|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-09-2016, 22:24 | #151 |
Administrator Reputacja: 1 | - Powstali z martwych - powiedział Max, który stale z pewnym niedowierzaniem wpatrywał się w trupa, którego przed chwilą musiał zabić po raz drugi. - Gdybym nie widział, to bym nie uwierzył. Po chwili milczenia mówił dalej: - Trzeba chyba poucinać głowy wszystkim truposzom. Tym wielkim przede wszystkim. A wy w tym czasie przenieście tę trójkę na sanie. Obcinanie głów to była robota godna kata, ale jeśli w ten sposób mogli powstrzymać przeciwników przed ożyciem, to chyba warto było to zrobić. |
09-09-2016, 21:20 | #152 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Max zajął się odcinaniem głów martwych wrogów. Podczas tej czynności żaden z nich nie postanowił wstawać. W przypadku mniejszych pomiotów sprawa była prosta, wątłe ciała miały cienkie karki które bez problemu można było przeciąć włócznią. Dopiero z minotaurami było trochę więcej roboty a po skończonej pracy ostrza wyglądały jak narzędzia zbrodni. Konrad, Olaf oraz Horst zajęli się ładowaniem ciał na sanie. Z Felixem i Marwaldem nie było żadnego problemu, lecz wniesienie Waightstilla wymagało większego pomyślunku. Oczywiście mogli wrzucić towarzysza jak worek ziemniaków, lecz zainteresowany - jeśli miałby jeśli kiedyś otworzyć oczy - nie byłby tym faktem zainteresowany. Pozostała jeszcze sprawa nowej broni Bartnika. Konrad nauczony wcześniejszym doświadczeniem Felixa jedynie musnął oreż, jednakże nawet tak krótki kontakt wywołał dziwny efekt. Łowca poczuł coś jakby uderzenie w głowe, lecz nie widział nikogo ani niczego co mogłoby go uderzyć. Ponadto przez tą małą chwilę gdy palce Konrada stykały się z bronią łowca poczuł gorąco, zupełnie jakby oreż był świeżo wyjęty z kowalskiego pieca. To doświadczenie utwierdziło go w przekonaniu że należy znaleźć inny sposób na przeniesienie broni. A może trzeba było ją porzucić tu gdzie jest? O tym łowca nie pomyślał, zamiast tego obdarł ze szmat jednego trupa i zawinąwszy weń broń wrzucił ją na sanie. Grupa była już spakowana, a wszystkie martwe ciała pozbawione głów, nie pozostało nic innego jak wyruszyć spowrotem do kryjówki. *** Jednakże w pewnym momencie z sań coś spadło, a gdy tylko Max - który prowadził grupę - obrócił sie aby sprawdzić co się stało, zauważył ciało Waightstilla które leżało obok na śniegu. Bartnik nie poprzestał na leżeniu, powoli wstał i zaczął rozglądać się zdezorientowanym wzrokiem. Zapewne zacząłby uciekać gdyby nie obecność samych znajomych twarzy i względnie spokojna sytuacja. Towarzysz po chwili wrócił do siebie, a całość wyglądała tak jakby śpiąca osoba po prostu spadła z łóżka, brutalnie się przy tym budząc. W przeciągu kilka następnych chwil przytomność odzyskali również Felix i Marwald - co bardzo ucieszyło Olafa który czuł się odpowiedzialny za ich krzywdy. Cała trójka, początkowa wieziona na wozie nie czuła sie zbyt dobrze, ich ciało pomimo grubych ubrań przeszywało okropne zimno. Marwald i Felix - znający sztuki medyczne - od razu rozpoznali objawy wyziębienia organizmu. Uczucie zimnych kończyn, dreszcze, lekkie zawroty głowy i dezorientacja. Z pewnością nie była to sytuacja zagrożenia życia, lecz należało czym prędzej się rozgrzać aby nie popaść w gorszy stan. Miejsce na obóz zostało wybrane na szybko, także nie było zbyt dobre, lecz lepsze to niż towarzysze po raz kolejny tracący przytomność, lecz tym razem możliwe że na zawsze. Jedynie Waightstill, oraz ku zdziwieniu wszystkich również Victoria nie odczuli aż tak bardzo skutków mrozu. Bartnik czuł że jest mu zimno ale wystarczyło trochę energiczniej się poruszać aby na nowo rozgrzać organizm. Victoria dalej nie była w pełni świadoma aby opowiedzieć jak się czuje, lecz brak dreszczy wskazywał na to iż jest silniejsza niż myśleli. ***
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
13-09-2016, 15:38 | #153 |
Reputacja: 1 | Marwald początkowo nie miał pojęcia co się właściwie wie stało. Stało się już po raz drugi, że stracił przytomność. Ty razem nie miał jakichś specjalnych wizji. Z jednej strony czuł jak gdyby zaledwie przed chwilą upadł, ale wstał na własnym wózku. Było to dziwaczne. Jednak znając się lekko na swoim organizmie, wiedział, że leżał tak przez jakiś czas, jego organizm był lekko wyziębiony. Przy takich objawach należało go rozgrzać, nie tylko od zewnątrz ale także od wewnątrz. Zauważył, że kierują się do kryjówki. Był to z pewnością jeden z lepszych pomysłów w sytuacji w jakiej stali. - Może ktoś mi powiedzieć co się właściwie stało ? - zapytał z zaciekawieniem |
13-09-2016, 15:43 | #154 |
Administrator Reputacja: 1 | Co się stało? To było pytanie, na które nawet Max, bezpośredni jakby nie było uczestnik zdarzenia, nie potrafił odpowiedzieć. - Mówiąc w wielkim skrócie - powiedział - Olaf się ocknął, natomiast wy zasnęliście tak twardo, ze nie mogliśmy was obudzić. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak wrócić do naszej kryjówki. - A poza tym dwa stwory albo były niedokładnie zabite - dodał - albo też w cudowny sposób odzyskały życie. Mam nadzieję, że po prostu ktoś nie do końca sprawdził, czy nie żyją. Ale naprawiłem ten błąd - zapewnił. |
13-09-2016, 22:10 | #155 |
Reputacja: 1 | Felix dołączył do rozmowy i zapytał: - A długo byliśmy nie przytomni? I jak dużo czasu zostało do następnej śnieżycy? ---------------------- Gdy przybyli do kryjówki i w niej rozłożyli Felix zwrócił się do Marwalda: - Jak widać Pani Victoria radzi sobie lepiej niż mogliśmy sobie wyobrażać, ale tak czy siak trzeba jej pomóc... Chyba będzie najlepiej jak ja pójdę poszukać jakiś ziół pod tym śniegiem, a ty zajrzysz do ksiąg i poszukasz jakiś wskazówek co tej sytuacji. A następnie powiedział do reszty: - Coś mi się wydaje, że ten gorący topór już tu był, albo nawet i jego właściciel... Możecie poszukać tu ich śladów jak ja będę szukał ziół?
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
13-09-2016, 23:42 | #156 |
Reputacja: 1 | He, he, he! - Waightstill usłyszał w głowie kaszlący śmiech - Starucha nie żyje, starucha nie żyje! - tańczył mu z uciechy głos w głowie - Plan się udał, plan się udał! - Tylko nie afiszuj się z tą radością, bo się zorientują... - odezwał się Topór i już nie dokończył, bowiem Waightstilla jakby kto znienacka trzasnął obuchem i zapadła ciemność... Takoż i gwałtownie Waightstill obudził się - grzmotnął ciałem w ziemię spadając z sań. Pewnie dziewięciu na dziesięciu było by wściekłych z takiej formy pobudki, ale Waightstilla jakoś to nie obeszło. Rozejrzał się tylko zdezorientowany sytuacją, zaraz też zaczął wodzić wzrokiem po saniach - wyraźnie uspokoił się, gdy odnalazł wśród bagaży swoje cacko. - Zuch kamraty! - wymruczał wyraźnie zadowolony. - Pewnie żeśmy padli z wyczerpania po tej wielkiej bitwie... - odrzekł na pytanie Marwalda. Czuł, jakby obudził się z transu. A na sugestię Felixa rzucił od niechcenia - Czemu nie, i tak nie ma nic innego do roboty - ale z miejsca się nie ruszył. - A jakie to zioła rosną pod śniegiem? - zainteresował się pomysłem Felixa. Ostatnio edytowane przez snake.p : 13-09-2016 o 23:45. |
14-09-2016, 10:38 | #157 |
Reputacja: 1 | - Cholera - pomyślał Konrad Nie spodziewał się, że wzrok po zmroku będzie aż tak nieprzydatny podczas podróży, żeby nie widzieć uciekającego potwora... Musiał przemyśleć jego przydatność na wystawianych nocą wartach bo właśnie doszedł do wniosku, że nie będzie z niego zbyt wielkiego pożytku. Na szczęście Max czuwał i poradził sobie sam, tylko dlaczego jego towarzysze leżeli nieprzytomni. W momencie kiedy Max dobijał dla pewności resztę potworów Konrad próbował obudzić nieprzytomnych towarzyszy ale niestety nic to nie dało, więc zapakowali ich na wóz i postanowili udać się do kryjówki bo tam nie będą chociaż na otwartym terenie gdzie może ich wykończyć zimno. Już w drodze powrotnej zastanawiał się, dlaczego w ogóle zabrali ze sobą tą dziwną broń którą znaleźli na pobojowisku ale nikt nie zasugerował aby ją zostawić a jeszcze ostatnio nerwowy Waightstill zrobiłby awanturę. Po dotarciu do schronienia ułożyli Victorie wygodnie na posłaniu i przykryli kocem lecz co dalej? Nie wyglądała na ranną więc ciężko powiedzieć co jej było, nie gorączkowała, wyglądała jakby po prostu spała ale dobudzić się jej nie da. Tylko ile może leżeć nieprzytomna? Mogą ją zabrać ze sobą na wozie i jechać dalej bo przecież jak przykryją ją kocami to nie zamarznie ale przecież musi jeść, pić więc jeśli się nie obudzi na dniach i czegoś nie wymyślą to po prostu zejdzie im z odwodnienia albo z głodu. - Panowie któryś z was nie nauczył się od niej jakiś sztuczek w leczeniu co by mogło pomóc? Ja niestety się na tym nie znam ale jak się nie obudzi przez kilka dni to się odwodni albo z głodu ją powykręca i będzie po niej... Nie mogli też przecież trwać w kryjówce bez końca bo i nie mieli na to czasu jak i jedzenia, cykl śnieżyc nie będzie czekał a mają swoją misje do wykonania ale tu postanowił jeszcze ich nie popędzać, ten dzień może dwa mogą sobie poczekać ale nie więcej... |
14-09-2016, 14:34 | #158 |
Reputacja: 1 | Felix zapytany przez Waigstalla odpowiedział następująco: - Będę szukała ziół, które nie tyle co rosną co są cały czas w lesie... Mam na myśli takie rzeczy jak korzonki, cebulki, kora, gałązki.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
14-09-2016, 22:57 | #159 |
Reputacja: 1 | - Ha! Ciekawe, jak te korzonki wygrzebiesz z tej zmarźniętej na kamień ziemi! A, rób, co chcesz! - Waightstill machnął ręką i wreszcie zaczął rozglądać się za śladami. |
16-09-2016, 11:02 | #160 |
Reputacja: 1 | Marwald ciągle się rozwijał i wiele umiał. Nie wszyscy o tym wiedzieli, bo i nie mieli skąd. Babuszka z pewnością podejrzewała. Nadszedł kolejny moment działania. Śmieciarz nie mógł pozwolić aby jego nauczycielka umarła, albo tak długo była nie przytomna. Była stara, a nie jest to najlepszy moment na takie przemęczanie organizmu. Marwald lekko zawinął rękawy, na jego rękach dało się zauważyć lekko pomazane wyrazy, były to jego skrótowce, którymi posługiwał się aby zapamiętać różne zaklęcia, które poznał z różnych źródeł. Niektóre z księgi, niektóre zaś od babulki, a niektóre z siebie, z obcowania z wiatrem magi. Nie był najlepszy w pisaniu, ale uczył się, przychodziło to co prawda opornie tak samo jak i z czytaniem. Jednak ciągle czynił postępy, ino przeczytał już całą księgę. - Zaczekaj - położył rękę na ramieniu Felixa i zwrócił się do niego - Jest zimno, a wszystko jest po zamarzane, ciężko będzie znaleźć dobre zioła, które będą w stanie jej pomóc. Nawet nie wiedział byś czego dokładnie szukać. Po czym wziąwszy kilka głębokich wdechów, zaczął się skupiać. Zawinąwszy rękawy wyciągnął dłonie lekko przed siebie i zaczął się na nich skupiać. Czuł jak gdyby lekki łaskotanie, mrowienie. Uznawszy to za dobry moment, dotknął staruszkę w okolicy serca. Skupił się na energii, na tym co przepływało wszędzie dookoła, a tym co mogło płynąć od babuszki i leczył. Drugą rękę położył na babuleńki czole. Uzdrawiał tak jak tylko potrafił. Wydawało mu się, że coś czuł, być może było to tylko wmówione, a może jednak to to, może zaklęcie się powiodło. |