Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2016, 22:56   #13
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację

Gdy Diego ujrzał grube nici rozwieszonej lepkiej sieci, to aż serce podeszło mu do gardła, a nogi delikatnie się ugięły. Domyślał się, że jej rozmiar był wprost proporcjonalny do wielkości pająka, który ją zostawił, ale wyobrażenie sobie jednej z takich potworności przerastało jego zdolności logicznego myślenia. Jak wielkie to coś mogło być? Duże? Olbrzymie? Ogromne? A może to tak naprawdę pułapka zastawiona przez jakiegoś plugawego czarnoksiężnika?
Chyba wolał już pająka.
Charlotte szarpała pajęczyną, wierzgała się na wszystkie strony, ale wciąż nie mogła się uwolnić. Drgania roznosiły się po całej sieci bardzo daleko, alarmując właściciela o zdobyczy. Pirat już zaczął iść w jej stronę modląc się w duchu, by gospodarza nie było, kiedy poczuł się nieswojo. Bardzo nieswojo. Dziwny chłód, jakby powiew, musnął jego nagi tors, a na ramię spłynęła jakaś dziwna lepka wydzielina, wciąż zresztą ciepła. To mogło oznaczać tylko jedno.

Było bardzo źle.
Bardzo, bardzo, ale to bardzo źle…

Mężczyzna uniósł powoli swoją głowę czując, jak serce chce wyskoczyć z jego klatki piersiowej, a nogi przemieniały się w zwykłą watę. Ogromny pająk, większy niż jakiekolwiek żywe stworzenie przez niego kiedykolwiek widziane, właśnie szedł w ich stronę, by skonsumować swoją ofiarę. Dłonie Diega zaczęły trząść się w przerażeniu, jego oczy latały nie mogąc skupić się na celu, a dolne kończyny odmawiały jakiegokolwiek posłuszeństwa. Chciał uciekać, ale nie był w stanie. Chciał krzyczeć, lecz nie mógł z siebie wydać jakiegokolwiek dźwięku. Stał jak sparaliżowany obserwując jak monstrum się zbliża.

Długo dla niego, choć minęła zaledwie krótka chwila, zastanawiał się nad swoją lojalnością wobec Charlotte oraz Dietera. Oboje zdawali się sprawiać wrażenie, jakby chcieli stawić czoła temu zagrożeniu z konieczności, nie z własnej woli. Na ich twarzach również malowało się przerażenie, które trawiło i jego. Szybka decyzja pirata umożliwiona dzięki równie marnej jakościowo jak jego gorzała sprzed kilku godzin analizie zysków i strat nakazała mu ucieczkę. Pozostała dwójka zostanie pożarta przez pająka, a on sam zdoła przeżyć. W końcu zależało mu tylko na własnym życiu, a nie na ich. Czy ktokolwiek kiedykolwiek myślał, że będzie się przejmował innymi?
Chyba tylko raz uronił łzę po śmierci swej kochanki na statku tamtego kapitana-debila.

Paraliż ustąpił. Odwrócił się plecami do całej sceny i w przerażeniu zaczął biec przed siebie bez jakiegokolwiek planu na dalszą wędrówkę. Po prostu pragnął znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, by nie zginąć tak marnie. Przecież nie był pisany mu taki los! Na pewno pisane mu było zwycięstwo - tak jak zawsze.
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się mylił.

 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline