Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2016, 20:48   #12
Ognos
 
Ognos's Avatar
 
Reputacja: 1 Ognos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skał
Cyric dobrze wiedział gdzie jest Bustuarium, w końcu Zaułek znał jak swój własny zadek. W odpowiednim momencie zjawiał się tam na polecenie swojego Mistrza. Jak tylko ktoś zginął w Skilthry nie przez przypadek, Brown chciał wiedzieć kto. Jak kogoś chwyciła zmorfiała sraka, po której nie było co zbierać tylko worek kości, Brown chciał wiedzieć kogo. Jak na zlecenie Brown’a miał ktoś zginąć, chciał on wiedzieć, czy została zabita odpowiednia osoba, czyjej imię wypowiedział dzień wcześniej paląc swoją fajkę.

Zbliżając się do pięknego budynku, wyróżniającego się na tle całego otoczenia jak jabłko w pysku pieczonej świni, chłopak układał sobie w głowie plan, dzięki któremu wszystko miało się diametralnie zmienić.

Jak z nią porozmawia?
Czy w ogóle będzie wiedziała kim jest?
Jak ją przekona?

Pytania pojawiały się i znikały. Natomiast żadna odpowiedź się nie pojawiała. Nie miał innego wyjścia. Wydarzenia zabrnęły już za daleko, nie był w stanie już zawrócić tej rzeki płynącej nienawiści w jego sercu jak i słów, które w tym momencie obiegały miasto z ust do ust. Wszystko przez niego… Dzięki niemu…

Podchodząc do bramy trupiarni liczył, że będzie otwarta. Masywne wrota zbudowane z kilkuset letnich dębów sprawiały ogromne wrażenie. W tej parszywej dzielnicy nie było możliwości, żeby coś zachowało się w tak cudownym stanie, a jednak - paradoksalnie trupiarnia mogła.

Spróbował pchnąć drzwi za ogromny żelazny uchwyt. Nauczony doświadczeniem uniknął skaleczenia się w dłonie. Nie jeden raz jego krew spłynęła po naznaczonych upływem wieków i rdzy ostrych kolcach wyrzeźbionych na tylnych częściach uchwytów. Za pewne zmorfiałe bóstwo, które było obiektem kultu w tym budynku miało krwawy humor i pragnęło krwi swoich wyznawców jeszcze zanim minęli próg jego przybytku. Strach pomyśleć co się działo w środku podczas rytuałów.

Wrota ani drgnęły. No cóż, w końcu tego się mógł spodziewać po wczorajszych wydarzeniach u Bezuchego. Zapewne ścierwniki mieli pełne ręce roboty. Walnął w drzwi pięścią kilkukrotnie. Teraz pozostało mu tylko czekać.

Nie czekał bardzo długo. Ot, tyle, że jakiś pryszczaty wyrostek zdążył przeciągnąć pusty już wózek i zniknąć w jednej z wąskich uliczek, wychudzony kocur ogłosił swoje przyjście wyniosłym miauknięciem i zaczął mu się ocierać o nogi, a przysadzista kobieta zaciągnęła za ucho rozwrzeszczanego dzieciaka do domu. Tyle, że przez moment nie miał pewności czy ktoś mu otworzy.

Drzwi skrzypnęły jednak cicho i wyjrzała zza nich szczupła twarz starszej kobiety. Zamrugała oślepiona słońcem, nim wyprostowała się ogniskując spojrzenie zaczerwienionych oczu na chłopaku.

- Natychmiast do Syntyche! - Cyric wiedział, że pewność siebie to jest jedyna droga do osiągnięcia celu. - Słowa przeznaczone tylko dla jej uszu!

Dwa zdania wypowiedziane w przeciągu dwóch uderzeń serca. Poczuł pot na wewnętrznych częściach dłoni. Nigdy by nie przypuszczał, że staruszka doprowadzi go do takiego stanu. Przysunął się do niej o krok chcąc wymóc swoją postawą na niej konkretne działanie. I wymusił. Swoimi słowami lub zachowaniem. Kobieta skryła się niemal cała za drzwiami, rozszerzając oczy po równi ze zdziwienia, niepokoju i - dałby sobie rękę uciąć - z jakiegoś skrytego oburzenia. Ale uchyliła szerzej odrzwia, wpuszczając go do środka i prowadząc w głąb budowli.
 
Ognos jest offline