Markus był bardzo zdenerwowany. Gdy kapitan zaproponował im śledztwo, myślał że "wybuchnie". "Jeszcze łaskawie nam proponuje możliwość uniewinnienia!
Ale się powstrzymał. Wyszedł wraz z resztą swojej kompani, ze strażnicy. Szli razem w kierunku dzielnicy świątynnej. Mijali zniszczone domy, ulice, kamienice, lecz nie oglądał ich. Zamiast tego ponuro szedł z innymi. Odezwał się, dopiero, gdy Rolf rzucił pomysł pójścia na obiad. -Nie, chodźmy do tej świątyni, znajdźmy tego zabójcę i oczyśćmy się z zarzutów. Nie będzie mnie jakiś strażnik wrabiał w przestępstwo. - powiedział zdenerwowany.
Po czym skierował się do świątyni. Na szczęście miał dobrą pamięć i zapamiętał drogę do niej, gdzie zamierzał rozejrzeć się, w poszukiwaniu śladów mordercy. |