Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2016, 09:12   #13
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jak to mawiają medycy – lepiej zapobiegać, niż leczyć. Może obwiązywanie się liną i szmaty na kopytach były zbyt daleko idącymi środkami ostrożności, ale za to szyk ukośny i odciążenie Wagnera spełniło swoje zadanie i szczęśliwie wszyscy dotarli na drugi brzeg.

Marko tylko co jakiś czas wzdrygał się z zimna i smętnie potrząsał prawie pustą już flaszką. Doszedł do momentu, w którym musiał oszczędzać, czego szczerze nie znosił. Jednak rozsądna część jego natury nakazywała, by nie wypijał wszystkiego, póki nie może uzupełnić zapasów.

Obiecujący początek przeszedł w mniej pomyślne rozwinięcie i choć przy brzegu tropy były wyraźne, to już po chwili śnieg, to białe latające cholerstwo, zasypał wszystko. Marko westchnął smętnie, a obłoczek pary zaraz zamarzł na jego szalu, którym opatulił twarz, tak że tylko widać było jego oczy.

Wtedy Hagen coś, a raczej kogoś dostrzegł. Jakąś kobietę. Na znak dowódcy Tileańczyk zeskoczył z siodła i ruszył w stronę postaci. Po chwili wahania zostawił przy Rutilli lancę. Broń tylko by mu zawadzała w gęstwinie.
Okazało się, że napotkali w lesie dziewczynę. Młodą, ładną i przerażoną.

Marko zachodził w głowę po kiego grzyba w taki mróz łaziła po lesie. Po co w ogóle ktokolwiek miałby wychodzić z chałupy? Jakimż trzeba być kretynem, by w lesie odmrażać sobie tyłek w taką pogodę? I wtedy dotarło do niego, że on jest takim idiotą.
- Taaa … - mruknął – Zmarznięta nie jest, a to znaczy, że gdzieś w pobliżu ma jakiś ciepły kąt, z którego coś ją wywabiło, albo wygnało. Oj coś mi się zdaje, że w Fichtendorf czeka nas niespodzianka.
Stwierdził ponuro. Sam nie próbował nawiązać kontaktu z dziewczyną zdając się na łagodną perswazję sierżanta. Który niczym najczulsza matka zaopiekował się nią, nawet broniąc przed zakusami Wagnera. Starego lubieżnika. Markowi przypomniał się jego kapitan Venturini, który niejako go usynowił. Dzielny ten, acz okrutny wojak zwykł był mawiać, że w profesji najemnika najbardziej ceni sobie gwałcenie.

Co do Marko to gwałcić zdarzyło mu się tylko raz, po plądrowaniu Remas. Rzecz wymagała sporo fatygi i bez pomocy kompanów, którzy przytrzymali ofiarę nie udałoby się. Poza tym dochodzenie do szczytów uniesienia, gdy Ci nad uchem rechoczą kumple nie jest czymś co by się chciało powtórzyć. Marko tedy wolał korzystać z wdzięków dziewek wszetecznych, znudzonych mężatek i ciekawskich panienek. Zdobyczy łatwych, miłych i przyjemnych.

Jego rozważania na tematy damsko – męskie zakłóciło mało sympatyczne stwierdzenie dziewczynki, że wszyscy zginą. Zrobiło się tak jakoś nieprzyjemnie i jakby jeszcze bardziej zimno. Marko postanowił uratować samopoczucie oddziału zagadując z uśmiechem. W tym celu heroicznie ściągnął z ust szal.
- Senti me. Przypomniała mi się pewna anegdotka. Pasuje jak ulał. Otóż pewnej mroźnej zimy szła sobie dziewczynka przez las i niosła koszyk z żarciem dla chorej babci, aż tu nagle zza drzewa wyskakuje wilk, stary zboczeniec i mówi:
- Ha, ha dziewczynko. Teraz pocałuje Cię tam, gdzie Cię jeszcze nikt nie całował.
Na co ona patrzy na niego i mówi:
- Chyba w koszyczek.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 20-09-2016 o 07:25. Powód: Justowanie.
Tom Atos jest offline