Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2016, 17:17   #23
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
M. W. J.

Jayden oparł dłonie o biodra i spojrzał w kierunku drzwi. Po chwili obserwacji zerknął w stronę łoża i mimowolnie drgnęła mu powieka.
- Dobra, ale ostrożnie - powiedział niechętnie, ruszając kilka kroków do wyjścia. Zatrzymał się tam jednak i odwrócił do rodzeństwa, patrząc na nich, jakby z nadzieją, że znaleźli inne rozwiązanie.
- Gotowi?
- Gotowi - skłamał Will, wysuwając się przed Melissę.
Jay spojrzał prosto w oczy Willowi i skinął do niego głową.
- Trzymaj się z tyłu, dobrze? - rzucił do Liss, podchodząc do niej.

Melissa już miała wyjrzeć co jest za drzwiami ale słowa Jaydena zatrzymały ją. Westchnęła cicho i uśmiechnęła się blado. Niechętnie skinęła głową.
- Nawet nie mamy jak się obronić przed tym czymś - mruknęła wspominając rogatą kobietę.
- Wyglądała na ostrą - powiedział Will. Siostra zgromiła go zaraz wzrokiem za te słowa.
Mechanik minął Liss i podchodząc do Willa poklepał go przyjacielsko po ramieniu.
- Spytaj ją o numer, następnym razem, jak ją zobaczysz - powiedział z uśmiechem.
- Zgłupieliście? Szabla... - wyjaśnił Will.
- No tak, to może być mała przeszkoda przy próbie uzyskania jej numeru. O ile ma jakiś. Wyglądała jak wyciągnięta z filmu “Książę Persji” - westchnął, kręcąc głową. - Dobra. Zobaczmy, co my tu mamy... - wskazał palcem w stronę drzwi i powoli przekroczył próg, rozglądając się uważnie.

Za drzwiami nie czaił się głodny smok, nie czekał książę na białym koniu, nie było tam też czekającej na uwolnienie księżniczki.
To co było, to krótki korytarz, lecący prosto jak strzała i kończący się kolejnymi drzwiami. Korytarz był oświetlony lampami oliwnymi przymocowanymi do ścian obitych boazerią. Wrażenie było, jakby przenieśli się pod pokład jakiegoś starego okrętu, choć może takie spostrzeżenie było tylko skutkiem oglądania zbyt wielu filmów. Podłoga również była wyłożona drewnem, na którym zebrała się już dość gruba warstwa kurzu. Kiedy Jay postawił pierwszy krok na zewnątrz, do ich uszu doszło nieprzyjemne trzeszczenie. Tak, temu miejscu z pewnością przydałaby się renowacja. I zatrudnienie sprzątaczki na pełen etat.

- Całkiem przytulnie - powiedział Blackleaf, choć ton jego głosu przywodził na myśl co innego. - Mam tylko nadzieję, że się zaraz nie zapadniemy. Powinniśmy trzymać odstępy.
- Razem zawsze przyjemniej - z cieniem ironii odparł Will.
Idąca na końcu Melissa zerkała co chwilę za siebie jakby oczekując, że coś czai się i czeka tylko by się na nich rzucić. Dłonią dotknęła boazerii i skrzywiła się czując drewno opuszkami palców. Było tak samo realne jak w rzeczywistości. Objęła się i potarła dłońmi ramiona. Było jej zimno i to nawet bardziej niż zwykle.
- Chyba powinniśmy być cicho... Żeby nas nikt nie usłyszał. - Jej słowa wypowiedziane były prawie szeptem. Po chwili znów spojrzała za siebie.
- Jestem pewien, że wszyscy tubylcy aż za dobrze wiedzą o naszej tu obecności - odparł Will. - Może mimo scenerii rodem ze średniowiecznej Arabii wszędzie są ukryte kamery, a ktoś teraz śmieje się do łez, oglądając nasze poczynania.
- Jak tylko znajdę takiego żartownisia, to pokażę mu lepszy powód do łez - mruknął Jay i zerknął w stronę Liss z troską. Nie miał ze sobą kurtki ani niczego, co mógłby jej dać na dogrzanie się. Postanowił mieć jednak oko na wszelkie przedmioty, które można było wykorzystać do takich celów.
- Tu się chyba korytarz kończy, o ile nie ominęliśmy jakiś tajnych przejść - dodał, przystając na dwa kroki przed drzwiami.
- Można spróbować ostukać ściany - powiedział Will, z wyraźnym brakiem wiary w głosie. - Zapewne dekoracji nie robią zbyt trwałych. - Co nie było wcale prawdą, jeśli się uwzględni imitację okna. - A może są na tyle stare, że się rozsypią.
Stuknął dwa razy pogrzebaczem w deski boazerii. Równie dobrze mógłby postukać palcem.
- A zatem, dzielna drużyno, idziemy dalej? - zaproponował.
- Jasne, kowboju. Tylko pamiętaj, że to nie jest jakaś gra wideo - odparł Jay do informatyka i uśmiechnął się szeroko. Zaraz też zbliżył się do drzwi i złapał za klamkę. Odetchnął głęboko, policzył pod nosem do trzech i otworzył drzwi.

- A to ciekawe… - bąknął i zniknął za przejściem, pozostawiając dwójkę rodzeństwa za sobą.
- Zaiste, ciekawe... - potwierdził Will, przekraczając próg i opuszczając korytarz.
Za to Melissa zatrzymała się i tylko patrzyła jak przyjaciel i brat wychodzą z korytarza. Tam gdzie weszli było jeszcze zimniej, czuła ten chłód który powiał od tamtych drzwi. Ale nie można było zrobić nic innego.
- Nie ma innej drogi - mruknęła pod nosem, jakby chcąc się pokrzepić. Spojrzała za siebie. Powrót do pokoju, w którym gniła głowa był jeszcze gorszą opcją. Wróciła spojrzeniem przed siebie. Nie usłyszała krzyków co było w tej sytuacji dobrą wiadomością. Ruszyła nie chcąc zostać samej w tym upiornym miejscu.
Przekroczyła drzwi i dołączyła do Jaydena i Williama stojących w sporej grocie. Było w niej chłodno, wilgotno i nieprzyjemny zimny wiatr hulał między ścianami. Lisa stanęła bliżej mężczyzn jakby chcąc skryć się za nimi przed tym zimnem.
- Widzicie to, co ja? - upewnił się Will, przenosząc wzrok z paru sylwetek, które znajdowały się w jaskini, na Lisę. - Oni nie wyglądają jak z Piasków Czasu.
- Ale się uparliście na tego Księcia Persji - burknęła wyglądając zza ich pleców na to coś co widziała. - Wyglądają jakby byli nierealni. Wam też oni wydają się lekko rozmywać gdy się poruszają? Jak jakieś cienie - stwierdziła zaniepokojona tym zjawiskiem.
- Chcesz, że tak powiem, iść i dotknąć? - spytał Will.
- Nie, nie mam takiego zamiaru - mruknęła Melissa chowając się za szerokimi plecami Jaydena.
- Tylko bez dotykania - odparł mechanik, przyglądając się otoczeniu i szukając jak najlepszej strategicznej pozycji.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline