraźnie. Od kapitan, która nie wiedziała gdzie on jest i z którą nie wiedział jak się skontaktować. Cóż… był wkurzony i najwyraźniej tego wyjazdu nie przemyślał.
- Ojej... - Powiedziały obie, smutnym tonem. Wyglądało na to, iż dziewczyny chciały go zatrzymać na jak najdłużej?
- Dobra! Koniec smutania! - Powiedziała Zalia - Jeszcze jest tyle zabawy przed nami!
Amora przytaknęła, wychyliła się ze swojego quada w kierunku mężczyzny, po czym pocałowała go krótko i ulotnie. Było to miłe… orzeźwiające wprost.
- Jedziemy dalej! - Jasnowłosa pochwyciła dłonie Doca, przesuwając je ze swego brzuszka w górę, na dwie miękkie półkule - Trzymaj mocno, teraz będzie sporo wertepów - Powiedziała chichocząc po nosem. Pojechali więc dalej…
-Hej ..tylko ostrożnie. - zastrzegł nieco nerwowo Doc. W innym przypadku może mógłby się zdobyć na jakieś figle, ale sytuacja temu nie sprzyjała. Więc mocno ścisnął biust Zalii, trzymając się jej stanowczo.

Wertepy były, było nawet i błotko i gdyby Bullit nie był przyzwyczajony od dzieciństwa do wybojów, czy i ogólnego ruchu w siodle, jego żołądek mógłby tego nie wytrzymać. Ogólnie więc, nie zrobiło to na nim zbyt dużego wrażenia… no może poza kolejną dozą nadmiernej prędkości, jaką zaprezentowała jemu blondi-kaskaderka. Obyło się jednak bez przykrych wypadków, i powoli chyba już wykorzystali sprzyjającą im fortunę, ileż tak można było?

Póki jednak co, Zalia poprowadziła ich w milusi okolicę, z zapraszająco wyglądającym wodospadem. Tam też natychmiast zeskoczyła z quada, od razu szybko ściągając buty.
- Chyba nie potrzebujecie specjalnego zaproszenia? - Uśmiechnęła się, umorusana na buzi błotem, reszta jej ciałka, podobnie jak i ubiór, nie wyglądał z kolei o wiele lepiej. Rozbiegła się, po czym wskoczyła do wody…


Amora spojrzała na Doca, również posyłając mężczyźnie czarujący uśmiech.
- To idziemy myju myju? - Powiedziała, ściągając swój staniczek.
-Jak najbardziej…- Docowi nie trzeba było dwa razy powtarzać i jego ciuchy wylądowały na pojeździe, podczas gdy on sam podążył za macolitkami.

Dave był już kompletnie nagi… blondi zaś jeszcze ubrana, a czekoladka w samych już szortach. Woda z kolei była orzeźwiająca i pobudzająca w tym ciepłym klimacie. Dziewczyny zaczęły chichotać, po czym zbliżyły się do siebie, objęły, po czym zaczęły namiętnie całować, dając mężczyźnie gorące przedstawienie.
I widać było na to jego reakcję. Pełna owacja na stojąco. Golutki mężczyzna, zbliżył się do całujących macolitek i stanąwszy za Amorą, sięgnął w dół by ostrożnie zsunąć z niej szorty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline