Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2007, 15:09   #58
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Doborowa kompanija, morski brzeg

W życiu starego rybaka niespodzianki zdarzały się już wielokrotnie... złotej monety jednak nigdy nie widział. Tych dwóch wygląda - i zachowuje się - jednak co najmniej podejrzanie. Dziadyga dalej zajmował się oporządzaniem sieci, jednak spod krzaczastych brwi uważnie obserwował przybyszów.

"Przyleźli tu na nogach własnych chyba... wyglądają na włóczęgów niż książąt raczej. Złota moneta..." - Netters słyszał, że na zachodzie płaci się nimi czasem - tu jednak zazwyczaj za swoje ryby dostawał owoce, warzywa, tkaniny lub garść miedziaków.

"Złoto... toż ta śliczna karczmareczka bez wątpienia doceni błysk takiego talara." - w oku starego coś niepokojąco błysnęło... a była to chciwość. - "Portrecista - HA! Rybakowi zdarzyło się już przepławiać ludzi na Skałę... zawsze jednak był to wyelegantowany panicz z naiwną, chichoczącą dziewoją. I odbierał ich ze skały rano - w ten właśnie sposób zarobił jedyne w swoim długim życiu srebrniki. Ale ci dwaj?
W dodatku zapłata była niepewna. Jeden nic nie gada, ponury - drugi z kolei wesolutki jak szczygieł, a głupi jak but."


- Pytasz, czy mam łódź, Panie?
"...Z kępą porostów się na mózgownice pozamieniał?..."
- Otóż mam. - starał się mówić wolno i wyraźnie każde słowo - Jest tu - schylił się i patrząc w oczy pytającemu wskazał na przedmiot rozmowy, dla pewności klepnął jeszcze kilka razy w burtę - Przewiozę was, jeśli dacie zadatek. Naradźcie się tylko i powiedzcie kiedy mam was przewozić i jak długo tam zostaniecie. Wrócę tu za parę chwil

Netters stwierdził, że odniesienie połowu do wioski będzie dobrą okazją na poradzenie się w tej sprawie najlepszego kumpla, jak czasem określał Jima Śmieciarza.

***

Po tym, jak starowina odszedł Bayard nie wytrzymał. Śmiał się tak głośno, że spłoszył stado mew a długotrwałe tarzanie się w piachu nie skończyło się zbyt dobrze dla jego stroju.

- Jak mogłeś spytać rybaka czy ma łódź? Szczególnie, jeśli właśnie ją oporządzał? - atak śmiechu trochę już mu przechodził - No i co robimy dalej? Masz naprawdę złoto? Może po prostu pożyczymy sami łódkę a zamiast złota przyniesiemy mu pamiątkę ze skały? I jak się dostaniemy w głębiny? Może lepiej zawołaj swojego kumpla skrzata?
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.

Ostatnio edytowane przez Tahu-tahu : 17-05-2007 o 15:13.
Tahu-tahu jest offline