Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2016, 09:24   #1203
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
dzięki za pomoc Adi

Irish siedział oglądając walki i przygotowując sie mentalnie na swoją kolejną. Kiedy wylosował przeciwnika o którym nic nie wiedział oprócz tego że był dobry trochę się zaniepokoił. Dotąd wykorzystywał słabe strony swoich oponentów i losował takich którzy takie faktycznie mieli. O tym gnojku nic nie wiedział. Wstał kiedy nadchodziła na niego kolej i zaczął się rozciągać.

Kręcił sie po Newport już prawie cały tydzień bezrobotny. Sprzedaż skór i dziczyzny do miejscowej knajpy nie była szczytem jego ambicji. W przybyciu pracowników nowojorskiej kolei upatrywał swoją szansę na dodatkowy zarobek, a kto wie może udałoby mu się zaczepić na dłużej w tej robocie. Takie duże przedsięwzięcie na pewno potrzebowało zwiadowców, myśliwych czy zwykłych potrafiących się obchodzic z bronią, najemników. Przez kilka dni szukał okazji by się wkręcić i wreszcie znalazł. Jeden z nowojorczyków, Irlandczyk zdaje się radził sobie nieźle na arenie, a John znał słaby punkt jego następnego przeciwnika.

Wkręcił się bez problemów na zaplecze areny, dzęki wrodzonym umiejętnością i temu, że przebywał tu już któryś tydzień i sporo ludzi go kojarzyło. Swoją zakazaną gębę ukrywał pod maską i szerokim kapturem, więc nie kłuło ludzi w oczy. Zwłaszcza, że jego gęba poorana bruzdami blizn, nie sprzyjała zawieraniu znajomości opartych na pierwszym, dobrym wrażeniu.

- Teraz ty walczysz z Brzytwą? - rzucił wprost do jasnowłosego męzczyzny, który właśnie się rozciągał przed walką. Był bezpośredni, nie bawił się w podchody czy jakieś kurtuazje. Jednak skurczył swoją sylwetkę i rozstawił szerzej nogi, takie zboczenie z przeszłości, w Kill One musiałeś być zawsze gotowy albo do natychmiastowej walki, albo do ucieczki. Ta pozycja pomagała w obu.

Irish kiwnął głową nie przestając się rozciągać i rozgrzewać. Odwrócił się jednak w stronę obcego i rzucił:
- Aye… a co? - dodał dośc zaintrygowany bezpośredniością obcego.

- Widziałem go miesiąc temu jak tutaj walczył. Dobry jest - odpowiedział Irlandczykowi. - Przed każdym lewym sierpem obniża bark, a lewy sierpowy ma dobry. - nie spuszczał wzroku z Irlandczyka. - Potrzebuję roboty, Irlandczyku. Chcę się do Was wkręcić… - odpowiedział równie konkretnie jak wcześniej.

Irish odpowiedział:
- Niewiele… ale skoro markuje swoje ciosy… da się przygotować unik… w porządku… - zastanowił się chwilę - podejdź do mnie po walce, to pogadamy. Zapewne będzie tam też ktoś kto faktycznie może cię wkręcić… a jak nie chcesz czekać, poszukaj Andy’ego Morrison’a, kręci się gdzieś w pobliżu ringu… ale po walce pewnie przyjdzie pogratulować albo… pocieszyć… - wyciągnął dłoń - Jestem Irish, jak cię zwą kapturniku?

Uścisnął dłoń: - John… John Ducane. Ok, będę. I powodzenia w walce. - odwrócił się i wyszedł na zewnątrz, chcąc z widowni poobserwować zmagania.

Harvey kiwnął głową i wrócił do przygotowań do walki. Za moment wychodził na ring więc po chwili wyciszenia wyszedł z szatni i zaczął zmierzać w stronę ringu.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline