Syrena podniosła się i rozprostowała. Wysłuchiwanie szuru pióra i szeptów obliczających kobiet, wywołało u niej dziwną senność. - Panie, Panowie, skoro ustaliliśmy rzeczy niezbędne, pozostało ustalić kiedy się okrętujemy. Jutro, pojutrze? - Rozejrzała się po zgromadzonych. - Dziś? - Uśmiechnęła się do Lei. - Pani paladyn, jaka decyzja? Są dwie osoby, które chciałabym poinformować o tym, że wyruszamy i mogę nawet zaraz stanąć na okręcie - pozwoliła by jej głos zawisł w powietrzu - jeśli taka jest wola dowództwa.
- Odpływamy z wieczornym odpływem, który wyniesie nas szybko daleko w morze. Macie jeszcze jakieś cztery dzwony. wiem ze teraz pomiędzy miastem-port “Smok” jeździć będą wozy ścigające, żeglarzy i piechotę pokładową z szynków i burdeli, nie spóźnijcie się. na tym zakończę spotkanie. Wystarczy, że wyjdziecie przez drzwi w holu a znajdziecie się ponownie w koszarach “Smoków”, klepsydra i umieszczony za nią tarcza z godzinami dzięki obecności niewidocznych sług wskazuje zawsze aktualny czas. Musicie się stawić do osiemnastego dzwonu.
Paladynka wyszła z salki lekcyjnej i wdała się w cichą rozmowę z iluzyjnym bibliotekarzem.
Syrena odprowadziła ją wzorkiem, pokłoniła się reszcie i opuściła salę. ~Muszę podziękować Gavenowi~. Gdy po przejściu przez drzwi stanęła w koszarach jej uśmiech się poszerzył. ~ Czas odebrać swoje rzeczy. ~
Gdy szła jej krok stawał się coraz lżejszy. Złapała jeden z wozów jadących do miasta i już po chwili była u swego przyjaciela. Z przyjemnością wypełniła kaburę i przypasała rapier.
-Spakowałam ci kilka zmian ubrań. - Tiara stała obok z jej workiem.
Syrena widząc pękający w szwach worek na chwilę zamarła. -Ekhym… tam było kilka…
- Nie powinnaś dźwigać! - Gaven odebrał jej worek i narzucił na ramie. - Odprowadzę tę idiotkę, a ty odpoczywaj.
- Nic mi nie będzie Gaven. Ruszajcie się.
Wyszli z domu i złapali pierwszy lepszy wóz do portu. Syrena rozsiadła się na jakiejś beczce. - Traktujecie mnie jak swojego dzieciaka. Zupełnie jakbyście zapomnieli kto tu ma ile lat.
- Bo jesteś dzieciątkiem, ale tutaj. - Delikatnie postukał ją w czoło. - Nie będę zbliżał się do portu bo jeszcze sam się zaokrętuję. Pisz, dobrze?
- Idiota.
Wyskoczyli z wozu w okolicy portu. Gaven oddał jej torbę i bez słowa odszedł. Syrena zerknęła na zegar. - Jeszcze jeden dzwon. W sam raz.- marszowym krokiem ruszyła w stronę wybrzeża pogwizdując cicho. Skończyła gdy tylko zbliżyła się do statków. Widząc fregatę pod smoczą banderą przyspieszyła krok. Natomiast na trap niemal wskoczyła, zupełnie tak jakby ziemia ją parzyła. - W końcu w domu. |