- Nic już tu po mnie, teraz życie tych dwóch leży w rękach Boga. - pomyślałem. Kiedy przybiegł medyk, pobłogosławiłem go. Następnie powróciłem do klasztoru. Podziękowałem kucharce za przypilnowanie małej. Uznałem, że i tak zbyt długo zwlekałem z przedstawieniem jej przełożonym. Wyszliśmy z kuchni i poprowadziłem ją do głównej sali. |