Miasto oferowało mnóstwo ciekawych przygód. To powódź, to mutanty, to uwolnieni chłopi. A gdy człowiek wreszcie sobie spokojnie usiadł przy pełnym talerzu, to od razu pojawi się jakiś półgłówek, który się uważa za pana wszechświata i jest pewien, że może sobie ustalać, kto, co i gdzie może jeść.
A miejsce tego typu kretynów jest przy korycie dla świń, co dosyć jasno wyraziła Friga.
Jak świat światem rycerstwo nie zniżało się do prania po pyskach z byle chmyzami. W tym przypadku Gaspard również nie zamierzał odstępować od tej zasady. No chyba że kompani znaleźliby się w tarapatach. Wtedy, zapewne, zostałby zmuszony do obcięcia paru palców.
Ale, jak na razie, nie zamierzał psuć innym przyjemności.