Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2016, 21:48   #14
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Walka z olbrzymim pająkiem z pewnością do łatwych się nie zaliczała. Co gorsza; jego przeciwnik, mimo ogromnego rozmiaru, był szybki niczym błyskawica, tak jakby jego znaczna postura zupełnie go nie ograniczała.
Cięciwa łowcy raz jeszcze zabrzęczała tego dnia, kiedy wypuszczał strzałę w stronę opuszczającego się po pajęczym sznurze stawonoga, leczy tym razem Dieter spudłował. Pocisk przemknął tuż nad masywnym odwłokiem bestii, odbiwszy się od jego chitynowego pancerza, po czym wbił się w jedno z okolicznych drzew.
W tym samym momencie, stojący pomiędzy nim a Charlotte pirat stchórzył, podwinął ogon niczym bezpański kundel i dał nogi za pas, zostawiając ich samych na pastwę losu gigantycznego pająka. Dieter zaklął siarczyście pod nosem widząc te celowe zagranie i poprzysiągł w duchu, że jeśli przetrwa tę walkę, to upoluje parszywego skurwysyna, jak też czynił to z innymi przestępcami, za głowę których wyznaczono nagrodę.

Potężny pająk wylądował tuż przed zaskoczoną Charlotte i jednym silnym kłapnięciem szczękoczułek, przeszył jej drobne ciało swoimi długimi kłami jadowymi. Bestia bez większych trudności rozerwałaby ją na strzępy w kolejnym odruchu, gdy nie grad strzał, którymi została przywitana.
Dieter starał się odpędzić monstrum jak najdalej od młodej kobiety, która leżała w kompletnym bezruchu z szeroko otwartymi oczami. Doświadczony łowca wiedział, że było to działanie paraliżującego jadu, którego silne toksyny mogły wyżreć ją od środka. Rozpoczęła się walka z czasem, od której zależało życie dziewczyny.

Dieter nie przestawał zasypywać strzałami gigantycznego pająka, opróżniając przy tym swój kołczan w ekspresowym tempie. Jego plan się jednak powiódł i bez trudu skupił uwagę przeciwnika na sobie. Kiedy potężna bestia wykonała szarże w jego kierunku, łowca zrozumiał, że jego początkowo skuteczny pomysł miał pewną lukę - nie wiedział co ma uczynić dalej.
Łowca uskoczył na chwilę przed staranowaniem przez ważącego blisko tonę stwora, po czym sięgnął po swój miecz i zatopił jego ostrze w nabrzmiałym odwłoku, wypruwając na ziemię ociekające śluzem wnętrzności.
Bestia wydała z siebie przenikliwy, piskliwy odgłos i w mgnieniu oka obróciła się na swoich ośmiu kończynach, stając twarzą w twarz z Dieterem, którego broń wydawała się być marną zabawką w porównaniu do rozmiarów jego przeciwnika.
Silna noga stwora przygniotła go do ziemi jednym silnym uderzeniem, zaś długie, wystające poza głowę szczękoczułki uniosły się do góry, aby zadać śmiercionośny cios. Przez moment wydawało się, że będzie to koniec łowcy nagród, lecz ten w ostatniej chwili zdołał sięgnąć po upuszczony miecz i wystawić go do przodu w momencie, gdy pająk zaatakował.
Masywna bestia sama nabiła się na długie ostrze, które zatopiło się po samą rękojeść i utknęło w krótkim pysku. Pająk natychmiast odsunął się od mężczyzny, szamocząc się w agonii przez kilka następnych sekund, by w końcu paść martwy z podkulonymi kończynami.


- Charlotte… Charlotte… Zbudź się! - Usłyszała odbijający się echem w jej głowie głos Dietera. Przez dłużą chwilę nie rozumiała znaczenia owych słów, tak jakby znów wróciła do czasów błogiego dzieciństwa, kiedy to jej matka budziła ją w podobny sposób, na godzinę przed wyjściem do przyklasztornej szkółki.
- ...Zbudź się! - Poczuła gwałtowne szarpnięcie i niemalże natychmiast przypomniała sobie kim jest i gdzie się znajduje. Otworzyła oczy, spoglądając spod przymrużonych powiek wprost na zatroskaną twarz łowcy.
- Przez chwilę myślałem, że odeszłaś na tamtą stronę - Dieter uśmiechnął się do niej i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, mężczyzna dźwignął ją na równe nogi. Charlotte chciała zrobić krok do przodu, aby złapać równowagę, lecz w tamtym momencie mięśnie wydawały się jej nie słuchać i tylko zachwiała się niebezpiecznie do przodu.
- Ostrożnie ptaszyno, bo sobie coś zrobisz! - Dieter chwycił młodą kobietę w pasie zanim ta upadła, a następnie przerzucił jej rękę przez swój bark i wspólnymi siłami ruszyli w stronę zwalonego drzewa, na pniu którego miał zamiar ją posadzić. - Jad jeszcze działa, ale dzięki antytoksycznym właściwościom ziół, które wtarłem w twoją ranę, udało mi się zmniejszyć jego siłę. Będziesz żyć - powiedział kiedy już usiedli. Przez cały ten czas nie spuszczał z niej swoich smutnych, wilczych oczu, tak jakby obawiał się, że w każdej chwili jej stan może się pogorszyć.
Chciała coś powiedzieć, ale nabrała haust powietrza jak osoba topiąca się, którą woda pozbawiła możliwości oddychania. Własne płuca ciążyły jej zza krat zbudowanych z żeber. W jej zachowaniu jednak wyraźnie było widać lęk i nie wyglądał on na irracjonalny, ani nie przypominał zwykłego, kobiecego przerażenia. Raczej jak strach wynikający z wiedzy, domysłów lub spostrzegawczości
- Poza… las - wymamrotała z ledwością, czując cierpnięcie swych ust. Niewidzialne mrówki dreptały po każdym kawałku jej ciała, prócz tego nie czuła wiele więcej.
- Nie, nie! - Dieter energicznie pokręcił głową w zaprzeczeniu, po czym zwrócił twarz w kierunku południowym, którym to podążył pirat. - Muszę zabić tego bezdusznego skurwysyna. Zasłużył sobie na to po tym co tobie… co nam uczynił. On zginie, rozumiesz? Zabiję Diego!
Kobieta pokręciła głową. Być może nie negowała samej chęci zabicia, choć nie mogła powiedzieć, że się z tym zgadza. Mimo to w tej chwili były ważniejsze rzeczy od biegania po lesie za kimś, kto po prostu dał się opanować lękowi.
- Ja nie - odparła na tyle ile mogła, skracając myśli do minimum. Jej opadające z braku sił powieki co chwila dawały znać senności, a ostatnie na co Charlotte spojrzała, to przepływający koło młyna strumyk, płynący pod skarpą, poza lasem.

Dieter pochwycił upadającą kobietę, po czym nie wiedząc co dalej uczynić, przerzucił ją przez bark i zaczął rozglądać się za odpowiednią kryjówką dla nich. Nie trwało to długo, bowiem już po chwili jego bystry słuch wychwycił szum wody. Ruszył w tym kierunku, by po kilku minutach stanąć przed rozpadającym się młynem.
Nie wiedząc co może czaić się wewnątrz, Dieter ułożył ciążącą mu na barkach kobietę wśród pobliskich zarośli, aby ukryć ją przed nieprzyjaznym wzrokiem, po czym z napiętym łukiem ostrożnie wkroczył do wnętrza budowli.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline