Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2016, 14:23   #10
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kanały

Anoterissa rzuciła się przez sen, balansując na granicy świadomości. Wypiła wodę, którą zostawiła jej Eisi, ścięło ją potem, za późno uświadomiła sobie, że coś tam chyba zostało dodane.. Ale dziewczynka była taka przekonywująca, kiedy wyszła zza załomu kanału, z pociemniałym kubkiem w rękach.

- Przepraszam – powiedziała mała, kucając obok strażniczki. – Nieładnie o tobie mówiłam, tatko zawsze powtarza, że grzeczne dziewczynki nie powinny używać takich słów. Przepraszam. Ładnie śpiewałaś. – wyciągnęła kubek. – To dobra woda. Nie śmierdzi.
Anoterissa wyciągnęła dłoń, ujęła naczynie.
- Już w porządku, dziecko – powiedziała. Piła szybko, woda była chłodna, przynosiła ukojenie. Rozluźniała. Dopiero kiedy ciało przestało jej słuchać, zrozumiała. Ale i tak było już za późno.
Mała przyglądała się jak upada twarzą w błoto, z zaciekawianiem wypisanym na ślicznej buzi.
--------

Anoterissa balansowała na granicy jawy i snu. Zmysły wracały, najpierw węch - poczuła smród, uryny, wymiocin, strachu. Leżała na plecach. Coś miękkiego, chłodnego dotknęło jej twarzy, przesunęło się, delikatnie, pieszczotliwie, obmywając skórę. Nie miała sił otworzyć oczu. Materiał odsunął się od jej twarzy, usłyszała, jak coś zanurza się w wodzie, potem szelest wyciskanego materiału. Krople spadły tuż obok jej głowy, prysnęły na ucho.
Ktoś ponownie przesunął namoczonym w wodzie kawałkiem tkaniny po jej twarzy.
- Cii – nie rozpoznała głosu. Znaleźli ją? Nadziej zakołatała w głowie, ciało rozluźniło się. Odnalazł ją!

Otworzyła oczy.
Dziewczynka siedziała nad nią w kucki, przyglądając się jej uważnie.
- Obudziłaś się – stwierdziła z zadowoleniem. – To teraz śpiewaj.
Kobieta zmrużyła oczy, Napięła mięśnie, żeby rzucić się na małą, przygwoździć ją do ziemi. Szarpnęła się i dopiero wtedy poczuła, ze ręce ma związane za plecami, podobnie unieruchomione miała nogi. Nie mogła się nawet przesunąć, jej leżące cało przytłoczone było sznurem do kraty. Dziewczynka uśmiechnęła się lekko.
- Śpiewaj! – powtórzyła, mocniejszym głosem.
- Ty mała… - zaczęła wściekle Anoterissa, ale otrze – które nie wiadomo skąd znalazło się w dłoniach dziewczynki a teraz zbliżyło się niebezpiecznie blisko jej gałki ocznej – ucięło dalszy ciąg wypowiedzi.
- O głosie z poduszki – doprecyzowała dziewczynka, cofając dłuto o kilka cm.

Anoterissa zaczęła posłusznie śpiewać.

Teraz drogie dzieci słuchajcie uważnie
Jestem głosem z poduszki
Przyniosłem wam coś
Co z piersi mej wyrwałem sobie

Serce daje mi moc
Szantażowania powiek
Śpiewam dopóki dzień się zbudzi
Jasny blask na nieboskłonie

Moje serce płonie

Przychodzą do was w nocy
Demony, duchy, czarne wróżki
Pełzną z piwnicznej dziury
I będą spoglądać pod waszą pościel

Teraz drogie dzieci słuchajcie uważnie
Jestem głosem z poduszki
Przyniosłem dla was coś
Jasny blask na nieboskłonie
Moje serce płonie


Jedna zwrotkę, potem następną i następną. W końcu zamilkała. Nie znała dalszych słów, a może wcale ich więcej nie było?

Mała kołysała się na piętach, z wyrazem rozmarzenia na buzi.
- jeszcze ! – zażądała.

Teraz drogie dzieci słuchajcie uważnie…


- Nie! – zaprotestowała mała, zrywając się na równe nogi.– Dalej!
- Dziecko, Eisi, nie znam dalej..
– zaczęła tłumaczyć się strażniczka, a potem jęknęła, bardziej ze zdziwienia niż bólu, kiedy pierwszy kopniak wylądował na jej żebrach.
- Tako mówi, ze prawą nogę mam silniejszą – zagroziła dziewczynka, ujmując się pod boki. – Śpiewasz, czy nie?!
- Eisi, naprawdę nie..
– kolejny kopniak wyrwał z niej jęk bólu. A potem kolejny, i kolejny.

Po chwili dziewczynka zmęczyła się i ponownie przykucnęła, zaglądając kobiecie w oczy. – Mam takie wzmocnienie na bucie, wiesz? Jak się dobrze zamachnę, to kość nie wytrzymuje. Pokazać?
- Proszę cię, Eisi, naprawdę nie znam. Zaśpiewam od początku, chcesz?
– mówienie powodowało ból w boku.
- Kłamiesz! – oczy małej pociemniały – Dorośli zawsze kłamią. Poza tatkiem – dodała, podnosząc się znów na nogi.
- Kopanie jest meczące, a plecy mnie ciągle bola , bo jesteś gnuśna – tłumaczyła, spokojnym głosem, już bez złości.
- Dziecko…
- spróbowała znowu strażniczka.

Dziewczyna wydawała się nie słuchać, podniosła coś – w półmroku trudno było rozpoznać kształt – i znów podeszła do kobiety.
- Ostatnia szansa – powiedziała. – Śpiewasz dalej?
- Nie znam dalej.

Dziewczyna westchnęła smutno. – Sama sobie jesteś winna – stwierdziła, naciągając strażniczce worek na głowę.

Przez chwilę panowała ciemność i cisza. Anoterissa czekała w napięciu na kolejne ciosy, ale nic się nie działo. Wydawało się jej, że słyszy coś, jakby szeptanie, potem jakiś chlupot, potem znów fragment kołysanki..
A potem woda zaczęła się jej lać na twarz. Niewielka strużka, która najpierw tylko wsiąkała w materiał worka, ale z czasem zaczęła spływać po twarzy strażniczki, zalewać jej oczy, usta, nos…

Kobieta szarpała się, próbując uciec, przesunąć głowę ale sznur trzymał mocno. Po chwili poczuła niewielki ciężar na piersi – dziewczyna usiadła na niej, dodatkowo ograniczając możliwość ruchu. Woda lała się, nieprzerwanym strumieniem, zalewając nos i usta. Kobieta próbowała krzyczeć, spazmatycznie łapała powietrze, dusiła się. Kiedy sądziła, ze za chwilę umrze – ktoś odsunął worek, pozwalając jej zaczerpnąć oddechu.
- Zaśpiewasz dalej? – zapytał dziewczynka, odczekała chwile, a potem znów nasunęła jej worek na głowę. Znów ciemność, woda, strach, spazmatyczna walka o oddech. Tym razem przegrana. Odpłynęła.

-----

Anoterissa odpływała się i budziła wiele razy. Tak wiele, że nie była w stanie zliczyć. Straciła poczucie czasu, straciła nadzieję. Modliła się o śmierć. Ale za każdym razem odzyskiwała przytomność – lub ktoś ją cucił - a stojąca nad nią dziewczynka powtarzała tylko: - Śpiewaj dalej.
Potem zaczęła myśleć, że dziewczynka nie jest stąd, przybyła z innego świata, innego wymiaru – normalne dziewczynki musiały spać, jeść, a ta ciągle stała, lub siedziała na niej. Za każdym razem, jak się budziła. Jak senna zmora. Z tym samym wyrazem smutnej nadziei na twarzy i tym samym pytaniem: - Zaśpiewasz dalej?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline