Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2016, 10:46   #7
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację

Gaspard Bludger siedział i jadł kiełbasę pieczoną na wolnym ogniu wraz z pajdą gorącego chleba. Popijał wszystko piwem mocno chmielonym. Wreszcie rozpoczęli urlop. Można było najeść się i wyszumieć, ale Gaspard miał inne plany. Dwa tygodnie to w sam raz na zarobienie trochę grosza i dokończenie zadania sprzed roku. Teraz siedział i obmyślał plan działania. Czas w wojsku mijał szybko do tego miał co robić i nie musiał szukać zadań. Same go znajdywały. To był największy plus. Może nie zawsze takie jakby chciał, ale jednak coś się działo.

Rozważania i plany przerwał jednak sierżant Götze i skończyło się planowanie dla Bludgera.
Kolejna misja. Kolejne zadanie. Za oknem zima z całą siłą przyszła i teraz po jednym dniu każą ruszać.
- Co oni sobie myślą, że my oddział nie umarlaków i możemy ciągle zapierdalać?- Zareagował w jakże do siebie podobny sposób. Kompani wiedzieli, że wszystko porównywał z wampirami i chodzącymi trupami. W każdej misji uważał, że znajdzie się jakiś ożywieniec którego trzeba spacyfikować.
Na magiczne słowa sierżanta Gaspard ożywił się.
- Morduje? Może wreszcie jakiś wompierz?- widać było, że żołnierz jest już pobudzony i podłapał pomysł.

Trzy dni patrolowali okolice. Na noc wracali do Enzesberg. Najadali się i wygrzewali zziębnięte ciała. Wiedział, że tak musi być. Jeszcze przed służbą jako łowca nagród nie raz szukał śladów ściganego. Po kilku dniach a nawet miesiącach potrafił dopadać osobnika z którego była nagroda. Tu w armii także sprawa była podobna. Jedyne co było iście drażniące to ten wszechobecny mróz. Wdzierał się w każdą część ciała. Zaczynało się od grabienia palców nóg czy rąk. Szczęściem nie spieszyło się im i robili postoje by rozruszać zziębnięte kończyny biegiem wokół wierzchowców.
Zatrzymali się przy śladach znalezionych przez drużynową „Myszkę”. Jedyną przedstawicielkę płci pięknej w oddziale. Mówiono, że kobiety są słabe i wątłe. Nie nadające się do służby w armii. Ona była przykładem jak ludzie się mylą. Alexa była twardzielką. Nie narzekała na znój podróży czy to latem czy zimą. Znała się na swojej robocie lepiej niż lalusie z 2 brygady z którą lubili konkurować w zakończonych sukcesem misjach. Teraz przy śladach kucał sierżant. Ślady należały do wielkiego bydlaka. Zwierzoczłeka zapewne.
Po chwili jechali by sprawdzić ich przypuszczenia.

Skuta lodem rzeka zagrodziła ich pochód. Gaspard zszedł z kulbaki i złapał za wodze. Rozejrzał się po okolicy szukając jakiś śladów. Jedyne jakie były w pobliżu to ich własne i tropionego marudera, które znikały na lodzie.
- Wagner. Co tam masz to daj.- Rzucił do oddziałowego pijaka. Załadował na koń co otrzymał i zbliżył się do rzeki. Kucnął i sprawdził lód. Wydawał się twardy i gruby, a ich dowódca już ruszył. Nie wiele myśląc i czekając nie wiadomo na co ruszył jako drugi. Tak jak zaproponował Tileańczyk szedł z tyłu na ukos. Wolno stąpał po tafli przyglądając się jej reakcji. Omijał każde pęknięcie i miejsce, które mu się nie podobał. Przygotowana lina była pod ręką na wszelki wypadek. Chociaż jak komuś się wpadnie do lodowatej wody i tak bramy Morra były pisane.
 
Hakon jest offline