Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2016, 17:37   #41
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Poprzedniej nocy Eldrich miał niemiłą niespodziankę. Otóż, kiedy obsługiwał gości potknął się na nierównościach podłogi głównej sali i ratując zastawę po kolacji gości runął na podłogę jak długi. Dzięki refleksowi i kociej niemalże zwinności uratował ją od potłuczenia. Nieszczęśliwie nabawił się paru siniaków... Wstając z desek miał okazję podziwiać przepięknie ułożone deski i ich krzywizny. Kolejna rzecz która została do zapisania jako do naprawienia. Choć prawdę mówiąc to wyłożenie podłogi skórami zdawało się dobrym wyjściem... tylko rozwiązanie drogie i czyszczenie regularne... Nie podążał dalej w te myśli, tylko dokuśtykał do lady i zdał naczynia do mycia, by dalej obsługiwać karczmę.

Ocaleniec jak tylko wstał pierwsze co zrobił to przyodzianie starych ubrań poprzednika i wstawienie śniadania dla siebie. Był lekko obolały od wydarzeń ostatniej nocy, ale chyba nie było to nic wielkiego. Ot, będzie musiał być uważniejszy i oszczędzać siły. Było jeszcze rano i czuł się znakomicie... za wyjątkiem głodu. Wiedząc, ze pusty żołądek niczemu nie sprzyja sięgnął po prostą książkę kucharską swojego "wuja" i podążając krok za krokiem zrobił sobie gęstą zupę na bazie warzyw i drobiowego mięsa.

W między czasie kiedy składniki się gotowały zamiótł całą salę główną i posprzątał na zapleczu. Dopiero przybijanie gwoździa do słupa który zauważył dnia poprzedniego go zaciekawiło i wyrwało z myśli o gospodzie, a była ich cała mnogość. Następnie pojawili się goście, kobold i znów miał ręce pełne roboty... tym razem bez pomocy. Szczęśliwie jajecznicę ponoć nie da się zepsuć...

- Co tylko znajdę z tego co panowie sobie życzą to przyżądzę. - zawiadomił uprzejmie diliżansowców. - Jesteście pierwszymi którzy się obudzili, jak byście czegoś potrzebowali śmiało wołajcie.

I z tą myślą udał się do kuchni przygotować zamówione śniadanie. Te które dla siebie przyrządził było już gotowe, tak więc zdjął garnek z pieca i postawił obok i już podążając za zdobycznymi księgami gastronomicznymi przygotowywał posiłek z zamówienia. Wyszło... raczej dobrze i z tą bogobojną myślą przyniósł posiłek gościom.

Następną rzeczą którą zrobił po powrocie za ladę było spisanie co zostało zamówione, a kiedy to zostało poczynione przyniósł swoją miskę i w czekaniu na dalszy bieg wydarzeń przystąpił do konsumpcji. Kiedy skończył przeprosił gości na chwilę i udał się do słupa ogłoszeniowego. Powrócił parę chwil potem uzbrojony w nową wiedzę. Był wzywany. "...znając życie będą chcieli podatek kiedy nie mam prawie żadnego grosza..." przemknęła mu przez czuprynę pełna optymizmu myśl.

Następnie wstali pozostali goście. Kolejne posiłki wydano, kolejne napoje zaserwowano. Starał się jak mógł podążać za szczegółami zawartymi w księgach i choć trudno mu było ocenić czy się udało czy nie, to przynajmniej zacnie wyglądało. To jest, gdyby pamiętał jak "zacnie" wygląda. W międzyczasie zmył naczynia i gary, zrobił notki inwentarzowe, ukrył utarg... Pracy było co niemiara, a kiedy zbliżał się czas narady przeprosił gości, że musi zamknąć lokal. Kiedy już ich nie było, to po zakluczeniu drzwi udał się na narady.

Choć zasugerował, że skoro wstęp wolny to teoretycznie mogą i oni się na nie udać, to wątpił by byli ku temu skorzy. Koniec końców mieli transport do przygotowania, a i powątpiewał by pragnęli przeciągać swój wyjazd o kolejne minuty.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline