Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2016, 21:20   #152
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Max zajął się odcinaniem głów martwych wrogów. Podczas tej czynności żaden z nich nie postanowił wstawać. W przypadku mniejszych pomiotów sprawa była prosta, wątłe ciała miały cienkie karki które bez problemu można było przeciąć włócznią. Dopiero z minotaurami było trochę więcej roboty a po skończonej pracy ostrza wyglądały jak narzędzia zbrodni.

Konrad, Olaf oraz Horst zajęli się ładowaniem ciał na sanie. Z Felixem i Marwaldem nie było żadnego problemu, lecz wniesienie Waightstilla wymagało większego pomyślunku. Oczywiście mogli wrzucić towarzysza jak worek ziemniaków, lecz zainteresowany - jeśli miałby jeśli kiedyś otworzyć oczy - nie byłby tym faktem zainteresowany.

Pozostała jeszcze sprawa nowej broni Bartnika. Konrad nauczony wcześniejszym doświadczeniem Felixa jedynie musnął oreż, jednakże nawet tak krótki kontakt wywołał dziwny efekt. Łowca poczuł coś jakby uderzenie w głowe, lecz nie widział nikogo ani niczego co mogłoby go uderzyć. Ponadto przez tą małą chwilę gdy palce Konrada stykały się z bronią łowca poczuł gorąco, zupełnie jakby oreż był świeżo wyjęty z kowalskiego pieca. To doświadczenie utwierdziło go w przekonaniu że należy znaleźć inny sposób na przeniesienie broni. A może trzeba było ją porzucić tu gdzie jest? O tym łowca nie pomyślał, zamiast tego obdarł ze szmat jednego trupa i zawinąwszy weń broń wrzucił ją na sanie.

Grupa była już spakowana, a wszystkie martwe ciała pozbawione głów, nie pozostało nic innego jak wyruszyć spowrotem do kryjówki.
***
Droga powrotna była o wiele cięższa. Podróżowali nocą co samo w sobie było niebezpieczne, w dodatku Konrad który dzięki swojemu znakomitemu wzrokowi mógł ostrzegać przed niebezpieczeństwami, po zmroku był prawie że ślepy. Nie bez znaczenia był fakt że sanie były przeładowane, także idąc tym tempem grupa powinna dojść do kryjówki dopiero nad ranem.

Jednakże w pewnym momencie z sań coś spadło, a gdy tylko Max - który prowadził grupę - obrócił sie aby sprawdzić co się stało, zauważył ciało Waightstilla które leżało obok na śniegu. Bartnik nie poprzestał na leżeniu, powoli wstał i zaczął rozglądać się zdezorientowanym wzrokiem. Zapewne zacząłby uciekać gdyby nie obecność samych znajomych twarzy i względnie spokojna sytuacja. Towarzysz po chwili wrócił do siebie, a całość wyglądała tak jakby śpiąca osoba po prostu spadła z łóżka, brutalnie się przy tym budząc. W przeciągu kilka następnych chwil przytomność odzyskali również Felix i Marwald - co bardzo ucieszyło Olafa który czuł się odpowiedzialny za ich krzywdy. Cała trójka, początkowa wieziona na wozie nie czuła sie zbyt dobrze, ich ciało pomimo grubych ubrań przeszywało okropne zimno. Marwald i Felix - znający sztuki medyczne - od razu rozpoznali objawy wyziębienia organizmu. Uczucie zimnych kończyn, dreszcze, lekkie zawroty głowy i dezorientacja. Z pewnością nie była to sytuacja zagrożenia życia, lecz należało czym prędzej się rozgrzać aby nie popaść w gorszy stan. Miejsce na obóz zostało wybrane na szybko, także nie było zbyt dobre, lecz lepsze to niż towarzysze po raz kolejny tracący przytomność, lecz tym razem możliwe że na zawsze. Jedynie Waightstill, oraz ku zdziwieniu wszystkich również Victoria nie odczuli aż tak bardzo skutków mrozu. Bartnik czuł że jest mu zimno ale wystarczyło trochę energiczniej się poruszać aby na nowo rozgrzać organizm. Victoria dalej nie była w pełni świadoma aby opowiedzieć jak się czuje, lecz brak dreszczy wskazywał na to iż jest silniejsza niż myśleli.

***
Początkowo przeładowany wóz, oraz nieplanowany postój spowodowały iż wymęczona walką oraz brakiem snu grupa dotarła do kryjówki dopiero nad ranem. Felix i Marwald czuli się już lepiej, lecz zarówno oni jak i reszta grupy potrzebowała długiego odpoczynku aby dojść do siebie. Stan Victorii się nie poprawił, lecz również nie pogorszył.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline