Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2016, 23:50   #12
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Aldric przeszedł przez lód jako jeden z ostatnich, chcąc upewnić się, że marudny Wagner nie ucieknie niczym małe dziecko. Podążał cały czas jako siódmy, klepiąc tylko co parę minut Siwka po karku, by zwierzę się rozgrzało. Nie zabrał przydziałowego konia, bo i od czego miał swojego? Ten był zaprawiony w bojach, przeszedł z Ezacherem już niejedno podczas dwóch lat wspólnych podróży.

Gdy ślad się urwał, rajtarowi wyrwało się: - Pewnie, kurwa, jakby mogło wydarzyć się inaczej... - omiótł wzrokiem okolicę. Nie znalazł żadnych śladów, podobnie jak pozostali. Zresztą, nawet gdyby je znalazł, pewnie by ich nie rozpoznał. Nie, żeby nie chciał. Najzwyczajnie w świecie się na tym nie znał. Rzucił jeszcze krzywe spojrzenie oddziałowemu marudzie, Wagnerowi i, przejeżdżając obok, powiedział: - Sierżant każe, my robimy, no nie?

Gdy spostrzegli dziewczynkę, dobył pistoletu. Miał szczerą nadzieję, że to nie żadne czary czy inne potwory. Miał również nadzieję, że proch mu nie zamarzł i w razie czego będzie w stanie wystrzelić... Po chwili przyprowadzili ją. Małą, piegowatą i milczącą. Przyczynę konfliktu pomiędzy sierżantem i Wagnerem.

- Gaspard, bracie, ja się na tym nie znam. Ja tylko strzelam, gdy mi każą. - zaśmiał się pusto. - Ale wydaje mi się, że wąpierz na światło dnia nie wyjdzie. Choć mogę się mylić, ekspertem nie jestem. - zaśmiał się, klepiąc łowcę po ramieniu.

Aldric podprowadził swojego wierzchowca obok konia Christiana.
- Całkiem niezły z ciebie damski bokser, co? Tak zdobywasz dziewki? - pokręcił głową. - A jeszcze raz odezwiesz się tym tonem do kogokolwiek z tego oddziału, a cyrulik z Enzesbergu będzie ci wyciągał kule z dupska. - warknął na odchodne.

Gdy padły słowa dziewczynki, rajtar tylko się zaśmiał.
- Też mi odkrycie, zginiemy. Każdy kiedyś umrze, dziewczynko. Nie tobie sądzić gdzie i kiedy, a Morrowi. - wdrapał się na kubalkę. - Dobra, na koń! Chyba, że chcemy tutaj pozamarzać! - rzucił nieco głośniej, ale bez większego entuzjazmu.
 
Corrick jest offline