Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2016, 21:29   #14
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Dziennikarka westchnęła.
- Mów, co się dzieje - odpowiedziała pospiesznie przechodząc przez taśmy z powrotem do mieszkania. To i tak miała być krótka wizyta.
- Więc tak… dobra wiadomość to taka, że udało mi się zarezerwować stolik w “No Man’s Land” na dzisiejszy wieczór. Nie wiem jak wygląda twoja wizja ciekawego wieczoru, więc jak chcesz możemy wziąć coś na wynos.
- Na razie nie widzę potrzeby, ale warto się przygotować na taka ewentualność. Jeśli rozumiesz o co mi chodzi. A jaka jest zła wiadomość ośmiorniczko? - dziennikarka stanęła przed skrzynkami zabezpieczającymi mieszkanie.
- Zła? No cóż… - westchnął. - Pamiętasz jak ci mówiłem o synthcie i biomorfie którzy jechali na piętro Marka?
- Ano.
- O ile o biomorfie niewiele ci mogę powiedzieć, to synth nie był stąd. Eksperci przy kamerach złapali go na kilku ujęciach. Biedaczek kręcił się po okolicy przez jakiś czas zanim trafił do tego apartamentowca. Potem zaś trafił do portu i wsiadł w kolejkę do New Shangai. Tam się trop urywa. Godziny się pokrywają, więc to mógł być nasz zabójca. Problem w tym, że ten synth po prostu nie wygląda. Wieszak. Po co miałby zabijać Marka?
-[i] Ponieważ Mark coś zakombinował Bill. Jeszcze nie wiem co, ale jak podejrzany to podejrzany. Szkoda z tym sylphem za to. Powiedz, dałbyś radę mi sprawdzić sąsiadkę Marka? Izabela Pawlina. Gdzie pracuje mnie głównie interesuje, bo chcę z nią porozmawiać.
- Już patrzę… - odpowiedział, po czym umilkł na dłuższą chwilę nucąc “Lost in the Ocean”. - Nie ma nikogo o tym nazwisku w naszych rejestrach. Nie jest notowana. Nie ma jej w meshu, ani w spisie ludności. Innymi słowy “fake ID”. Dość popularne u gwiazd szukających nagle anonimowości.
- Być może… - dziennikarka nie była przekonana tłumaczeniami ośmiornicy. Aż za dobrze wiedziała, że Bill lubi upraszczać sobie. Oznaczało to, że uzna najwygodniejsze dla niego rozwiązania zamiast poszukać dokładnie i sprawdzić wszystkie opcje. I ona miała przekonać komendanta aby dał mu awans. Nie spieszyła się jednak z odrzuceniem takiego podejścia. Zaszufladkowała je sobie na później, kiedy wszystko inne zawiedzie.
- Pytałeś goryla co Ashley robiła wczoraj na miejscu zbrodni? - zapytała jeszcze podłączając się na nowo do skrzynek. Bez uprawnień, potrzebowała mieć pełne uprawnienia administratora. Musiałą jeszcze raz porozmawiać z muzą.
- Pytałem, pytałem… biedaczek się z nią umówił. Nie wie jednak nic więcej. Co dalej zamierzasz?
Tymczasem system powitał cię tak jak poprzednio - dostępem do wszystkich opcji.
- Zobaczyć czy Izabela jest w swoim mieszkaniu. Może dozorca albo inni sąsiedzi będą wiedzieć gdzie się podziewa jeśli jej nie będzie. Poszperam jak zwykle… no i się spotkam z tobą. Wszak jesteśmy umówieni - Opal za żadne skarby nie chciała uświadamiać Billa, że kiedy mówiła “po sprawie” oznaczało kiedy ona ją rozwiążę, nie kiedy on ją zamknie. Nic jednak nie powiedziała wcześniej więc i teraz nie zamierzała.
- Jakbyś przesłał mi nagrania na których był ten synth byłabym ci wdzięczna.
- Pewnie. Już przesyłam. Tylko nie chwal się nimi na vlogach.
- Nie ma sprawy. Do później - Opal się rozłączyła i skoncentrowała się na systemie. Postanowiła wybudzić muzę.
Muzy nie trzeba było wybudzać. Była aktywna. Co dziwne, w żaden sposób nie zareagowała na obecność dziennikarki w mieszkaniu, chociaż czujniki musiały ją zarejestrować. Nie reagowała również na żadną formę komunikacji.
Dziennikarka ściągnęła brwi. Wyciągnęła z pamięci hasło jakie znalazł Eric i je podała muzie. Ze smutkiem stwierdziła, że to nie działa. Wczorajsze gliche mogły doprowadzić co czegoś takiego, ale Opal nie zamierzała rezygnować. Zaczęła szukać powiadomień czy coś od jej wizyty w nocy się zmieniło. Wszak Ashley była w tym budynku i mogła coś nakombinować.
Głębsze poszukiwania nie ujawniły żadnych jawnych ingerencji z zewnątrz pomiędzy dniem wczorajszym, a obecnym momentem. Na kamerach pojawiła się Ashley, ale przeszła przez mieszkanie uważnie wszystko obserwując i niczego nie dotykając. Nie mogła się przyjrzeć ciału, gdyż tego już nie było. Opuściła apartament po trzydziestu minutach. Opal trafiła za to na coś innego. Kod muzy uległ degradacji. Drążył ją jakiś wirus niszcząc kolejne dane… na pierwszy rzut oka - nieodwracalnie.
Opal wysłała Ericowi wiadomość ze swoimi obserwacjami. Stwierdzając, że albo może poświęcić czas na uratowanie muzy, albo zostawić ją na śmierć. Muza jakby nie patrzeć nie była typowym AGI. Ostatecznie kobieta postanowiła odratować co się da. A przynajmniej chciała.
Szybko się okazało, że standardowe antywirusy są bezsilne. Kod dewastowało oprogramowanie, które musiało zostać napisane stosunkowo niedawno lub był to wirus o kodzie ewolucyjnym. Tak czy inaczej, aby uratować cokolwiek pozostało z muzy trzeba było sięgnąć po cięższy arsenał dostępny na rynku. Jednorazowe użycie wymagało inwestycji 150 kredytów.
Kobieta już miała zakupić aplikację kiedy zawahała się na moment. To byłą chwila, w której dziennikarka poważnie zwątpiła w potrzebę swojej akcji. Wydawało się słusznym uratować mogącą mieć jeszcze jakieś informację muzę. Pytanie było tylko po co? To był tylko kawałek programu, jeden z wielu setek milionów. Jedyny, który może coś mógł im jeszcze pomóc w rozwiązaniu zabójstwa. Chyba.

Kredyty zostały pobrane, a aplikacja puszczona w ruch. Opal mogła tylko czekać na wyniki.
Po podpięciu oprogramowania pod muzę i przepuszczeniu skanu, antywirus zdołał wykryć zagrożoną część kodu i ją odizolować od reszty w czasie 0,4 sekundy. Seria reklam zachęcających do skorzystania z dodatkowych usług w postaci ochrony “in real-time” oraz szyfrowania danych, nie zdołały przysłonić innej ważnej informacji - antywirus nie rozpoznał z czym ma do czynienia, ani też nie wyleczył muzy. Jedyne co udało mu się uczynić, to poddać jej fragment kwarantannie ratując resztę kodu. Niestety bez specjalisty, który odbudowałby witalne fragmenty, muza w obecnym stanie była niefunkcjonalna.
Opal poprosiła Kelpie aby przejrzała listę znajomych jakich miała i czy któryś z nich nie mógłby się tym zająć. Potrzebowała kogoś znającego rynek wirusów więc raczej wolała osoby znające temat od podszewki. Wysłała również maila do Erica z informacją i zapytaniem czy on kogoś nie zna. Sama zaś podłączyła nośnik danych, na którym była kiedyś muza i rozpoczęła zgrywanie jej z systemu. W ten sposób nie będzie musiała się tłumaczyć Billowi z przyciągania podejrzanych typków na miejsce zbrodni.
Kelpie przefiltrowała listę znajomych i wyszczególniła tych, którzy mogą znać się na rzeczy, lub mogą znać kogoś, kto zna się na rzeczy. Jedno nazwisko szczególnie zwróciło uwagę Opal - Shiru Yokotama. Młody programista, kiedyś zamieszany w sprawę, której dziennikarka się przyglądała. Nie miała na niego haka, ani nie wisiał jej żadnej przysługi. Wiedziała jednak, że jego umiejętności mogłyby się okazać użyteczne. Była też świadoma, że musi przygotować się na kolejny wydatek.
Blackwater odpięła nośnik jak tylko muza skończyła się przegrywać.

Od @DarkHorse
Do @ Shiru Yokotama

Dzień dobry

Opal Blackwater z tej strony, dziennikarka z VNS. Nie mieliśmy okazji się poznać, jednak doszły mnie słuchy od naszych wspólnych znajomych, że jesteś zdolnym programistą. Myślisz, że mógłbyś poświęcić dla mnie nieco swojego czasu i talentu aby rozpracować pewien wirus, którego nie rozpoznają standardowe antywirusy? Potrzebuje odratować pewną muzę. Oczywiście zapłacę za twoją usługę.

PS: Jeśli się zgodzisz powiedz gdzie cię mogę znaleźć.

Od @Shiru Yokotama
Do @Dark Horse
<tłumaczenie z japońskiego>
Wow! Opal! Znam cię!
Ja ci z chęcią pomogę, ale nie mam cennika. Jak się spotkamy i zobaczę o co chodzi, wycenię swoją robotę. Jeśli ci to pasuje, bądź dzisiaj o 21 w klubie "Nethersis" w Małym Shanghaiu.


Od @DarkHorse
Do @Shiru Yokotama
Będę. Do zobaczenia o 21.

Od @DarkHorse
Do @Shiru Yokotama
Tak z czystej ciekawość dałbyś radę wcześniej się spotkać czy to raczej poza tematem?

Od @Shiru Yokotama
Do @Dark Horse
<tłumaczenie z japońskiego>
Niestety nie Opal. Mam pracę. O 21 wolny.


Kobieta wyszła z mieszkania i skierowała się do najbliższego mieszkania na tym samym piętrze. Zapukała do drzwi.
Przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiedział. Opal już miała zrezygnować, gdy usłyszała za drzwiami szurnięcie, chrobot zamka lub nawet sztaby. Drzwi uchyliły się ukazując łańcuch oraz fragment twarzy kobiety, znanej jej z pokazanego przez muzę hologramu oraz z nagrań.
- Słucham?
Blackwater uśmiechnęła się przypominając sobie, że nie zmieniła ubrań na mniej krzykliwe.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Nazywam się Opal Blackwater i prowadzę śledztwo w sprawie pani sąsiada Marka Klytemenesa. Zależy mi na ujęciu sprawcy i pani pomoc byłaby bardzo przydatna. Możemy porozmawiać? - mimo swoich nietypowych ubrań z twarzy dziennikarka zdawała się mieć dobre intencje. Pierwsze wrażenie zawsze było najważniejsze i Opal nie zamierzała go zaniedbać swoim niewłaściwym zachowaniem.
Po chwili wahania kobieta zamknęła drzwi. Dziennikarka ponownie usłyszała chrobot metalu i po chwili drzwi na nowo się otworzyły, ale tym razem szerzej. Kobieta stała w wejściu.
- Już rozmawiałam z mediami - w jej głosie słychać było zniechęcenie.
Blackwater ściągnęła nieco uprzejmy uśmiech już domyślając się co robiła jej rywalka.
-[i] Rozumiem. Niech zgadnę Ashley Pomona? Proszę mi wierzyć w przeciwieństwie do niej nie chcę wzbudzić masowej paniki. Zależy mi na odnalezieniu prawdy jaka kryje się za tym morderstwem. Możemy porozmawiać w środku, czy woli pani tutaj?
- Proszę do środka - odpowiedziała po chwili wahania.
Odsunęła się wpuszczając Opal do środka i zamykając za nią drzwi. Wnętrze apartamentu różniło się znacznie od mieszkania pisarza. Było tu mnóstwo mebli. Żadna ze ścian nie stała pusta, a wszędzie gdzie tylko można było coś wcisnąć, stały figurki, rzeźby, sztuczne kwiaty, puste wazony oraz bliżej nieokreślone durnostojki. Czujne oko dziennikarki dostrzegło, że kilka egzemplarzy roślinności jest zdecydowanie naturalna, co potwierdził upchnięty gdzieś spryskiwacz.
Izabella zaprosiła do zajęcia miejsca na fotelu i sama usiadła na drugim, ustawionym obok. Pomiędzy kobietami stał stolik, na którym wyświetlały się akurat bliżej nieokreślone dokumenty. Obraz był jednak rozmazany, a zaraz też zniknął zdmuchnięty gestem ręki gospodyni.
- Nie wiem czy mogę ci pomóc Opal. Niewiele wiem.
- Nie zniechęcaj się. Morf może zapamiętać więcej niż nam się wydaje. Wystarczy go tylko nieco odpowiednio nakierować - dziennikarka uśmiechnęła się również starając się przejść na ty z kobietą.
- Na początek jeśli mogłabyś mi opisać swoją relację z Markiem. Lubiliście się? Mieliście jakieś zatargi?
Pokręciła głową.
- Nie mieliśmy żadnych zatargów… byliśmy dobrymi sąsiadami od dwóch lat, kiedy się tu wprowadziłam. Często rozmawialiśmy umilając sobie czas. Ostatnio był tylko zdenerwowany, ale podejrzewam, że wpływ na to miała praca, brak sukcesu oraz cała ta sprawa z jego ex.
-Rozumiem. Miałam okazję zobaczyć to na nagraniu z kamer w mieszkaniu Marka. Nieprzyjemna sprawa. Co ciekawe rywalka, do której odeszła jego ex, odwiedziła go ostatnimi czasy. Można powiedzieć, że skończyło się dokładnie odwrotnie niż wcześniejsza wizyta Celeste. Przynajmniej do czasu. Obie kobity zdawały się czegoś szukać w mieszkaniu Marka. Wiadomo ci coś o tym?
- Nie… nie wiem czego mogłyby szukać. Mark trzymał wszystko w swojej wewnętrznej sieci do czasu wypuszczenia tego na rynek. Jeśli jednak czegoś szukały, mogły odnaleźć po premierze. Przecież były… są wciąż te problemy z dostępem do serwera. Może to one za tym stoją? Celeste potrafiła być zaborcza.
- Rozumiem. Wyglądało to jednak, że poszukiwały fizycznego przedmiotu… Na kamerach udało mi się też dostrzec raz ciebie jak odwiedziłaś Marka. Powiedz mi, bo zainteresowała mnie jedna rzecz. Czym jest plan B?
Podniosła brwi zaskoczona. Zaraz je ściągnęła w grymasie niechęci.
- No tak… masz dostęp do jego kamer - westchnęła. - Plan B polegał na zainwestowaniu większości oszczędności w oprogramowanie, które miało go wesprzeć w pisaniu. Pożyczyłam mu trochę środków na tą inwestycję. Według mnie niepotrzebnie się na to decydował, bo Mark miał prawdziwy talent, a książkę niemal ukończoną. Narzekał że brakuje mu dobrego zakończenia, ale jestem pewna że w końcu by je stworzył.
Opal skupiała się głównie na ekspresji Izabelli, lecz nie doszukała się w niej niczego nadzwyczajnego. Sąsiadka zdawała się mówić prawdę. Za to uwagę dziennikarki zwrócił inny szczegół, który mógł się wydawać niepokojący. Na blacie kuchennym - niemal niewidoczne pod siatkami z zakupami - leżały przedmioty przypominające wyglądem rękojeść pistoletu i noża - zdecydowanie nie kuchennego.
Na ten szczegół Opal wolała nie zwracać zbyt wiele uwagi aby przypadkiem nie zaalarmować swojej rozmówczyni.
-[i] Rozumiem… update muzy się odbył i wyraźnie widziałam, że podbiło to jego samopoczucie. Na tyle aby wpadł w szał tworzenia. Zdążył ci oddać pieniądze po sukcesie książki?
- Nie. Nie była to z resztą kwota, której brak zwrotu by mnie zasmucił… Fakt że aktualizacja się odbyła, również zauważyłam. Rozmawiałam z nim przez chwilę, ale był zbyt zajęty by poświęcić mi więcej niż kilka minut. Szkoda że nawet teraz, gdy już osiągnął swój sukces, świat wciąż wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na jego powieść.
- A przynajmniej na jej interaktywną część - stwierdziła krótko dziennikarka nim kontynuowała dalej z pytaniami.
- Nie jest sekretem, że Mark krytykował hiperkorporacje i nieraz zamieszczał odpowiednie aluzje w swoich powieściach. Nie inaczej było i teraz. Czy wiesz o tym czy miał z tego powodu kłopoty? Zauważyłaś może coś w jego zachowaniu poza brakiem weny?
- Obawiam się że nie. Był nerwowy ale to mogło wynikać z braku weny. Zaczynał tracić wiarę w swoje możliwości. Jeśli zaś chodzi o aluzje… oprócz medialnych oszczerstw ze strony rzeczników hiperkorpów nie spotkało go nic złego. Kto wie… może jednak miarka się przebrała?
- Tego chcę się dowiedzieć. Powiedz mi co robiłaś wczorajszego wieczoru?
- Wieczorem? Byłam poza domem. Wróciłam około dwudziestej drugiej do mieszkania… - zająknęła się - ...o nie… o której umarł morf Marka?
- Z logów i samych nagrań kamery zostały wyłączone o 21:59 i niedługo potem mieszkanie odnotowało zniszczenie kolejnych elementów mieszkania. Sugeruje to walkę i to raczej niezbyt cichą - Opal postanowiła nieco zaryzykować i zobaczyć jak kobieta zareaguje na taką wiadomość. Była szansa, że mogła usłyszeć coś, albo była sprawcą. Z drugiej strony dwie pary drzwi, jak nie więcej, mogły skutecznie wytłumić dźwięki.Na twarzy kobiety zagrały emocje. Była przejęta i jednocześnie zaskoczona.
- Nic nie słyszałam… ale jak jechałam windą na górę jechał ze mną synth. Miał ze sobą siatkę… nie przyglądałam się mu, myśląc że to kurier albo dostawa jedzenia. Mark często jadł na wynos, a w ostatnim okresie zamawiał jedzenie.
- Rozumiem… to by potwierdzało co policja miała okazję zobaczyć na kamerach w budynku. Jak rozumiem skierowałaś się od razu do swojego mieszkania tak?
- Tak… tak - potwierdziła dwukrotnie, a w jej głosie grała smutna nuta. - Nie sądziłam że… och mogłam się zainteresować… Czy ten synth został nagrany na kamerach? Szukacie go?
-[i] Owszem chwilowo to najprawdopodobniejszy podejrzany [i]- Opal nie mgła powstrzymać się od lustrowania zachowań kobiety. Wolała jednak ciągnąć rozmową w kierunku który nie sugerował, że ona w tym momencie też jest podejrzana. Może nawet bardziej sądząc po tym, że Bill uznał, iż synth błądził szukając drogi do mieszkania.
- Jeśli mogę chciałabym się dowiedzieć czym się zajmujesz.
- Odpoczywam - odpowiedziała natychmiast, trochę za szybko. - Obecnie nie zajmuję się żadną pracą.
- A co robiłaś wcześniej?
- Wolę nie odpowiadać na to pytanie… zwłaszcza dziennikarce.
- Jestem w stanie to zrozumieć, ale proszę mi uwierzyć chwilowo nie jesteś wolna od podejrzeń Izabello. Twojego Imienia i nazwiska nie ma w bazach policji, co jednoznacznie sugeruje fałszywe ID. Do tego wygląda na to, że posiadasz broń. Pistolet i nóż, o ile się nie mylę. Widzę też jednak, że lubiłaś Marka pomóż mi więc odwieźć wszystkie podejrzenia od ciebie.
Zawahała się. Opal bez trudu też zobaczyła jak spojrzenie Izabelli na ułamek sekundy ucieka w stronę kuchni, a potem, na kolejny ułamek sekundy na stolik, przy którym siedziały. Zaraz jednak wróciła uwagą do dziennikarki. Westchnęła.
- Byłam sławna. Byłam… - słowo na moment utknęło jej w gardle. - [i]…gwiazdą. Moje prawdziwe imię to Sandra Collub. Wolałabym jednak, aby nie rozeszło się to po meshu. Udało mi się skutecznie ukryć przed paparazzi by wieść w miarę normalne życie. Jeśli mogę w jakiś sposób pomóc w ujęciu zabójcy Marka, oczywiście pomogę… ale nie chcę by moje prawdziwe ID było w to zamieszane.[i]
Coś nie pasowało Opal w tej historii. Nie była jednak pewna co.
Opal na szybko sprawdziła informacje w sieci kim była Sandra Collub. Gwiazda filmów pornograficznych. Przed upadkiem bardzo znana. W wyniku wypadku jaki jej się wydarzył jej morf umarł. Po resleevie zniknęła z radarów. Zdawało się, że się zgadza. To co w takim wypadku nie pasowało?
- Dość długo unikasz świateł reflektorów. Na twoje szczęście nie zajmuję się sensacją, jak niektórzy moi koledzy. Twój sekret jest ze mną bezpieczny. Czym się teraz zajmujesz? - Opal dotknęła stołu niby przypadkiem uruchamiając jego funkcje.
Stół się podświetlił ujawniając to co było wyświetlone wcześniej, zanim Izabella zaprosiła Opal do środka. Dokumenty i zdjęcia dotyczące jakiejś osoby. Wyglądało to jak czyjeś akta, ale dziennikarka nie miała czasu by przyjrzeć się temu dokładniej. Zapamiętała tylko jedno nazwisko - Yuri Svobodowsky. Sąsiadka Marka błyskawicznie wygasiła stolik i posłała niezadowolone spojrzenie swojej rozmówczyni.
- Na panią chyba już czas.
Opal uniosła dłonie w geście przepraszającym.
- Na to wygląda. Gdyby ci się coś przypomniało… to daj znać. Jestem pewna, że wspólnymi siłami dowiemy się więcej niż osobno.
Dziennikarka wstała i nie odrywając wzroku spokojnie udała się do drzwi.
Dała znać Smithowi o swoich odkryciach. Najlepszym krokiem teraz było odnaleźć synthmorfa, który przybył do Marka. Miała nagrania i mogli spróbować popytać. Przed opuszczeniem budynku kobieta przywołała do pamięci mieszkanie denata poszukując jakiś pozostałości po jedzeniu. Wolała nie przeszukiwać mieszkania ponownie z obawy o bliskość sąsiadki. Była uzbrojona i coś kombinowała. Powtórzyło się nazwisko tej samej osoby, której szuka i Petro. Yuri był kolejnym krokiem w tej zagadce.
Przejrzenie zapisanego przez SmartDust modelu mieszkania pozwoliło stwierdzić że w aneksie kuchennym rzeczywiście były jakieś opakowania po jedzeniu. Jedno z nich mogło być nieotwarte, co by potwierdzało podejrzenia Izabelli że synth wiózł Markowi jedzenie.
Opal odchodząc napisała szybkiego maila do Erica dzieląc się z nim odkryciem co do Yuriego i Izabelli. Zaproponowała posłać kogoś, albo samemu poszukać syntha, który był w budynku. Po krótkiej wymianie maili uzgodnili aby spotkać się w New Shanghai.
 
Asderuki jest offline