Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2016, 14:01   #11
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację

Gdzieś pod ulicami Skilthry

Brown został sam. Kazał jedynie przynieść sobie cierpkie wino z czarnej porzeczki. Pociągając kolejne łyki, przechadzał się chłodnymi korytarzami. Na plecy zarzucił sobolowe, przeżarte przez insekty futro. Nie bez powodu wybrał to pozornie nieprzyjemne, zimne miejsce. To właśnie tutaj najlepiej mu się myślało.
Kontemplował nad rozmową z Cyriciem. Młodziak był naprawdę przejęty kiedy mówił o Baltarysie. Zależało mu na zemście i w ramach własnych możliwości rozegrał sytuację całkiem dobrze. Ale biła od niego pewna niebezpieczna ambicja. Brown wiedział to, gdyż kiedy był młodszy sam dzielił podobne aspiracje. Inaczej nie objąłby swojego stanowiska. Utisha i Altija były skuteczne, ale znały swoje miejsce. Mimo tak młodego wieku wyczuwały tę subtelną granicę, gdzie zaczynały się plany ich ojca. Cyric… cóż, był posłuszny, lecz odzywał się w nim męski instynkt. Niby rzecz tak potrzebna w jego zawodzie, z drugiej strony mogła obrócić się przeciwko mistrzowi asasynów.
Brown pozostawał niespokojny, ręce mu lekko drżały. Wysłał już swoją dziatwę po Nekri. Sprawdzony umyślny z liścikiem i prośbą o informację zwrotną: gdzie kobieta podałaby czas i miejsce spotkania. Niech myśli, że Brown trochę zabiega o rozmowę. Chyba lubiła takie małe manifestacje władzy, a jego to nic nie kosztowało.
Resztę dzieci wysłał po mieście. Mieli sączyć informacje o Bezuchym. Że właśnie on, Darkberg był odpowiedzialny za wpuszczenie zmorfiałych do miasta. Nawet jeśli miało uwierzyć parę osób, to były pierwsze kamyczki, które mogły utworzyć lawinę. Oczyma wyobraźni widział już jak ta grzebie Bezuchego żywcem, a na powierzchni kroczy właśnie Brown. Szczególną uwagę kazał zwrócić na przybytek Hagne. Burdelmama nie posiadała specjalnego wyboru. Jeśli chciała mieć zachowany względny spokój i dotychczasowe bezpieczeństwo, musiała przekazać rewelacje dalej. Kurwie łoża bywały źródłem poczęcia nie tylko licznych bękartów, ale i plotek.
Nie chciał wychodzić na światło dziennie, jeśli nie musiał. Czuć dziwną nerwowość. Bywało już tak w przeszłości. Niektórzy mieli go z tego powodu za szalonego. Ale on wiedział swoje. Czuł trupi oddech na karku. Ktoś go obserwował. Chciał pozbawić statusu.
Może nawet życia.
Podszedł do kratki łączącej obecną kondygnację z poziomami poniżej. Usłyszał z dołu odgłos powolnych kroków oraz cichy szloch. Facet wciąż żył. Parę dni temu jeden z jego ludzi nie wykonał rozkazu. Chodziło o poślednią robotę, uciszenie pewnego skryby który zbyt interesował się sprawami Zaułka. Niedoszły zamachowiec skrewił sytuację. Jego cel zbiegł i Brown musiał wynająć dodatkową parę rąk. Darzył jednak swego wysłannika pewnym afektem, zatem dał mu szansę przejścia próby katakumb. Wyglądało na to, że kończył ją z żałosnym efektem. Przynajmniej stanie się przestrogą dla innych.
Dopił wino i odstawił je na kamienną półkę. Zechciał wrócić do swej celi. Nekri powinna dać mu już jakiś znak.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 12-09-2016 o 14:53.
Caleb jest offline