Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2016, 22:15   #108
Rycerz Legionu
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze
Tura 21 - Starzy wrogowie i nowi przyjaciele

Nie do końca obecnie niekwestionowany pan wszystkich Ulliarich siedział dumnie na solidnym, fantazyjnie rzeźbionym drewnianym tronie z miną surowego sędziego, gotowy jak dobry ale sprawiedliwy ojciec, ukarać swoje dzieci. Tym razem jednak, nie miały to być dzieci pięknej i groźnej północy, lecz przybyłe zza przeklętego portalu, podstępne jaszczury. Zważywszy na tę okoliczność, nie mogły one liczyć na choć kroplę litości ze strony wielkiego archonta. Co innego gdyby przed jego obliczem stanęli królewscy bracia. Tak, oni mogliby liczyć chociaż na pół kropli litości. No...może 1/3.
Właśnie w tej chwili, drzwi do komnaty rozwarły się i przeszedł przez nie oddział wojowników z trzymanymi na uwięzi najeźdźcami. Przyćmieni atmosferą panującą na sali zachowywali się spokojnie, choć widać że nie pewnie. Rozglądali sie wokół patrząc na tlące sie powoli pochodnie i porozwieszane na ścianach skóry dzikich bestii, upolowanych podczas najróżniejszych eskapad w pobliskich lasach. Oprócz nich, mogli również zwrócić uwagę na różnokolorowe, drewniane tarcze z towarzyszącymi im toporami. Widać było iż owy oręż nie raz już skosztować mógł krwi.
Więźniowie stali tak długo, rozglądając się niepewnie wokoł i musieli mierzyć się z gniewnymi spojrzeniami dworzan, doradców, swych strażników a przede wszystkim władcy, który w końcu zwrócił sie do starszego, podpierającego się kosturem mężczyzny, by ten nawiązał kontakt z niedawnymi najeźdźcami. Rozmowa ta była jednak jałowa, przez co rozzłoszczony wódz nakazał spowrotem wtrącic ich do ciemnych, zimnych lochów, gdzie o ochłapach mieli zmięknąć i dobrowolnie dołączyć do walki po jego stronie. Niestety, głupota Fargreikkyning’s okazała się większa niż władca myślał, przez co wszyscy zginęli.

Kilka dni później, wielki archont postanowił natomiast osobiście pożegnać ekspedycję, która wraz z przybyłymi na te ziemie już jakiś czas temu niebieskoskórymi, miała udać sie na południe by przekazać ich władcy dary i serdeczne pozdrowienia. A owych prezentow było co nie miara. Ciepłe niedźwiedzie i wilcze skóry, kilka toporów i młotów najlepszego ulliaryjskiego wykonania, kilka beczek najprzedniejszego miodu oraz ozdbobiony jelenimi rogami hełm. Najwspanialszym z nich zaś była pozłacana tarcza. Dar mający służyć królowi cudzoziemców również praktycznie.

Lommirtur stał, patrząc jak wszystkie te dobra niespiesznie ładowane są na wóz, po czym pożegnał się z własnymi emisariuszami oraz cudzoziemcami których miał okazję gościć. Zrobił to w ich języku, by okazać im szacunek, po czym życzył im bezpiecznej drogi. Miał tylko nadzieję, że dobra jakie podarował dla ich władcy nie przepadną wraz z wieściami o wysłanych dyplomatach. Mieli bowiem do przemierzenia wiele kilometrów, włączając w to smagane mroźnym wichrem knieje.
 
Rycerz Legionu jest offline