Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2016, 19:29   #133
Ismerus
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Markus wszedł wraz z innymi do świątyni. Nie przeżegnał się ani, nie wykonał innych znaków wiary, jedynie skłonił głowę przed kapłanem Sigmara, który sprawdzał ich pozwolenia.

Gdy weszli do komnaty ojca Mortena, ukazał im się taki sam widok, jaki zapamiętał. Jedynie sam kapłan leżał martwy, oparty przy oknie. Towarzysze poczęli się rozglądać, sam Markus przyglądał się terenowi przy wejściu. Nie znalazł nic ciekawego i nienormalnego, żadnych śladów, kroków, rozsypanych czy zniszczonych rzeczy. Najwyraźniej napastnik tędy nie wszedł. A to znaczy że musiał wejść oknem. To było jedyne logiczne wytłumaczenie.

Jego przypuszczenia sprawdziły się. Łowca znalazł ślady napastnika.
Przeszukiwanie pokoju, przerwał nagły krzyk. Cyrulik ukłuł się strzałką z trucizną, którą próbował wyjąć. Od razu towarzysze zaczęli krzyczeć o pomoc, w czym przodował bez wątpienia niziołek. Po chwili wpadli kapłani, którzy wzięli nieprzytomnego i prawie nieżywego Pietera (z pewnością od śmierci ochroniła go odtrutka łowcy).

Natomiast Markus poszedł za Rolfem. Ich wspólna wycieczka opłaciła się, gdyż znaleźli kolejne ślady, niedaleko okna, na ulicy. Ślady szczuroludzi!

Leśnik splunął i położył rękę na swoim toporze.
-Chodźmy za tymi tropami i znajdźmy te przeklęte pomioty chaosu. Chętnie wbiję swój topór w ich łby- mówiąc to, uśmiechnął się paskudnie.
 
Ismerus jest offline