09-09-2016, 23:32
|
#130 |
|
Wchodząc do świątyni Rolf zrobił znak młota na piersi i rozejrzał się za jakimś duchownym, który po przedstawieniu dokumentów poprowadził ich do komnaty, w której jeszcze parę godzin temu odwiedzali w lepszych nastrojach.
Teraz wchodzili jako przedstawiciele władz z brzemieniem na karku a wcześniej jako bohaterowie. Jaki ten los przewrotny.
Kiedy weszli do pomieszczenia gdzie dokonano morderstwa łowca zaczął szukać śladów dostania się mordercy.
Przy oknie zobaczył ślady pazurów i aż ciarki po plecach przeszły. - Znowu te przeklęte bestie?- Wymamrotał pod nosem. Wyjrzał przez okno i postanowił zobaczyć jeszcze tą uliczkę z błotem. Może tamtędy uciekł?
Wtem rozległ się głos Pietera. *Strzałka? Jaka strzałka?* W głowie musiał poukładać sobie o co chodziło olbrzymowi. Nie zdążył kiedy to łysol wrzasnął i złapał się za rękę. - Trucizna!- Wrzasnął Rolf. Nim olbrzym zwalił się z nóg łowca miał już odtrutkę w ręku i był przy towarzyszu. - Wypij to. Powinno pomóc- Wlał do gardła Rzeźnika zawartość buteleczki, którą nosił na wszelki wypadek. Miał nadzieję, że pomoże. Nie chciał by ten wielkolud zginął teraz gdy wyrwali się z rąk skavenów i mieli misję do wykonania. - Trzymaj się! Niklaus już po pomoc leci.- Wziął dryblasa pod głowę i uspokajał go. - Uspokój się. Tylko zwiększasz krążenie. Daj nam czas i oddychaj spokojnie- Liczył, że Pieter go posłucha. - Nie zostawiaj nas i żony. Wytrzymaj jeszcze!- Mówił dalej.
|
| |