W barze kantyny Tamara zamówiła szklankę wody.
Odebrała zamówienie i mocząc usta, rozglądała się po zebranych. Chodziła pomiędzy stolikami przysłuchując rozmową, zastanawiając się jak takich zebranych postrzega szugi.
Słabe mięso?
Nieznaczące robactwo do posług?
Jedzenie?
Zawróciła do baru i zamówiła sałatkę na wynos. Nie dlatego, że była głodna, raczej dlatego by sprawdzić, co i czy może wynieść z obszaru kantyny.
Zanim jednak odeszła, postanowiła przeprowadzić eksperyment. Podeszła do stolika, przy którym siedział samotny garniak.
- Wolne? – wskazała na puste krzesło na przeciwko niego. Koleś albo był nudnym samotnikiem, albo z jakiegoś powodu go unikano. Tamara dopuściła również opcję, że jest jakąś wtyką. Kto wie, może uda się jej oderwać go od cyberowania przez hangout i uzyskania jakichś dalszych informacji?
***
W gabinecie Holla, Mara nie czekając na zaproszenie usiadła na fotelu stojącym na przeciw biurka lekarza.
- Jest pan lekarzem, prawda? – udała głupią by dokończyć -
Doprawdy...czego może chcieć osoba świeżo zarażona wirusem od lekarza? – Mara zadała retoryczne pytanie i spojrzała na Holla jak na idiotę. –
Hmm... może informacji na przyład: w ramach pomocy członkom szanownej Grupy Brzeskiej przesłuchiwania pewnych materiałów zaobserwowałam krwotok z oczu i nosa. Co pan o tym wie? Zdarzało się to u innych osób? Jakie mogą być skutki? Jak wpływa na mnie ten wirus? Zapewne ma pan jakieś informacje i możliwe scenariusze?