Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2016, 21:25   #13
Rodriguez
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
- Nie inaczej. Wybacz, że nie przyjąłem cię w innych okolicznościach. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się tak rychłego powrotu moich posłańców. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, byśmy opuścili to...
- AaaAAAAAch!!! Proszę, prosz.. AAAAAAA...!!! - Świdrujący krzyk w tle stopniowo przeszedł w płaczliwy bełkot.
- ...miejsce – dokończył van der Grief, kiedy hałasy za jego plecami względnie ucichły.

Scena sprzed kilku chwil powtórzyła się: więzień upadł na podłogę zwijając się z bólu, tylko po to by zostać przywróconym do pionu przez barczystego sługę. Kat prezentował mu w tym czasie dziwne, metalowe narzędzie przypominające kształtem gruszkę. Po wciśnięciu odpowiedniego przełącznika instrument otworzył się gwałtownie niczym szczęki wygłodniałego archespora. Oczy cyrulika momentalnie powiększyły się do rozmiarów florenów, o których wspomniał wcześniej Artur.
- Uwierz mi, nie chcesz tego oglądać – szepnął, prowadząc Cię w kierunku wyjścia.


* * *


Muzyka

Wraz z Arturem i Eadwynn postanowiliście zaczerpnąć świeżego powietrza, dając odpocząć płucom od zaduchu podziemi. Poza wami na zewnątrz nie było żywego ducha – wszyscy pochowali się przed zimnem bądź zajęli własnymi obowiązkami. Van der Grief spacerował z Tobą po obejściu, z Eadwynn kroczącą kilka kroków za nim niczym cień.
- Zabiję ją... - rzucił niespodziewanie.
- Eadwynn. Zauważyłem, że się jej przyglądasz. Przepowiedziano mi, że pewnego dnia zginie z mojej ręki - dopowiedział bez cienia emocji, widząc Twoje pytające spojrzenie - nie wiem jakim cudem... dlaczego miałbym to zrobić? Jest chyba ostatnią bliską mi osobą, wciąż kroczącą wśród żywych - mężczyzna sprawiał wrażenie pogrążonego we wspomnieniach. Zdawało się, że spacer w obecności wiedźminki z piętnem mordercy nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Nie miał przy sobie nawet żadnej widocznej broni, nie licząc lichego, ozdobnego sztyletu za pasem. Byłaś pewna, że gdyby przyszło co do czego, zdążyłabyś pchnąć go kordem i czmychnąć gdzie pieprz rośnie, nim Eadwynn zdołałaby do Was dobiec.
- Między innymi dlatego nie bałem się jej po ciebie posłać, Tillo - kontynuował Artur - nie jestem człowiekiem zabobonnym, jednak nie mam najmniejszych podstaw by nie uwierzyć w słowa osoby, która przepowiedziała mi jej śmierć. Poza tym Eadwynn to znakomita wojowniczka. Uczyła się fechtunku od najlepszych. Nawet biorąc pod uwagę twoją reputację i to, co miało miejsce dziś rano pod Drakenborgiem, miałabyś twardy orzech do zgryzienia stając z nią w szranki. A propos Drakenborgu... - mężczyzna zerknął w Twoją stronę. O ile jasne oczy Eadwynn można było porównać do bezchmurnego nieba, o tyle granatowe, nieprzeniknione spojrzenie van der Griefa przywodziło na myśl morze w trakcie sztormu - za co trafiłaś na stryczek, jeśli to nie tajemnica?
 
Rodriguez jest offline