|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-08-2016, 09:32 | #31 |
Reputacja: 1 | - Majorze Briggs, tu Gamma 1. Silne oddziały zostały skierowane do eksterminacji wioski. Powtarzam, Czarny smok wysłał oddział do eksterminacji cywili. Kierujemy się na wybrzeże odciąć możliwość ewakuacji. Odbiór - John najwyraźniej miał opory przed mordowaniem cywili, jednak z drugiej strony miał zadanie do wykonania. Niech góra się martwi o to, jak te nagrania usłyszy senat. Spojrzał jeszcze na rozwaloną snajperkę spluwając pod nogi. - Rzesz kurwa, nie miał gdzie trafić? Dobra, spadamy. - powiedział do reszty biorąc wyjmując lunetę z karabinu i przyglądając się plaży. |
24-08-2016, 10:23 | #32 |
Reputacja: 1 | - Major Briggs jest zajęty - odpowiedział ktoś inny - tu kapitan Blade. Hzzzt… przyj hzzzzt… przyjęłam. Co za gów tzzzt… - chwile potem łączność zanikła całkiem. Nawet próba manipulacji radiem nic nie dała. To musiał być większy problem niż pojedyncza usterka. Nie wykluczone, że czarny smok dysponował sprzętem pozwalającym zakłócać łączność. Bitwa na plaży toczyła się w ciemności, tylko błyski wystrzałów zdradzały pozycje strzelców. Smoki ostrzeliwały się zza skrzynek ustawionych wokoło prowizorycznych pomostów. W strzelaninie ledwo przebijały się silniki ruszających motorówek. Dotarcie w okolice walk zajęło tylko kilka minut. Atakujący komandosi zdawali się zdobywał przewagę… dopóki jeden ze smoków nie wpadł na pomysł rozpakowania skrzynek. Przeciwczołgowa rakieta pomknęła w kierunku największego skupiska atakujących. Kilku zdążyło odskoczyć ale z dziesięciu komandosów nie miało szczęścia. Gamma 1 przykucnęli za jakąś szopą. Kolejny Smok wychylił się z rakietnicą, ale padł skoszony zmasowanym ogniem. Czas grał na niekorzyść komandosów, im dłużej to trwało, tym więcej motorówek odpływało. I więcej rakietnic mogło znaleźć się w użyciu. Trzeba było przedrzeć się przez strefę śmierci, pięćdziesięciometrowy pas otwartej przestrzeni. Nawet trawa była wdeptana w ziemię podczas rozładunku skrzyń. |
01-09-2016, 18:45 | #33 |
Reputacja: 1 | Kamakiri wyciągnął swoje kamy i spojrzał na swych towarzyszy. - Dwie opcje, idziemy na około, unikając ostrzału, lub trzymamy się nisko i gonimy do motorówek. Jeżeli uda nam się jedną przejąć możemy pogonić za resztą.
__________________ Mother always said: Don't lose! |
01-09-2016, 19:26 | #34 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Aurora przewróciła oczami. Czarna jak smoła aura wokół jej postaci zintensyfikowała się. Nic nie powiedziała, po prostu pomknęła pochylona w kierunku motorówek. Widać wybrała plan B.
__________________ Konto zawieszone. |
09-09-2016, 00:16 | #35 |
Reputacja: 1 | Aurora ruszyła biegiem, Kamakiri i John nie mieli wyjścia. Mogli pozwolić jej zginąć, albo spróbować zginąć razem z nią. Sami nie wiedzieli co, ale coś popchnęło ich do tego kroku. Kamakiri znikł po kilku metrach. John nie miał tego luksusu, musiał liczyć na ciemności rozświetlane tylko wystrzałami wroga. - Osłaniać ich! - rozkazał jednen z komandosów i siły specjalne otworzyły zmasowany ogień. Czarny smok też nie próżnował. W powietrzu było tak gęsto od ołowiu, że ledwo dało się oddychać. Kule pruły ziemię wokoło, ale szczęście nie mogło trwać wiecznie. A że ogólnie wiadomo iż kobiety mają pierwszeństwo… Aurora zachwiała się, czarny smok znalazł by drogę do jej serca, lecz przeszkodziła mu w tym jej mroczna natura. Wykpiła się tylko lekka raną na żebrach na prawym boku. John oberwał bardziej z przypadku, czarny w czarnym ubraniu w nocy? Koszmar dla strzelca. Kula rozdarła skórę na udzie, tuż pod kaburą. Była mniszka padła na ziemię ślizgając się pod leżącą skosem skrzynką zza której strzelał smok. Obunóż kopnęła w piszczele wyjeżdżając spod skrzyni. Smok rąbnął twarzą w wieko i padł koło niej. Szybko poprawiła łokciem do reszty masakrując mu twarz i błyskawicznie znalazła się na nogach. John odbił się od porzuconej skrzyni i przelatując nad prowizoryczną barykadą wyciągnął swój FN Five-seveN, smoki niczym zatopieni w miodzie zaczęli obracać broń w kierunku lecącego Johna. Pierwsza łuska wirowała jeszcze w powietrzu gdy dwa kolejne pociski opuściły lufę. Pierwszy przeszedł przez czaszkę niczym przez dojrzałego arbuza, drugi rozerwał aortę kolejnego wroga, trzeci trafił w granat na kamizelce ostatniego. John obrócił się w powietrzu i wylądował na nogach, lecz wybuch rzucił nim o ziemię. Wstając zobaczył wciąż stojącego od pasa w dół smoka. Trup z mlaśnięciem padł na ziemię. Nie niepokojony Kamakiri dobył kamy i przeskakując skrzynie między dwoma wrogami ciął na boki. Zdążył zrobić dwa kroki nim z rozciętych gardeł siknęła krew. Przy pomoście szykowały się do odpłynięcia dwie łodzie. Jedna mniejsza, w zasadzie dwu osobowa biorąc pod uwagę załadowane skrzynie. Było tam dwóch najemników. Jeden uruchamiał silnik, drugi odczepiał sumy. Druga łódź było większa, ale i było na niej siedmiu ludzi. Ta właśnie ruszała. Ostatnio edytowane przez Mike : 09-09-2016 o 00:18. |
10-09-2016, 09:21 | #36 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Zranili ją, lecz ból nie zrobił na niej wrażenia. Zbyt często go czuła w swoim długim życiu. Powierzchowna rana jednak obudziła temperament Aury, która odczuwała w tej chwili złość na samą siebie, że pozwoliła się zranić. Wciąż jeszcze nie była nieśmiertelna. Jeszcze. Rozejrzała się błyskawicznie. Wystarczyła chwila, by podjąć decyzję - mniejsza łódka. Skinęła na towarzyszy, mając nadzieję, że dołączą do niej. W końcu od zawsze wolała pracować z kimś niż osobno. Taki urok bycia bliźniakiem. Kiedy smoki ponownie otworzyły ogień w stronę Aurory, jej już w tym miejscu nie było. Zwinnie niczym pantera pomknęła w kierunku łódki, biegnąc i skacząc na przemian. W trakcie jednego z wyskoków, kobieta uczyniła skomplikowany, błyskawiczny gest palcami i... nagle były dwie Aurory. Wojowniczki rozdzieliły się, mknąć teraz jak najszybciej do mniejszej łódki z dwóch kierunków.
__________________ Konto zawieszone. |
22-09-2016, 12:21 | #37 |
Reputacja: 1 | John poczuł postrzał niczym ukąszenie końskiej muchy. Lekkie uszczypnięcie w nogę, które zacznie boleć gdy zejdzie adrenalina. Agent Doe wiedział, że to tylko draśnięcie i ból nie będzie zbyt odczuwalny. Wiedział też, że musi się spieszyć. Nie było czasu na podziwianie skali zniszczenia w szeregach przeciwnika. W ogóle nie było czego podziwiać. Jakim trzeba być chorym psycholem, żeby w ogóle myśleć w tych kategoriach nad martwymi, często rozwleczonymi w promieniu wielu metrów ludzkimi ciałami? Rozerwanymi na strzępy przez wybuch granatu, z rozwaloną czaszką, z której resztki mózgu mieszają się z piaskiem, krwią i pianą morską. Doe nie był tego typu skurwielem. Odwrócił się zapominając momentalnie o po powykręcanych ciałach i rozpoczął ostrzał mniejszej łodzi. Nie było sensu zabijać tego co wyręczał ich odpalając silnik, cumy odcinało się zdecydowanie szybciej. John kucnął mierząc w głowę i nacisnął spust.... |
26-09-2016, 09:29 | #38 |
Reputacja: 1 | Kamakiri powoli ruszył w stronę mniejszej łodzi. Aurora i Doe zajmą się smokami. Zastanawiało go, czy któreś z nich potrafi pilotować łódź. No cóż, jak trudne może to być. Przymocował kamy do pasa, pewny, że jego towarzysze usuną niepożądane elementy i przygotował się do zrzucenia skrzyń z łodzi. Może będzie więcej broni palnej dla Jhona, agent najwyraźniej nie przepadał za widzeniem gasnących oczu swych ofiar.
__________________ Mother always said: Don't lose! |
26-09-2016, 11:17 | #39 |
Reputacja: 1 | Strzał Johna chybił, kula nawet nie śmignęła w pobliżu głowy smoka. Może to wina nagłego rozdwojenia Aurory, może zwykły pech, a może starość, która nadciągała z każdą sekundą. Choć obecny tryb życia sprawiał iż John niespecjalnie się jej obawiał. Aurora doskoczyła do smoka, ten próbował ją zastrzelić, lecz niestety raz, że spudłował, a dwa strzelał do niewłaściwej Aurory. Mniszka trafiła go z wyskoku posyłając wprost na tył łodzi. Tam odbił się od skrzyń i zsunął do wody, akurat w chwili gdy jego kompan uruchomił silnik. Czerwona woda zakotłowała się za motorówką. Ta ruszyła lecz cumy trzymały mocno. Dopiero teraz prowadzący ja smok obejrzał się zdziwiony dlaczego jego towarzysz nie odcumował. Zaczął powoli podnosić broń, mniszka nie zdążyła doskoczyć gdy huknął strzał, a na czole smoka wykwitła czerwona dziura, z tyłu zaś wyrwało pół czaszki. Dziewczyna wylądowała na chybotliwej motorówce i jedyne co jej pozostało to popchnięcie wciąż stojącego najemnika. Ciało chlupnęło za burtę. Dziewczyna zachwiała się gdy motorówka szarpnęła się na uwięzi, popatrzyła po przyrządach i sterach. Nawet nie wiedziała, że w tym samym momencie zastanawia się nad tym samym co Kamakiri. "Czy któreś z nich potrafi pilotować łódź?" Większa motorówka odpłynęła właśnie, siedzący w niej najemnicy ostrzelali pomost, ale bez większych rezultatów. |
26-09-2016, 11:29 | #40 |
Reputacja: 1 | John zawinął się i ruszył pędem w kierunku łodzi. W pędzie wyłuskał nóż. Nie było czasu. Złapał pistolet w zęby i jednym susem wskoczył na łódź, przecinając jednocześnie cumę. Nie zwalniając ani na moment ruszył w stronę koła sterowego odcinając kolejne cumy by w końcu dopaść do niego i skierować łódkę na tor równoległy z uciekającą motorówką. Wbił nóż w mostek i oburącz pchnął koło sterowe kreśląc na wodzie całkiem kształtny łuk. Gdy opanował łódź, zwiększył moc przyśpieszając. Schował pistolet do kabury jedną ręką kontrując fale. - Przygotować się - Przydałaby mu się dodatkowa para rąk, żeby wyciągnąć i odbezpieczyć karabin, ale nie miał jak. Pozostała dwójka wyglądała jakby urwała się nie z tej bajki, więc Doe nie miał odwagi powierzać im jakiegokolwiek ekwipunku wyprodukowanego po 1799 roku. |