Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2016, 19:01   #116
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Ebbe na słowa "dziesięć procent" uniósł brew.
-Khe. Kupczykowym językiem operujesz, akolito. Niektórzy są uczuleni na takie pierdolenie.- Zanim wszystko zabrzmiało groźnie, zachichotał.- Masz fart, że ja tylko na koty. Małe czarne gówna. - Zagarnął mniej więcej jedną dziesiątą rozsypanych monet i wsypał na łapsko. Wyciągnął z kieszeni kawałek płótna, zawiązał mieszek i wręczył Gerhardowi. W środku miło brzęczała w sumie korona w drobnych, co Żmija stwierdził po późniejszym już, spokojnym policzeniu.
- Kto teraz zajmie się tym przybytkiem?- Spytał Żmija, rozglądając się po pobojowisku. Przyśrubowanie mebli zrobiło swoje. Mimo licznych śladów krwi, piwa i innych płynów większość tawerny nie zaznała szwanku.
-Ano ktoś na pewno. Dobre miejsce. - Odpowiedział Ebbe, a na późniejsze dywagacje Żmii kiwnął głową.
- Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma pieniądze.- I Jon i Żmija wyczuli w tym pewną sugestię. Gardziel nie gadał dla samego gadania, chociaż tym razem oszczędził chichrania. -A cosik mi odpowiada, że następny ktoś będzie znacznie lepszy niż ten tu. - Skinął na ciało, na które bardzo nieprzyjemnie gapił się Esmer, ważąc w ręce nabijaną kolcami pałkę. Ekipa medyczna nie miała już czego szukać. Po poleceniu swoich usług obaj wyszli. Nikt ich nie śledził, ale ludzi na ulicach było znacznie więcej. O tej porze, parę godzin przed porannym dzwonem powinno być pusto jak na cmentarzu w Wiedźmią Noc. A tymczasem ludzie się kręcili po ciemnych uliczkach, gadali coś o pożarach. Jakaś kobiecina ryczała. W końcu cyrkowiec z akolitą doszli do gospody i na piętro, gdzie gnieździł się niewielki przybytek Ranalda. W środku było pusto, jak zawsze. A jedynym gościem już na miejscu był częstujący się piwem Hredrik. Opowiedział wspólnikom o tym, że wyszedł po albiońsku z kotłującej się izby, jak spotkał żebraka i co ów mu powiedział.

Baryła zjadł za trzech i poszedł spać za czworo. W ciągu kilku sekund od położenia potężnego cielska na barłogu całą chatą wstrząsnęło potężne chrapanie. Mieszkająca obok rodowita wissenlandka, kląc w poduszkę wzywała męża nieboszczka, by zza grobu uciszył sąsiada.
 
Astrarius jest offline