Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2016, 22:16   #21
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lisa, Will i Jay

Will otworzył oczy, a potem szybko je zamknął, nie chcąc wierzyć w to, co widział. To z pewnością nie była taksówka... Nowy dom Melissy? Niezłe łoże zafundowała sobie siostrzyczka.
Próba uzyskania jakichś informacji okazała się jednak daremna. Pewnie wyglądał co najmniej śmiesznie, poruszając ustami niczym na niemym filmie. Zaprzestał jednak prób, gdy w sypialni pojawiła się skąpo ubrana niewiasta. Jednak nie uroda była największym jej orężem.
Na szczęście użyła go, by rozprawić się z baldachimem, a nie z którąś z części ciała Willa. A potem zniknęła, nim Will zdążył wyrazić swoje zdanie co do jej urody tudzież stroju.

- Sen w śnie? Co to, jakaś zasrana Incepcja? - mruknął Jayden, podsuwając się na kraniec łóżka. Wyglądał na dość spiętego i czujnym okiem zlustrował pomieszczenie, w którym się znajdowali. Zapach stęchlizny nie mógł zapowiadać się obiecująco.
Mechanik uniósł prawą dłoń przed twarz okręcił nią parę razy. Choć starał się dostrzec najdrobniejszy detal, nigdzie nie było śladu po ranie, której ostatnio się dorobił na potłuczonym lustrze. A to mogło oznaczać dwie rzeczy. Albo śnił wtedy, albo śni teraz. Albo, jak to wcześniej nazwała Liss, trafili do kolejnej alternatywnej rzeczywistości.
- Nie wiem, czy jesteście realni, ale dobrze widzieć znajome twarze - rzucił do pozostałej dwójki. - I chyba nie zaskoczy was moje pytanie w stylu, “co my tutaj robimy?”

Melissa siedziała skulona, obejmując się ramionami, na których widniała gęsia skórka. Bała się tego miejsca. Czujnie rozglądała się po pokoju jakby spodziewała się, że demonica nagle zmaterializuje się w innej części pomieszczenia.
- A może umarliśmy - szepnęła dziewczyna patrząc w sufit. - Może... Może to jest czyściec... A raczej przedsionek piekła - poprawiła na koniec swoją myśl, bo przecież w czyśćcu nie byłoby demonów ani diabłów. Chyba by nie było.

Jay pokręcił głową, wyraźnie nie zgadzając się z takim spostrzeżeniem. W końcu nie był zbyt religijny i wątpił, że cokolwiek, niebo czy piekło, czeka go po śmierci. Widząc jednak przerażoną Liss, złagodniał po twarzy, wyraźnie ruszony troską o przyjaciółkę.
- Tamta… istota nie wyglądała, jak cenobici, prawda? Więc o ile nie trafiliśmy do Hellraisera, to zakładam, że to wszystko jest jakąś głupią sztuczką - powiedział, siląc się na uspokajający ton i zerknął na Willa, jakby czekał na jego reakcję.

- To mi raczej wyglądało na panienkę z arabskich baśni - odparł w końcu Waggoner. - Na kuzynkę dżinna. Albo hurysę. Ale ten taniec z szablami mniej mi się spodobał - dodał. - Podobnie jak jej zimne jak lód oczęta.
- Co wam przypomina rysunek na suficie? - spytał.
Wiedział, z czym jemu się to kojarzy, ale wolał nic nikomu nie sugerować.

Lisa spojrzała najpierw na Jaya, później na brata. Przysunęła się do tego drugiego i go dotknęła.
- Nie jesteś duchem, ani zwidem - stwierdziła trzymając dłoń na ręce Willa. Powiodła spojrzeniem w górę. - Wygląda jak indyk upieczony na święto dziękczynienia, któremu ktoś wyrysował oczy i usta - mruknęła krzywiąc się. - Jay, mam nadzieję, że to nie są cenobici - dodała z powagą i strachem w głosie. Zaraz wstała z łóżka i zaczęła ostrożnie chodzić po pomieszczeniu. Dłonią zakryła nos przed wonią, która się tu rozchodziła.

- Nikt tu nie posprzątał a conto naszego przyjazdu. - Will poszedł w ślady siostry i wstał. Podszedł do kominka, chwycił ciężki pogrzebacz i pogrzebał w resztkach popiołów. - Chyba od wieków tu nikt nie bywał - dodał.

Jayden zmełł jakieś słowo w ustach i energicznie przekręcił się na łóżku, wyrzucając nogi na podłogę. Zerwał się z posłania i odsunął na dobre kilka kroków. Zerknął w kierunku sufitu, ale tylko pokręcił głową. Spojrzał natomiast na Willa i widząc, jak brat Liss zaczyna się “uzbrajać”, skinął do niego głową. Sam Jay natomiast pokręcił nosem i powęszył wokół siebie. Wreszcie wrócił w pobliże wielkiego łoża i bardzo powoli pochylił się obok niego. Opierając dłonie o podłogę, złożył się jak do pompki i opuścił się aż do poziomu ziemi. Obrócił głowę i zajrzał pod łóżko.
- Son. Of. A. Bitch - wydukał i nagle poczuł, jak zaczyna się intensywniej pocić.
- To się wam może nie spodobać - zawołał, nie odwracając wzroku. Od głowy. Głowy trupa. Ostatecznie nie wytrzymał i na chwiejnych nogach wstał i podszedł do ściany, opierając się o nią, jakby miał zwymiotować.
 
Kerm jest offline