Aurora ruszyła biegiem, Kamakiri i John nie mieli wyjścia. Mogli pozwolić jej zginąć, albo spróbować zginąć razem z nią. Sami nie wiedzieli co, ale coś popchnęło ich do tego kroku. Kamakiri znikł po kilku metrach. John nie miał tego luksusu, musiał liczyć na ciemności rozświetlane tylko wystrzałami wroga.
- Osłaniać ich! - rozkazał jednen z komandosów i siły specjalne otworzyły zmasowany ogień. Czarny smok też nie próżnował. W powietrzu było tak gęsto od ołowiu, że ledwo dało się oddychać. Kule pruły ziemię wokoło, ale szczęście nie mogło trwać wiecznie. A że ogólnie wiadomo iż kobiety mają pierwszeństwo… Aurora zachwiała się, czarny smok znalazł by drogę do jej serca, lecz przeszkodziła mu w tym jej mroczna natura. Wykpiła się tylko lekka raną na żebrach na prawym boku.
John oberwał bardziej z przypadku, czarny w czarnym ubraniu w nocy? Koszmar dla strzelca. Kula rozdarła skórę na udzie, tuż pod kaburą.
Była mniszka padła na ziemię ślizgając się pod leżącą skosem skrzynką zza której strzelał smok. Obunóż kopnęła w piszczele wyjeżdżając spod skrzyni. Smok rąbnął twarzą w wieko i padł koło niej. Szybko poprawiła łokciem do reszty masakrując mu twarz i błyskawicznie znalazła się na nogach.
John odbił się od porzuconej skrzyni i przelatując nad prowizoryczną barykadą wyciągnął swój FN Five-seveN, smoki niczym zatopieni w miodzie zaczęli obracać broń w kierunku lecącego Johna. Pierwsza łuska wirowała jeszcze w powietrzu gdy dwa kolejne pociski opuściły lufę. Pierwszy przeszedł przez czaszkę niczym przez dojrzałego arbuza, drugi rozerwał aortę kolejnego wroga, trzeci trafił w granat na kamizelce ostatniego. John obrócił się w powietrzu i wylądował na nogach, lecz wybuch rzucił nim o ziemię. Wstając zobaczył wciąż stojącego od pasa w dół smoka. Trup z mlaśnięciem padł na ziemię.
Nie niepokojony Kamakiri dobył kamy i przeskakując skrzynie między dwoma wrogami ciął na boki. Zdążył zrobić dwa kroki nim z rozciętych gardeł siknęła krew.
Przy pomoście szykowały się do odpłynięcia dwie łodzie. Jedna mniejsza, w zasadzie dwu osobowa biorąc pod uwagę załadowane skrzynie. Było tam dwóch najemników. Jeden uruchamiał silnik, drugi odczepiał sumy.
Druga łódź było większa, ale i było na niej siedmiu ludzi. Ta właśnie ruszała.
Ostatnio edytowane przez Mike : 09-09-2016 o 00:18.