Odnośnie sesji.
1) Styl opowiadania przygody i zawarty w nim humor bardzo mi się podobały. Miał zarówno własne cechy jak i umiejętnie wpasowywał się w charaktery postaci. Co jest cholernie ważne bo nie każdy MG pamięta by dopasować styl narracji do tego kim są BG. W tej historii Lenz się czuł jak pączek w maśle. Dzięki Fyrskar.
2) Fabuła prosta, przyjemna i (nie powiem, ale wielce się zdziwiłem) ostatecznie bardzo zaskakująca w finale. Love story dwóch smoków. Nie za różowo, nie sam brud, strupy i spaczeń jak to niektórzy o WH myślą i dzięki zbójcom przyjemnie awanturnicko. Czego bym się czepnął, to tego, że tak mało od BG w tej fabule zależy. Bo weź tu fiknij smokowi. Jakoś bym to podkręcił by smoczy los przewrotnym zrządzeniem bogów, był uzależniony od BG. A tak to od nas zależało tylko to ile się dowiedzieliśmy.
3) Organizacyjnie Fyrskar wszystko w moim odczuciu ogarniał. Akcje BG zawsze znalazły odzwierciedlenie w jego postach. Posty obowiązywały krótkie, a mięsne i tak też było. Obsuwy czasowe owszem były, ale doskonale je rozumiem zważywszy na okoliczności.
4) Współgracze niestety nie dopisali i to w nich widzę przyczynę większych przestojów, którymi niepotrzebnie obwinia się MG. I to się tyczy krasnoludów. Znudziło im się i się zebrali i poszli. Niby chodzi tu o zabawę, ale jak się umawiamy na grę to grajmy. Bo takie zniknięcia wielce odbierają wolę gry MG. Na brak pomysłu/czasu są sposoby fabularne. Wystarczy chcieć. Ja osobiście tym panom na przyszłość dziękuję.
I tyle.
5) Zakończenie. Cieszę się, że udało nam się z Kermem dorwać Lehmana
Jak na miotanie się pozostałej z 5, 2 graczy, to bardzo dobry wynik.
Odnośnie kwestii Elgasta
Nawet największe cwaniaki miewają okresy apatii, chandry czy innego weltschmerzu więc czemu by i Elgast miał takiego nie mieć? Bynajmniej więc za złe współgraczowi nie mam, że nie cwaniakował.
Podsumowując, bierz się Fyrskar za następną przygodę, a nie jojczysz!
I nie kadź tak:P